Modne staje się robienie głupka z siebie samego, chcąc pokazać (domyślam się co już odpowiesz), że ktoś inny nim jest. Po co ?
Nie wiem. Ty mi powiedz.
Trafiłem w twoje domysły? Bo chyba nie oczekiwałeś, że uznam, że robię z siebie głupka, bo ty tak insynuujesz.
Właśnie chodzi, że nie. Przechodząc do Chelsea już nim był.
Myślałem, że tamtą wstawkę o Carvalho walnąłeś bez większego sensu, a ty jednak ironizowałeś. Ok, postacią anonimową nie był, ale gdyby go zestawić z innymi środkowymi obrońcami, którzy wcześniej lub później byli uznawani za cenionych w Europie (chociażby Vidić, Puyol, Hierro czy Lucio), to nadal wypadał biednie. Abramowicz lubi ściągać piłkarzy, którzy nie są postaciami anonimowymi na międzynarodowych arenach, ale do statusu gwiazdy im jeszcze trochę brakuje. Rok później na Stamford trafił Petr Cech, który może i miał dobrą prasę po Euro, ale jeszcze nie był wymieniany wśród najlepszych bramkarzy świata.
Pominę już to, że gdyby Mourinho nie został trenerem Chelsea, Carvalho i Ferreira pewnie zostaliby w Porto tak jak Maniche i skończyli w jakimś Dynamie Moskwa.
Czy się myliłeś, a jak można to sprawdzić ?
W bardzo prosty sposób - nie zrozumiałeś mnie.
Dokładniej chodzi ci o to, że gdyby Romek kupił Chelsea(przeniesioną z 2003 roku) dzisiaj, to ten Wijnaldum miałby te same szanse na angaż do co Robben wtedy ?
Pewnie nie, ale niemały wpływ ma na to pewien fakt - w ostatnim czasie Eredivisie straciła na prestiżu (głównie przez słabe i bezbarwne występy holenderskich klubów w europejskich pucharach) i włodarze wielkich klubów zapomnieli, że nie jest to równoznaczne z tym, że w lidze nie ma już świetnych młodych talentów, nieoszlifowanych diamentów. Robben przyszedł do Chelsea rok po sezonie życia (w Chelsea i Realu nie grał na miarę swoich możliwości, pełnię talentu pokazał dopiero w Bayernie - może po prostu było za wcześnie na taki transfer i Arjen się trochę zagubił). Zresztą, sam nie był. Powszechnie wiadomo, że jego koledzy z ligi - mam tu na myśli m.in. Sneijdera, van der Vaarta czy Heitingę - również przykuli uwagę uznanych zagranicznych zespołów. Po prostu dawniej Holandia była dla czołowych klubów miejscem, gdzie mogły się wzmocnić.
Teraz też tak jest, ale w teorii - po praktykę jakoś nikt nie ma odwagi sięgnąć. Gdyby Dries Mertens rozegrał taki sezon, jak teraz (21 bramek w lidze, grając na skrzydle), prawdopodobnie byłby rozchwytywany przez kluby z Anglii i Hiszpanii. A teraz? CFC woli kupić Marina, który nie sprawdził się w Werderze i negocjować z Dembele. Kiedyś Bas Dost za 32 gole w lidze trafiłby do MU jak van Nistelrooy albo do Realu jak Huntelaar i to za grubą sumę. Niestety, choć może przebierać w ofertach, to od Wolfsburga i Galatasaray, a wycenia się go nie na ponad 20 mln euro, tylko na ledwo 8. Ola John, kolejny utalentowany zawodnik, trafił do... Benfiki. Ja doskonale rozumiem, że po ostatnich sukcesach LE kluby portugalskie są naprawdę mocne, ale dla mnie przejście do Portugalii to dla Holendra ujma. Piłkarze z tego kraju za cholerę mi tam nie pasują, podobnie jak Hiszpanie. Stijn Schaars i Ricky van Wolfswinkel, zamiast trafić choćby do klubów angielskich czy hiszpańskich tzw. "drugiej kategorii" (zajmujących miejsca od 5. do 9.), znaleźli miejsce w... Sportingu. No ręce opadają.
Dlatego piłka też nie może być zbliżona-porównywalna.
I dlatego mówisz, że "że tamten Drogba, który lada dzień miał grać w Londynie, dzisiaj byłby graczem z Play Station i kosztował więcej niż Ronaldo."?
Mówisz nie są to żadne galaticos, ale na tle tych piłkarzy co grają dzisiaj, prawda ?
To też, ale kilka lat temu również nie byli moim zdaniem piłkarzami z najwyższej półki. No, może poza Crespo, który i tak zaczynał w swojej karierze etap spadającej gwiazdy.
kto teraz gra dwoma napastnikami ?
Manchester United.
Ogólnie to mi się rozchodzi to o co już pisałem robiemu - że tamten Drogba, który lada dzień miał grać w Londynie, dzisiaj byłby graczem z Play Station i kosztował więcej niż Ronaldo.
