Autor Wątek: UEFA European Club Championship 2015  (Przeczytany 31789 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA Club European Championship 2015
« Odpowiedź #40 dnia: Czerwiec 02, 2015, 14:26:13 »
Jak sprawia Ci to przyjemność to dalej pisz. :)

No tak, ale czy na przykład ty czytasz te opisy?

Offline Bartekeuro

  • Moderator Działu
  • *
  • Join Date: Kwi 2010
  • location:
  • Wiadomości: 2288
  • Dostał Piw: 116
  • Na forum od: 03.04.2010r.
Odp: UEFA Club European Championship 2015
« Odpowiedź #41 dnia: Czerwiec 02, 2015, 15:17:40 »
Te mecze które mnie interesują to czytam.
   


Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA Club European Championship 2015
« Odpowiedź #42 dnia: Czerwiec 02, 2015, 18:05:39 »
Jurgi Oteo Gomez - Zapamiętajcie tego chłopaka




48'Iturraspe

San Mames Barria - Bilbao

Jonas Eriksson

Jurgi Oteo Gomez

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Athletic Bilbao gra na Klubowych Mistrzostwach Europy dzięki dobremu sezonowi 2011/2012. Właśnie wtedy zagrali w finale Ligi Europy UEFA. Gdyby nie tak dobry wynik, zespołu z Kraju Basków mogłoby dziś zabraknąć w turnieju. Podopieczni Ernesto Valverde wyszli w zrównoważonym ustawieniu 1-4-4-2. W ataku ujrzeliśmy debiutanta. 17-letni Juan Oteo Gomez ku zdziwieniu wszystkich wybiegł na boisko w koszulce z numerem 28. Wychowanek Rojiblancos miał za sobą udany sezon w rezerwach i został włączony do drużyny na mistrzostwa. Nikt jednak nie spodziewał się, że będzie grać w pierwszym składzie. I to jak grać. Nie był to przeciętny występ. Oteo był najlepszym zawodnikiem na boisku. Piłkarze ze Stambułu zostali ustawieni w formacji 1-4-3-3. Z tym, że w środku grał jeden piłkarz, a na boisku pojawiło się trzech napastników. Leczący przeziębienie Wesley Sneijder nie był jeszcze gotowy na pełne 90 minut, więc usiadł na ławce.

Na początku meczu otrzymaliśmy szybkie wyjaśnienie tego, jak miała wyglądać gra Basków. Benat miał być głównym rozgrywającym, na skrzydłach Muniain i Susaeta mieli obsługiwać młodego Jurgi Oteo, Aduriz chyba został doczepiony na siłę, gdyż nie spełniał praktycznie żadnej roli. Los Leones od początku chcieli zaatakować i to często wychodziło całkiem płynnie. Już po czterech minutach Oteo Gomez miał szansę na pokonanie Sinana Bolata, ale uderzył prosto w Turka. Niedługo później próbował Muniain i znowu Oteo. Tym razem z wolnego. Efekt był jednak taki sam, wciąż było 0:0. W osiemnastej minucie pokazał się także Ander Iturraspe, który rozgrywał jednak przeciętny mecz. Pomocnik dograł ze skrzydła prosto do nadbiegającego Jurgi Oteo, ale strzał młokosa zablokował jeden z obrońców Galatasaray. Piłkarze Athletic nie przestawali atakować, wreszcie trochę pracy miał golkiper gości. Najpierw Muniain wyprowadził szybką akcję, podał do Oteo, który w świetnym stylu przedryblował obrońcę Lwów i strzelił bardzo potężnie. Bolat zachował się jednak znakomicie. Kilka chwil później Jurgi zagrywał do Aduriza, a ten uderzył niezbyt precyzyjnie. Sinan miał jednak problemy i wypluł przed siebie futbolówkę. Najmłodszy zawodnik na boisku dobijał, ale prosto w bramkarza.

Athletic mogło zdobyć niejedną bramkę. W grze Basków wszystko szło w dobrym kierunku. Świetnie grała defensywa, bardzo aktywny był Oteo Gomez, skutecznie grał De Marcos, a Benat dominował w środku. Kolejne minuty to kolejna sytuacja Rojiblancos. Znów próbował Jurgi Oteo. Później to Galatasary doszedł do głosu, lecz tylko na chwilę. Zaczęło się od fantastycznej interwencji Mikela San Jose, który w ostatniej chwili powstrzymał groźną akcję gości. Kolejne świetne sytuacje w międzyczasie zmarnowali Sasueta i Oteo, a Galatasaray odpowiedział piękną kontrą zakończoną stratą piłki przez Pandeva, który wywrócił się przed polem karnym. Piłkarze ze Stambułu nie oddali choćby jednego strzału na bramkę Iraizoza w pierwszej części gry. Przed końcem połowy rajd lewą stroną przeprowadził Iker Muniain. Dograł na głowę Jurgi Oteo Gomeza, a ten niski zawodnik wyskoczył wyżej od Felipe Melo. Jego strzał zatrzymał się na górnej siatce bramki. Do przerwy kibice Athletic Bilbao mogli czuć spory zawód. Po świetnej grze ich ulubieńców wciąż było 0:0.

