Puchar Francji - 1 runda - 05.10.2011
Potwierdzamy klasę, Ligue 1 drżyj!
Girondins Bordeaux 1:3 AS Monaco Abdou Traore (N'Guemo) 9' - Morientes (Djibril Cisse) 41', Djibril Cisse (Giuly) 45'+, Henry (Squillaci) 83'
Afolabi 54'
Henry 54', Maazou 65', Kurzawa 87'
Morientes 54', Wiltord 65', Giuly 87'
Gdy jest pogrubiony na czerwono napis to przedstawienie rywala bowiem kto z was wie coś o Tours FC czy Stade Reims? A tak dzięki temu czerwonemu napisowi zawsze możecie coś ciekawego przeczytać. Teraz 05.10 spotkanie w Coupe de France z Girondins Bordeaux i chyba każdy tą ekipę zna ale jako, że jestem człowiekiem kulturalnym to coś o nich napiszę. W najwyższej lidze zadebiutowali w 1940 roku. Zdobyli 6 racy mistrzostwo Francji a ostatnie dwa lata temu. 3 razy Puchar Francji i 2 razy Super Puchar Francji. W przeszłości w koszulce Żyrondystów biegali Zidane, Pauleta, Lacombe, Lizarazu czy obecny dziś w Monaco Sylvain Wiltord.
W składzie ekipy z Monako jedna niespodzianka. Zamiast Thierrego Henry w środku ataku mogliśmy zobaczyć Fernando Morientesa, który zdobył do tej pory jednego gola a Henry 7 razy więcej. Didier Deschamps czuł respekt do rywala i wiedział, że Henry może przydać się później gdy będzie wypoczęty i gotowy grać do 120 minuty. Spotkanie świetnie rozpoczęli Żyrondyści. W 9 minucie N'Guemo dograł do Abdou Traore a ten płaskim strzałem zaskoczył Dudka. Strzał nie był najlepszy ale nie można mieć pretensji do Jerzego, strzał był oddany z 15 metrów a obrońca nie wyskoczył do Abdou by mu przeszkodzić. Od tej pory Monaco wzięło się w garść i raz po raz ośmieszało Bordeaux. Brakowało skuteczności. Zawodził Wiltord, Giuly a najbardziej Morientes. Fani pewnie żałowali, że na boisku nie ma piłkarza z numerem 12 i nazwiskiem Henry. Po serii fatalnych strzałów na bramkę Carraso pod koniec pierwszej połowy Czerwono-biali pokazali 100% skuteczność i charakter. Zaczęło się od 41 minuty. Wiltord uderzył lewą nogą tak, że szkoda słów i nie będę się nad nim znęcał, piłka poleciała daleko w kierunku linii bocznej jednak dogonił ją Dribril Cisse i dośrodkował na głowę Morientesa. Co jak co ale El Moro łeb ma nie od parady i uderzył mocno w okno nie dając szans golkiperowi Bordeaux. Jednak to nie był koniec. W ostatniej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy było już 1:2. Wiltord dograł do Giuly'ego a ten ładnie nawinął obrońcę i swoją słabszą prawą nogą dośrodkował na nos do Cisse a Dribril mocnym strzałem w długi róg zdobył gola do szatni, który podciął skrzydła rywalom AS Monaco. W drugiej połowie gospodarze próbowali odrobić straty, robili co mogli jednak żaden z ich strzałów nie był na prawdę groźny. Owszem strzelali często ale nie na tyle dobrze by Dudek musiał popisywać się fenomenalną paradą lub wyciągać piłkę z siatki. W 54 minucie fani Monaco podziękowali na stojąco Morientesowi i w ten sam sposób przywitali Thierrego Henry. To właśnie w 83 minucie Thierry Henry pogrążył Girondins Bordeaux. Otrzymał piękne górne podanie za linie obrony od Squillaciego i stanął oko w oko z Carasso. Minął go do lewej nogi i słabszym kopytem wpakował piłkę do pustej bramki. Do końca już nie wiele się działo i wynik nie uległ zmianie.
Piękny pokaz futbolu przez Monaco. Przegrywali, byli nieskuteczni ale pokazali wole walki i charakter i w pierwszej połowie wygrali mecz a gol do szatni był perfekcją. W 2 rundzie na AS Monaco czeka już klub o nazwie Football Club Sochaux-Montbéliard.
_________________________________________________________________________________
Jesteśmy mocni
Ten mecz pokazał jedno: jesteśmy mocni. Marnowaliśmy z początku okazje ale potem jak się rozkręciliśmy to nie sposób było nas zatrzymać. Zagraliśmy kawałek ciekawego futbolu i Ligue 1 niech na nas czeka bo zamierzamy wejść z kopyta. Boje się tylko jednego, że Rada Starców już niedługo nie wytrzyma <śmiech>. To żart, nie mam konfliktu z graczami o wiele starszymi ode mnie. <śmiech> - Dribril Cisse.