Liga w tym roku nie równa się którejkolwiek w nowym tysiącleciu. Emocje i nadzieje były niesamowite, trudno to porównywać z sezonem 11/12.
Co to ma do rzeczy...? Mistrzostwo, to Mistrzostwo - albo raczej jego brak...
Poza tym, to nawet jeśli Real przegrałby wtedy na Camp Nou, to mistrzostwo i tak należałoby do niego
Chodzi o wartość bramki Ronaldo... Przecież uważasz, że wartość nieuznanej bramki Messiego w meczu z Atletico byłaby wielka na tyle, że znowu stałby się najlepszym zawodnikiem świata. Ale gdy Barcelona w sezonie 11/12 musiała wygrać z Realem na własnym obiekcie, by walczyć dalej o mistrzostwo, Messi przegrał bezpośredni pojedynek z Ronaldo, który strzelił na 2-1. Ale oczywiście tego nie bierzesz pod uwagę
A w razie zwycięstwa głosy o Messim byłyby inne, dałby mistrzostwo Barcelonie, a to na pewno nie umknęłoby uwadze.
Messi mógł nie wygrywać nic z Barceloną i nic nie pokazywać na najważniejszej imprezie piłkarskiej - Mundialu - a zgarniał potem Złotą Piłkę za 2010 rok, więc wtedy też środowisku piłkarskiemu nie umknęło to uwadze...
Ma też niewiele mniej bramek na koncie, adekwatnie do czasu gry.
I co to jest niby jest za argument...?
Álvaro Morata zakończył sezon z najlepszą średnią goli w lidze. Napastnik Realu Madryt trafiał do siatki co 70 minut. Canterano strzelił osiem bramek w ciągu 559 minut.
W takim razie Morata jest jeszcze większy prze chuy od Messiego! Złotą Piłkę dla niego!
Biorąc pod uwagę bonusy i kontrakty reklamowe, będzie pewnie inkasował milion euro co 2 tygodnie, a ty nie widzisz w tym niczego dziwnego?
I biorąc jeszcze pod uwagę sezon bez trofeów, śmierć Villanovy i inne trudności, z którymi borykali się fani Barcelony w tym sezonie...
Poza tym Messi zaczyna tracić u mnie dużo:
Messi pogratulował jak umiał