Ogólne wrażenie meczowe dla mnie ( jako kibica Blaugrany ) dalekie od ideału. Pierwsza połowa zdecydowanie w cieniu Realu. Chwilami wyglądało to tak, jakby real grał z beniaminkiem ligi, a nie z faworytem do zdobycia trofeum. Obrona prawie wcale nie funkcjonowała czego konsekwencją była czerwona kartka dla Adriano. Zbyt widoczna była nieobecność Daniego Alvesa, który starał się zatrzymywać ataki lewej flanki Realu. Jednak Adriano, czy później Montoya to nie to samo. Świetny mecz Victora Valdesa. Zrehabilitował się po dziesięciokroć za swój wybryk z meczu na Camp Nou. To dzięki niemu Barcelona przegrała tylko 2:1. Zwycięstwo Barcelony było jednak bardzo bliskie, ponieważ w drugiej połowie meczu gracze Barcy stwarzali sobie bardzo dobre sytuacje w polu karnym. Szkoda, że Pedro czy Jordiemu zabrakło zimnej krwi. Cieszy mnie debiut Alexa Songa. Jego debiut być może i nie był wymarzony, ale kilka razy dograł dokładnie piłkę do kolegów, co mogło spowodować zagrożenie pod bramką Realu. Tello po raz kolejny udowodnił, że na mecze z najlepszymi rywalami jeszcze za wcześnie. Tito powinien zaryzykować i wpuścić na boisko Davida Villę, może on wniósłby trochę więcej świeżości do gry.