Nie na siłę, tylko nie chcę zwalać całej winy na niego, bo Rooney zwyczajnie słabo podał. Bramkarza nie było, ale był nacisk obrońcy, który zresztą tę piłkę wybił. Dlatego jego sytuację porównałbym prędzej do zmarnowanej przez Ramiresa setki.
Mecz to był akurat mierny. Zamiast rozklepać Chelsea 4-5:0, United z minuty na minutę grali coraz większą padakę, a The Blues tylko się rozkręcali. Obrona po obu stronach w tym meczu to tragedia, chociaż pocieszające, że ze strony United to "tylko" wina zbytniego rozluźnienia przy prowadzeniu.