Bardzo odważne stwierdzenie po laniu 0:3 od Francji, de facto największej wygranej na tym etapie Mundialu w historii, ex aequo z finałami MŚ 1958 (Brazylia - Szwecja 5:2) i MŚ 1970 (Brazylia - Włochy 4:1), ale jedyną do zera.
Przecież Ronaldo w tym finale chodził po boisku, a gdy zebrał siły, żeby zrobić jeden-dwa rajdy, to pod bramką Francuzów robiło się gorąco. Ten finał oglądałem z 5 razy. Każdy wie, jak ten atak Ronaldo wpłynął na cały zespół przed finałem. Roberto Carlos, który dzielił z nim wtedy pokój hotelowy wpadł w panikę i darł się, że umiera... Ogólnie to miał nie wystąpić w finale, ale sponsorzy nie mogli do tego dopuścić.
Inna sprawa, że Zidane zagrał wtedy zajebisty mecz i dyrygował całym zespołem. Więc nigdy nie dowiemy się jak wyglądałby ten finał, gdyby Ronaldo był w 100% zdolny do gry.
Złotą Piłkę dla najlepszego zawodnika turnieju zdobył (w sumie to nie wiem dlaczego, bo w takim razie równie dobrze mógłby ją zdobyć Bergkamp), ale aż trzech piłkarzy (Suker, Vieri i Batistuta) strzeliło wtedy więcej goli od niego
Mundialowej Złotej Piłki nie dostaje się za strzelane bramki (Khan 2002). Suker, Vieri i Batistuta, to typowi snajperzy, którzy wykańczali wtedy akcje. Ronaldo miał jeszcze do tego genialną technikę i czarował w każdym meczu do finału min. z Holendrami
Że Messi w wieku 20 lat był nikim?
Był nikim w porównaniu z Ronaldo da Limą. Mając 20 lat zdobył 17 bramek w 33 meczach dla Barcelony we wszystkich rozgrywkach. Ronaldo - 47 bramek w 49 meczach... Do tego Brazylijczyk poprowadził Barcelonę do Pucharu Zdobywców Pucharów. W następnym roku był już wicemistrzem świata.