W drugiej połowie Athletic nie zamierzał czekać na ruch Galaty i znów zaatakował. Tym razem skutecznie. Znowu w ofensywie błyszczał 17-latek Oteo. Najlepszy tego wieczoru zawodnik na boisku świetnie zachował się w kontrataku. Po minięciu dwóch rywali zagrał piłkę do Iturraspe, a ten potężną bombą przełamał ręce Tureckiego golkipera. 40 minut przed końcem meczu było wiadomo, że z taką grą Basków i brakiem jakiejkolwiek ofensywy Lwów, to Hiszpanie sięgną po trzy punkty. Piłkarze z Bilbao mieli kilka kolejnych szans. Gola zdobyć próbował choćby rezerwowy Ibai Gomez, ale jemu wejście w mecz wyraźnie sprawiło dużo trudności. Napór gospodarzy trwał, a Turcy próbowali kontrować. Wreszcie Galatasary Stambuł rozpoczął strzelanie. Na boisko wszedł Sneijder i w pierwszym kontakcie zagrał do Buraka Yilmaza. Ten wrzucił piłkę w pole karne, tam akcję zamykał Pandev i oddał pierwszy strzał dla gości. Następne dwa uderzenia to dalekie od ideału niecelne próby Sneijdera. Widać było, że choroba daje się we znaki. Jednak pomimo tego, jego wejście ożywiło grę gości. W 81 minucie pierwszy celny strzał dla Galatasaray oddał Dzemaili. Uderzył z przed pola karnego, ale Iraizoz nie musiał nic robić, aby złapać piłkę. No może poza wyciągnięciem rąk. W ostatnich 10 minutach gra się uspokoiła, Rojiblancos nie atakowali jak byk torreadora, a w obronie grali bardzo pewnie. Jeszcze kilka razy do interwencji był zmuszony Sinan Bolat, ale na dobrą sprawę gospodarze nie mieli już klarownych okazji.

Jurgi Oteo Gomez bardzo zasłużenie został wybrany najlepszym zawodnikiem. Napastnik zresztą przez dziewięćdziesiąt minut pokazywał, co może wnieść do gry drużyny. Inteligencję, porządek, świetne crossy, zmysł napastnika i bardzo mocne uderzenie. Zachowywał się jak rasowy snajper, a przypomnijmy, że to jego pierwsze spotkanie w drużynie Athletic Bilbao. Wcześniej grywał w rezerwach. Każdy kibic był zdziwiony co ten młodzieniec potrafi. Nie spalił się psychicznie i pokazał, że jest kluczową postacią zespołu. Za kilka lat może być najlepszym snajperem na świecie. Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach znów pokaże wielką klasę. W zespole Galatasaray nie było tak kolorowo i trudno głosić, że Turcy mogą odegrać znaczącą rolę w Hiszpanii. Goście oddali zaledwie cztery strzały z czego tylko jeden był celny. Środkowi obrońcy mają kłopot, żeby zachować koncentrację, co było widać zwłaszcza na początku spotkania. Boczni natomiast miewają momenty, kiedy byle skrzydłowy robi z nich wiatrak, Ofensywa poza Wesleyem Sneijderem praktycznie nie istnieje. Do tego Sinan Bolat, który na przedpolu z kilku prób zaliczył chyba tylko jedną udaną, choć na linii bramkowej było nieco lepiej. Hamza Hamzaoglu ma niewiele czasu do kolejnego spotkania. Jeśli nie przygotuje nic nowego to Turcy będą mogli pakować walizki.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy D
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 03, 2015, 14:55:57 wysłana przez seba_maliszewski »

Offline ebistal

  • Trener
  • *****
  • Join Date: Cze 2011
  • location:
  • Wiadomości: 611
  • Dostał Piw: 6
  • Na forum od: 13.06.2011r.
Odp: UEFA Club European Championship 2015
« Odpowiedź #43 dnia: Czerwiec 03, 2015, 00:34:42 »
Bilbao nie trafiło na, aż tak ciężkiego rywala. Galatasaray ma w swoim zespole dużo graczy emerytalnych, czyli troche ponad 30 lat. W Baskach jest zaś inaczej, ta ekipa posiada wielki wachlarz zawodników różnego pokroju. Zwycięstwo 1:0, ale liczy się, że trzy oczka przypadają Hiszpanom. Zawodnik meczu to Jurgi Oteo Gomez, co może lekko zadziwiać czytelnika.