Nie wiem, czy piszesz to na poważnie, ale jeśli tak, to szczerze wątpię, bo od tamtego Drogby wyraźnie lepszy był Djibril Cisse, o piłkarzach z innych lig nie wspominając. Poza tym, nawet u szczytu swojej kariery (nie było to znowu tak dawno) nawet nie zbliżył się do takich określeń. Odnoszę wrażenie, że za bardzo starasz się go heroizować.
Dla mnie ten zestaw piłkarzy, który przedstawiłeś nie ma "zbliżonych" umiejętności(obecnie), do tych 'pierwowzorów'(wówczas).
Rozumiem. Pod tym względem się nie zgodzimy i dobrze, że udało się bezkonfliktowo zakończyć chociaż ten wątek.
Choć ja mam ten komfort, że mógłbym przypomnieć o Robbenie, który miał nagrodę za najlepszego młodego piłkarza w Holandii
Patrz wyżej. Robben, choć wiadomo było o nim, że ma spory potencjał, pod względem ówczesnych umiejętności nie różnił się bardzo od Parka (który zresztą niedługo potem również wywalczył sobie transfer do topowego klubu). Tego Parka, który był podstawowym zawodnikiem półfinalisty LM i jednym z najciekawszych skrzydłowych w tamtym czasie, a nie tego Parka, który został zepsuty przez Fergusona i zmuszany grać na środku pomocy (zdarzało się, że jako enforcer) i jako fałszywy lewy obrońco-pomocnik.
o Drogbie, który był w gronie 35 zawodników nominowanych do piłkarza roku wg FIFA
No, to ta fajna nagroda, której nie wygrał Wesley Sneijder, a dwa lata później nie zostali do niej nominowani Gomez, van Persie i Huntelaar i ta sama, w której obecnie nie ma szans wygrać nikt, kto nie strzela masy goli i nie gra w Barcelonie. Ostatnio 6. miejsce zajął Suarez, choć grał gorzej nawet od Berbatowa. Takich przypadków jest znacznie więcej i między innymi z uwagi na nie nie zwracam większej uwagi na te wszystkie nagrody.
nawet o Ferreirze i Duffie, którzy przed transferem do Chelsea znajdowali się, w któryś latach w drużynach roku UEFA
Tak, znaleźli się i trzeba im to przyznać - w tych pięknych czasach, kiedy Drużyny Roku nie kompletowało się prawie wyłącznie z zawodników Realu i Barcelony, jak się to robi dzisiaj. Sam sobie odpowiedz, czy w dzisiejszych czasach szanse na miejsce w tym zestawieniu miałby Hatem Ben Arfa, Yohan Cabaye (podstawowi zawodnicy Newcastle, odpowiednika Blackburn z 2002 roku - zresztą, to i tak spore nadużycie, bo Rovers zajęli w sezonie 2001/02 10. miejsce - sezon później 6.) lub prawy obrońca tryumfatora LE - takim wtedy był Ferreira (nawiasem mówiąc, zawsze wyżej ceniłem Nuno Valente).
Zawsze się dziwiłem, dlaczego akurat on jako jedyny został wyróżniony z Porto, skoro bardziej od niego zasługiwali na to inni zawodnicy - chociażby Vitor Baia, Deco, Maniche (znalazł się w drużynie rok później) czy Derlei.
Odnoszę się z dystansem do Drużyny Roku UEFA, odkąd w Drużynie Roku 2008 znalazł się tylko jeden zawodnik Mistrzów Anglii i zwycięzców LM - Manchesteru United, podczas gdy piłkarzy Barcelony, która nie wygrała kompletnie nic było trzech, a Realu, który odpadł w 1/8 LM po dwumeczu z Romą, dwóch.
A dwa, to źle stawiasz te wnioski, jak już to robiemu nie pasuje City.
Że mu nie pasuje, to jedno, a to, że nie stawia na jednej szali Chelsea i City, to drugie.
Wcześniej piszesz, że coś u mnie zdiagnozowałeś
Gdzie? Chyba coś mi umknęło.
Owym meritum pokrótce można napisać, że było "Chelsea lepsza od City - Romek od szejka", a nie "Real i tak jest najlepszy".
Nigdzie tak nie napisałem.
Dlatego właśnie trzeba ogrodzić grubą kreską, to co pisałem z robim, a miedzy tym o czym dyskutować chcesz Ty.
Nie wątpię. Jakbym chciał się wepchnąć między was na trzeciego, zrobiłbym to wcześniej - przed tym, jak się zacząłem gubić w tym wszystkim, bo dyskusja z obu stron zaczęła mi przypominać zwykłą paplaninę.
Okej nie odpowiada Ci to, ale dlaczego Real ma robić coś dwa razy, skoro robiąc to raz, zagwarantował sobie przy okazji coś na wypadek w razie niepowodzenia, w którymś miejscu?
