Zresztą można to zaobserwować po tym, że dla ciebie wszystkie zespoły w tej lidze grają jak Stoke.
Swoją drogą, Stoke zmienia ostatnio swój styl gry. Po zatrudnieniu Hughesa grają inaczej niż za Pulisa. No ale ten Pulis prowadzi teraz Crystal Palace, które jeszcze wcześniej wydawało się być pewnym spadkowiczem, a teraz, prezentując może nie ciekawy styl, jest na jedenastym miejscu w lidze i zaliczyło passę pięciu wygranych spotkań z rzędu. Zakończyli ją tydzień temu, przegrywając 0:2 z Manchesterem City.
Za to Newcastle jest bardzo silne,albo inny Tottenham,który klub pokroju Villarreal zjadłoby,przeżuło i wypluło resztki.Jak się ogląda La lige od świeta to się plecie takie bzdury,uwielbiam to jaranie sie West Hamami czy innymi ogórami,uwielbiam.
Newcastle ostatnio może i gra słabo, ale zajmuje dziewiątą pozycję w lidze i miało naprawdę bardzo dobry okres gry w tym sezonie. Pokonali między innymi Tottenham na wyjeździe, ograli też pierwszy raz od wielu lat na Old Trafford Manchester United 1:0. Walczyli jak równy z równym z mocnym w tym sezonie Evertonem. We wszystkich tych udanych spotkaniach Newcastle ogromną rolę spełniał Yohan Cabaye, o którego sprzedaży do PSG wspomniał już Nederland.
Co do Tottenhamu, to nie wiem dlaczego się ich czepiasz? Sezon temu grali bardzo dobrze, dwa lata temu gdyby nie wygranie Ligi Mistrzów przez Chelsea, graliby w niej. W Lidze Europy odpadli w pojedynku z Benficą, która zagra niedługo w finale tych rozgrywek. Inna sprawa też, że Spurs nie skupiali się tak na grze w tych rozgrywkach. Skład, jaki wystawiali, to potwierdzał. W tym sezonie mimo niby tak słabej gry długo mieli szanse na Ligę Mistrzów. Ograli dwukrotnie Manchester United, mimo że grali z nim, gdy ten miał naprawdę dobry okres.
W tym zamiłowaniu do Premier League chodzi o walkę i o to, że nigdy nic nie jest do końca wiadomo. Przecież o mistrzostwie Anglii w tym sezonie może zadecydować Sunderland, który jest obecnie siedemnasty, a przez większą część sezonu był w strefie spadkowej, ba, nawet na ostatnim miejscu w tabeli. A teraz? Zremisowali 2:2 z Manchesterem City na Etihad. Na tym nie poprzestali. Kilka dni później na Stamford Bridge, na którym Jose Mourinho
nigdy w Premier League nie przegrał spotkania (był tego blisko w tym sezonie, ale decyzja sędziego i karny w doliczonym czasie gry pozwolił "The Blues" zremisować 2:2 z West Bromem), pokonali Chelsea 1:2, mimo tego, że przegrywali już 0:1. W La Liga Real do końca meczu wbiłby im jeszcze spokojnie cztery bramki.
Jeżeli chodzi o ciekawość ligi, nieobliczalność, to tu chyba nie ma sporu, że Premier League bije La Ligę. Styl gry w Anglii też się zmienia powoli, przychodzi coraz więcej piłkarzy z Hiszpanii, menadżerowie również idą do przodu i starają się, by liga była jeszcze ciekawsza. Wiadomo, że w Hiszpanii piłkarze są lepsi technicznie, tak zawsze było, ale nie można nie widzieć tego, że w Anglii się to nie zmienia.
Jeśli chodzi o te czołowe drużyny i ich rolę w europejskich pucharach, to problem chyba leży gdzie indziej. W Anglii nie ma przerwy zimowej, a gra się tam przecież nawet częściej niż zwykle. Nie jeden menadżer zwrócił już na to uwagę i powiedział, że to jeden z głównych powodów nie najlepszych wyników w Europie. W Hiszpanii, Włoszech czy Niemczech te kluby odpoczywają i wtedy nie ma też tak częstych problemów z kontuzjami. Spójrz, ile kontuzji jest co sezon w Manchesterze United czy teraz w Chelsea. Real, Barcelona i przede wszystkim Atletico nie mają tych kłopotów. Messi i Ronaldo grają ciągle, jedynie w tym sezonie był mały wyjątek, ale wciąż mają oni tyle spotkań na koncie, o których mogliby tylko pomarzyć grają w Anglii. Mam wrażenie, że w Hiszpanii te słabsze zespoły bardzo pomagają tej czołowej trójce, a przede wszystkim dwójce, bo to pierwszy sezon, w którym Atletico ma tyle do powiedzenia. Nie wydaje mi się, by w przyszłym sezonie byli równie mocni, bo tego lata pewnie odejdzie Costa i nie wiadomo kto jeszcze.
Chyba niektórzy zapominają, że zespoły z Anglii mają dopiero ostatnie dwa sezony bardzo nieudane w Lidze Mistrzów. Dwa lata temu przecież Chelsea wygrała LM, trzy lata temu United grał w finale. Jestem bardzo ciekaw jak będzie w przyszłym sezonie, ale może w końcu City nauczy się grać poza Anglią, Arsenal, choć mało to realne, w końcu zacznie grać doroślej, Chelsea pod wodzą Mourinho będzie oczywiście lepsza niż w pierwszym sezonie, a w miejsce beznadziejnego Manchesteru United wejdzie przecież Liverpool, który będzie mistrzem bądź wicemistrzem Anglii, nie wierzę by spadli na trzecią pozycję. Dlatego, niech niektórzy się nie zapędzają i po dwóch lepszych sezonach hiszpańskich zespołów nie uznawali La Ligę za najlepszą ligę świata.