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA Club European Championship 2015
« Odpowiedź #44 dnia: Czerwiec 03, 2015, 12:31:17 »
Kolejna Niespodzianka




91'Ibrahimovic - 2'Muntari 49'El Shaarawy 77'El Shaarawy

Estadio Mestalla - Walencja

Carlos Velasco Carballo

Stephan El Shaarawy

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Pari Saint-Germain, klub budowany za miliony. Obecny mistrz Francji. Zespół, którego wartość oscyluje w granicach 370 mln Euro. W składzie takie gwiazdy jak Zlatan Ibrahimovic, Edinson Cavani, Thiago Silva czy Javier Pastore. Na przeciwko staje AC Milan. Drużyna dużo bardziej utytułowana, przechodząca obecnie poważny kryzys. Włosi w tabeli Serie A zajęli dopiero 10 pozycję. W rozgrywkach europejskich nie grali. Wartość to około 210 mln. Największe gwiazdy w zespole to El Shaarawy, Menez czy Honda. Na papierze od razu widać, która drużyna powinna wyjść zwycięsko z tego pojedynku. Ale to boisko zweryfikowało wszystko. Po raz kolejny niżej notowana ekipa potrafi ograć europejskiego giganta.

Spotkanie rozpoczęli piłkarze z Mediolanu. Tuż po rozpoczęciu gry pograli piłką w środku pola i ruszyli do ataku. Montolivo pięknym crossem obsłużył Stephana El Shaarawyego. Włoch z Egipskimi korzeniami w prosty sposób ograł Van der Wiela i dograł piłkę do wbiegającego w pole karne Muntariego. Sulley oddał precyzyjny strzał i pokonał Sirigu. Drużyna Milanu zaczęła koncentrować się na spokojnym rozgrywaniu piłki w środku pola. Paryżanie w 7 minucie zagrali pierwsze szybsze i niespodziewane podanie. Pastore zaserwował piłkę w kierunku Cavaniego, a ten uderzył ze skraju pola karnego. Diego Lopez odprowadził piłkę wzrokiem. Strzał był nieudany. Chwilę później Francuz Menez, były gracz PSG, przyjął piłkę na prawym skrzydle, zszedł z nią do środka, gubiąc przy okazji Lucasa Digne i Thiago Silvę, a następnie niskim strzałem przy słupku próbował zaskoczyć Salvatore Sirigu. Nie przyniosło to jednak skutku, gdyż Włoch wyczuł jego intencje. AC Milan ponownie zaczął się angażować w ataki dopiero w okolicach 20 minuty spotkania. Nie wyczekiwał już straty rywala i szybkiego przeniesienia akcji na jego połowę, jak tuż po zdobyciu bramki. Najbliższy zdobycia drugiego gola był bez wątpienia Stephan El Shaarawy, który w jednej akcji dwukrotnie obił piłką poprzeczkę. Czuć było ogromną chęć, aby szybko podwyższyć prowadzenie. Filippo Inzaghi wiedział, że jeśli jego zespół w najbliższym czasie nie wykorzysta którejś z sytuacji to PSG w końcu dobierze się im do skóry.

