Hahaha, wolne żarty.
A czemu nie? Wydaje mi się, że ma zadatki na dobrego przywódcę. Oczywiście gdy już zrozumie, że nie jest pępkiem świata i nabierze trochę pokory.
Niestety nieraz na ścianę tekstu, która opiera się na statystykach czyli chyba największym kłamstwie świata czyli statystykach, cztery słowa(a właściwie trzy) to za dużo.
Faktycznie, mogłeś użyć tylko jednego słowa: "spie_dalaj". Zawarłbyś w niej tyle treści i argumentów, co we wszystkich poprzednich postach, w których wyraziłeś sprzeciw wobec wymienionych w moim poprzednim poście faktów, więc nie zrobiłoby mi to wielkiej różnicy.
Statystyki pomimo swojej omylności przeważnie mówią prawdę. Kłamliwymi nazywają je zazwyczaj te osoby, którym się one nie podobają, przez co ich prawdziwość stała się pojęciem względnym w oczach wielu osób.
Jakoś nikomu nie przeszkadzało to, że Lewandowski został uznany najlepszym piłkarzem Bundesligi, chociaż zanotował indywidualnie słabszy sezon od Gomeza, a Huntelaar go pod tym względem zjadł - więcej bramek, więcej asyst, najlepszy wynik w ligowej klasyfikacji kanadyjskiej od kilku dobrych lat... Sam uznałeś Casillasa za drugiego najlepszego
piłkarza na Euro, motywując swój wybór między innymi tym, że Hiszpan puścił tylko jedną bramkę. Ale oczywiście w przypadku Szczęsnego statystyki kłamią, co? Polak ma słabą obronę przed sobą, nie? A jakoś o tym, że duet Pique - Ramos spisywał się bez zarzutów (szczególnie ten drugi zagrał naprawdę świetnie), nie łaska było wspomnieć...
No ale po co komu konsekwencja? Pff...
W piłce nożnej tak naprawdę liczy się tylko jedna statystyka - gole. Tak się składa, że ujęto ją w rankingu, w którym umieszczono Szczęsnego na szarym końcu bramkarzy Premier League. Jeśli przyjmiemy, że nie ma ona znaczenia, analogicznie trzeba stwierdzić, że Messi nie należy do najlepszych piłkarzy na świecie, bo przecież gol golowi nierówny, tak samo jak przeciwnik, a w dodatku czasami ostatnie podanie praktycznie załatwia sprawę i wystarczy tylko dostawić nogę. Chyba wiesz, że wysuwanie takich wniosków nie ma sensu.
Szczęsny w ubiegłym sezonie PL puszczał średnio 2 gole na 5 celnych uderzeń przeciwnika. To chyba dużo, zważywszy na to, że często w meczu pada ich około 10 albo nawet i więcej. W dodatku twój kontrargument o słabej obronie jest słaby, bo Wayne Hennessey, który bronił bramki ostatniego w lidze Wolverhampton, nie mógł liczyć na takie wsparcie obrońców, jakie miał Polak. W dodatku musiał interweniować znacznie częściej, a statystycznie wypadł znacznie lepiej od Szczęsnego. Zaprezentował się lepiej nawet pomimo tego, że puścił aż 73 gole. Cud? Nie sądzę.
Na bramkę każdego bramkarza padało ponad 100 uderzeń. Na bramkę Wolves aż 238, na bramkę Arsenalu tylko 133. Owszem, Szczęsny mógł mieć pecha i kilkukrotnie jego przeciwnicy strzelali nie do obrony. Tyle, że podobną kroplę goryczy musiał przełknąć każdy golkiper w lidze i Polak nie jest pod tym względem żadnym męczennikiem. No i tych uderzeń było kilka, nie kilkadziesiąt. To trochę mało w porównaniu do całości celnych strzałów.
W ramach ciekawostki dodam jeszcze, że po raz ostatni bramkarz (właściwie bramkarze, bo Seaman zagrał 31 meczów ligowych spośród 42) Arsenalu puścił tak dużo bramek (Szczęsny 49-krotnie wyciągał piłkę z siatki) 17 lat temu, gdy The Gunners zakończyli ligę na 12. miejscu.
Fajnie, że wspomniałeś o Kace i Inieście. Fajnie z tego względu, że w ogóle nie podałem tego przykładu i wcale nie poparłem nim zastrzeżenia, że statystyki czasami mogą wyprowadzić w pole... Odnoszę wrażenie, że w Barcelonie z powodu specyficznego stylu gry asysty rozkładają się bardziej równomiernie na cały zespół niż w innych drużynach. Przecież Messi ma ich mnóstwo, a nie sądzę, by był tam rozgrywającym. Zresztą, gdyby w przypadku piłkarzy Blaugrany nie wziąć pod uwagę pewnego marginesu błędu, zaliczanie Xaviego do ścisłego grona dwóch, trzech najlepszych ofensywnie nastawionych środkowych pomocników XXI wieku byłoby potwarzą dla Gerrarda czy Lamparda, nie mówiąc już o Scholesie. Mają znacznie lepsze statystyki (dla przykładu Rudy ma ponad 2 razy więcej goli i asyst w 569 meczach od Hiszpana, u którego rozpatrywano 557 występów). A przecież nie jest.
Ostatniego akapitu nawet nie skomentuję, bo rozterki dyrektora sportowego Cracovii nie mają nic wspólnego ze statystykami bramkarzy.