Nie zrozumiałeś mnie. Real bez większych pieniędzy doszedł do pozycji najbardziej utytułowanego klubu na świecie, a na przełomie wieków zdobył 3 puchary LM w ciągu 6 lat. Potem coś zaczęło się psuć, a "Królewscy" zamiast odbudować swoją potęgę bez kosmicznych pieniędzy, przeprowadzili kilka wesołych transferów według sprawdzonej polityki transferowej: kupujmy każdego, kto ma już wyrobioną markę i w kogo rozwój miał wkład ktoś inny - bo po co szkolić własnych piłkarzy (poza kilkoma chlubnymi wyjątkami)? Po co wypuścić z własnej szkółki świetnego rozgrywającego, skoro można wyłożyć na stół 70 mln dolarów i dostać go w trybie "już"? Po co sprowadzić do siebie jakiegoś zdolnego 18-latka i zrobić z niego zawodnika światowej klasy, skoro można poczekać, aż zrobi to inny klub i kręcić temu piłkarzowi pieniędzmi w głowie przez 2 lata, aż się zgodzi?
Niedługo sytuacja w Realu, jeśli chodzi o wychowanków, będzie wyglądać tak jak w Chelsea. O ile już nie wygląda.
Jak na razie mozolnie idzie im ta odbudowa potęgi i mam nadzieję, że zakończy się fiaskiem.
Barcelona, nie wróciła wychowankami, ale po zakupie Eto, Ronaldinho, czy Deco.
Za Guardioli wrócili. Zresztą, na wymienionych wyżej piłkarzy Real by w życiu nie spojrzał (tak, wiem że Eto'o ma za sobą grę w Madrycie, z której bynajmniej dumny nie jest). Chyba wiadomo, dlaczego.
w tym porównaniu korzystniej nawet wypada Real, ponieważ pieniądze były Silvio
Zauważyłem, że wśród fanów Realu panuje jakieś dziwne szeregowanie pieniędzy. Te są dobre, bo klub jest w rękach socios, te są złe, bo klub jest własnością jednej osoby, a jeszcze inne są w ogóle koszmarne, bo należą do arabskich biznesmenów. To jakiś mechanizm obronny?
Zapytam też jaki WIELKI klub, tak nie wracał(jeżeli musiał) na szczyt ?
Man United na przykład.
Spójrz szerzej Real to jednak, nie jest studnia bez dna. Real wydając pieniądze robił zdrowe, normalne inwestycje - skala ich nie ma znaczenia. Inwestycje, które musiały się zwrócić, zarówno piłkarsko jak i finansowo, w innym wypadku klub czekałaby katastrofa.
Ależ ja nie twierdzę, że te inwestycje się nie zwróciły, bo już dawno temu zdążyłem się przyzwyczaić, że Real bardziej od klubu piłkarskiego przypomina firmę marketingową, która sprawia wrażenie, jakby momentami zysk był dla niej ważniejszy niż wyniki sportowe. Wiem przecież, że kupowanie wielkich gwiazd to część polityki władz klubu - więcej się na nich zarobi. Być może dlatego Real ignoruje praktycznie wszystkich obiecujących piłkarzy, którzy nie mają statusu supergwiazdy.
Skala ma znaczenie. Może nie ma go dla Realu, ale dla światowej piłki ma - i to spore. Kiedyś to włoskie kluby psuły piłkę nożną, podbijając rekordy świata w wysokości transferów. Potem wziął się za to madrycki klub, który dołożył niejedną cegłę do galopującej futbolowej "inflacji" (nie za bardzo wiem jak to nazwać), wskutek której ceny są coraz wyższe.
Uważasz, że to zdrowsze ? Że klub ma co roku masakryczne straty i nie ponosi za to odpowiedzialności ? To jest jakieś zdrowe inwestowanie ? To, że bez tego szejka by zbankrutowali ?
Jasne, że nie. City tym się różni od Realu, że nie ma tak wyrobionej marki na światowym rynku, więc ponosi większe straty. Musi trochę czasu upłynąć (tak jak w przypadku Chelsea), żeby wyszli na prostą. Potem będzie już z górki i całkiem możliwe, że nie będą już tak uzależnieni od Arabów. Nie chce mi się wierzyć w to, że szejkowie wycofają się przedwcześnie - wielkiego ryzyka bankructwa nie ma.
Bez szejka w ogóle nie mieliby żadnych zmartwień tego typu, bo nie wydawaliby tylu pieniędzy. A że nie byliby tam, gdzie teraz są, to mnie akurat najmniej boli. Zły adres.
a przychody to ok. 30% tych z czerwonego Manchesteru.
United na odpadnięciu z LM stracili tylko 4 mln funtów. City pewnie kilkukrotnie więcej (aczkolwiek nie uważam, by powtórzyli tę wpadkę w przyszłym sezonie).
mimo ze mial slaby sezon
11 goli to słaby wynik?