Tymczasem kolejne okazje stwarzała również drużyna z Paryża. Zlatan Ibrahimovic w dogodnej sytuacji chybił z dwóch metrów. Kilka minut później Szwed próbował w ekwilibrystyczny sposób pokonać Diego Lopeza. Uderzył piłkę przewrotką, ale Hiszpan był na posterunku. Chwilę po tym uderzeniu najlepszą okazję w pierwszej części gry miał Bahebeck. Młody skrzydłowy mając przed sobą bramkarza, a po prawej stronie wbiegającego Cavaniego wybrał wariant minięcia golkipera. Zamiast zagrywać do Edinsona, który włożyłby piłkę do pustej bramki, ten zabawił się z Lopezem i zmarnował tak znakomitą okazję na wyrównanie. Rossoneri atakowali głównie skrzydłami, starając się posłać odpowiednią piłkę na głowę El Shaarawyego lub Meneza. Jedno z takich dośrodkowań, autorstwa Ricardo Montolivo, zostało nieprzepisowo zatrzymane przez Davida Luiza. Brazylijczyk zagrywał piłkę ręką co było bardzo widoczne. Arbiter podyktował rzut karny, który został zmarnowany przez Michaela Essiena. Piłkarz z Ghany uderzył bardzo mocno i bardzo niecelne. Piłka o dobrych kilka metrów poszybowała ponad bramką. Szansa na podwyższenie prowadzenia wlała w mediolańskie serca jeszcze więcej zapału. Il Diavolo grali szybko z kontry co przyniosło jeszcze dwie sytuacje. W 42 minucie Bonaventura dośrodkował w pole karne z czego wyszedł tak zwany centrostrzał. Sirigu miał sporo problemów z dosięgnięciem piłki, ale ostatecznie zażegnał niebezpieczeństwo. W doliczonym czasie El Sharaawy popisał się pięknym zwodem Filp Flap, którym minął dwóch obrońców, a następnie strzelił niecelnie.

Piłkarze obu drużyn po wyjściu z szatni nie zmienili taktyki. Tuż po wznowieniu gry jeden z kontrataków podopiecznych Inzaghiego zakończył się rzutem rożnym. Dośrodkowanie Albertazziego strzałem głową wykończył Stephan El Sahaarawy, wyprowadzając zespół na dwubramkowe prowadzenie. PSG momentalnie przerzuciło się do ataku większą liczbę zawodników, czym zepchnęło Mediolańczyków na własną połowę. Taki ruch jeszcze bardziej zachęcił ich do kontratakowania. Dziesięć minut po trafieniu Faraona, piłkarze z Mediolanu powinni prowadzić przewagą trzech bramek. Świetną, zespołową akcję zepsuł Mattia Destro. Zaraz po jego nieudanym strzale, Bonaventura mógł podwyższyć prowadzenie, ale pogubił się w polu karnym rywali. Do głosu co raz częściej zaczęli dochodzić Paryżanie. Najpierw Ibrahimovic strzałem piętką trafił w słupek. Następnie Lavezzi, który wszedł chwilę wcześniej na boisko, zmusił do świetnej interwencji Diego Lopeza. Kolejne strzały nie zagroziły bramce Milanu. Szansy na bramkę szukali Matuidi, Cavani i Cabaye.

Przez ponad kwadrans Milan został zepchnięty do defensywy. W 74 minucie Stephan El Shaarawy ponownie pociągnął zespół do przodu. Dwa razy próbował pokonać Salvatore Sirigu, ale za każdym razem lepszy był bramkarz PSG. Skrzydłowy z Mediolanu spróbował po raz kolejny. Jak to mawiają do trzech razy stuka. 77 minuta. Destro zagrał z piłkę z okolic połowy boiska. Ta po przebyciu kilkudziesięciu metrów spadła pod nogi Il Faraone. Włoch doskonale przyjął podanie, minął zwodem Thiago Silvę i nie miał problemów z pokonaniem golkipera rywali. Drugi gol El Shaarawyego, a trzeci dla Milanu. Paris Saint-Germain rozłożone na łopatki. Po zdobytym golu Milan próbował ustrzelić kolejne. El Shaarawy polował na hattricka, ale Sirigu był dobrze dysponowany. Swoje szanse mieli także Van Ginkel czy Essien, jednak ich strzały były dalekie od ideału. W doliczonym czasie meczu PSG przeprowadziło ostatnią dobrą akcję. Po podaniu Yohana Cabaye do Zlatana, Szwed przerzucił piłkę nad Diego Lopezem i zdobył honorowego gola. Zespół AC Milan wygrywa z Paris Saint-Germain w bardzo pięknym stylu. Nikt nie przewidziałby takiego rozwoju sytuacji. Jeśli UEFA European Club Championship będą tak wyglądać, to w finale, a nawet w strefie medalowej mogą zagrać zespoły na które nikt nie stawiał. Ten turniej pokazuje, że każdy ma szansę na końcowy triumf.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy H

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA Club European Championship 2015
« Odpowiedź #45 dnia: Czerwiec 03, 2015, 18:25:11 »
Remis po wyrównanym spotkaniu




43'Yarmolenko - 56'Campana

Estadio Riazor - La Coruna

Wolfgang Stark

Artem Kravets

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Ostatni mecz trzeciego dnia UEFA European Club Championship (tak brzmi poprawna nazwa - dop. red.) to pojedynek Dynamo Kijów i FC Porto. Po stronie Ukraińców o sile ofensywnej stanowić mieli kapitan zespołu Yarmolenko oraz Mbokani. W defensywie spokój zapewnić mieli Dragovic czy Veloso. Łukasz Teodorczyk zasiadł na ławce rezerwowych. Podopieczni Julena Lopeteguiego zagrali z Tello i Jacksonem Martinezem w ofensywie. Z tyłu nie zabrakło Alexa Sandro i Danilo. Portugalczycy liczą na awans do 1/4 finału i już od pierwszego spotkania chcieli udowodnić, że ich na to stać. Każdy wynik inny niż ich zwycięstwo traktować można było jako niespodziankę.

Już od samego początku dzisiejszego spotkania na Estadio Riazor widać było iż obie drużyny nie chcą za bardzo się odkryć i narazić na utratę gola. W ekipie z Kijowa do gry ofensywnej nie kwapili się Yarmolenko, Dieumerci Mbokani czy Artem Kravets. Dlatego też to Porto miało pierwszą, może nie stuprocentową, ale na pewno bardzo dobrą okazję. W 5 minucie meczu Jackson Martinez dograł do Brahimiego, a ten nie trafił czysto w piłkę. Chwilę później Christian Tello, mijając czterech rywali, pokazał jak skrzydłowy powinien stwarzać sobie sytuacje, by później dać przykład jak nie powinno się uderzać. Początek bez wątpienia należał do Portugalczyków. Do 12 minuty gra Dynamo nie zazębiała się. Biało-Niebiescy nie potrafili przejąć wyraźnie inicjatywy na boisku. Wtedy do akcji wkroczył Kravets. Po zagraniu Miguela Veloso Ukrainiec ograł Martinsa Indi i stanął oko w oko z Heltonem. Strzał Artema wpadł do siatki jednak bramka nie została uznana. Podczas starcia pomocnika Dynama z Holendrem, ten pierwszy nie przepisowo grał ciałem.

Niemniej jednak to był sygnał do lepszej gry Kijowian. Chwilę później mogliśmy oglądać strzał w niebo Kalitvintseva sprzed szesnastki i w końcu jakąś próbę Andriya Yarmolenki, również niecelną. W 25 minucie swoich sił z rzutu wolnego z w miarę dogodnej pozycji, spróbował Evandro. Strzał Brazylijczyka pofrunął wysoko nad bramką Rybki. Pod koniec pierwszej części gry Ukraińcy mogli nieco odetchnąć z ulgą, bo będący w wybornej ostatnimi czasy formie strzeleckiej Yarmolenko pokonał bramkarza rywali strzałem nożycami. Kravets popisał się świetną asystą, a Andriy zdobył jedną z najpiękniejszych bramek w tym turnieju. Bramka do szatni podłamała zespół FC Porto. Na kolejne 45 minut będą musieli wyjść dużo bardziej zmotywowani.

W pierwszych fragmentach drugiej odsłony Portugalczycy pokazali, że nie zamierzają składać broni. Kijowianie sprawiali wrażenie drużyny, która chce zabić mecz i spokojnie go kontrolować. Niestety takie nastawienie nie mogło przynieść pozytywów. Już 180 sekund po wznowieniu spotkania Smoki miały stuprocentową sytuację. Jackson Martinez przez długie wieczory nie będzie mógł spać spokojnie. Jak to jest możliwe, aby piłkarz będący przed pustą bramką dwukrotnie obił słupek bramki by następnie strzelić niecelnie? Do teraz nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Z czasem FC Porto zaczął robić to, czego nie potrafili w pierwszej części. Grali piłką na połowie Kijowian. To przyniosło oczekiwany efekt, padła wyrównująca bramka. To co kilkadziesiąt minut wcześniej udało się Yarmolence powiodło się również Campani. Hiszpan otrzymawszy podanie od Jacksona Martineza, który swoją drogą zrehabilitował się za koszmarną postawę przed pustą bramką, wykonał przewrotkę po której piłka zatrzymała się w siatce. To było najgorsze co mogło spotkać Dynamo. Stracili bramkę, ale wciąż trzymali w garści punkt.

W 73 minucie na boisku pojawili się Łukasz Teodorczyk i Jermain Lens. Popis formy Polak dał już 120 sekund po zmianie, kiedy to oddał świetny strzał z jedenastu metrów. Zagranie Yarmolenki było perfekcyjne, strzał Łukasza również, ale jeszcze lepsza była interwencja Heltona. FC Porto ani myślało o przeprowadzeniu jakiejś zabójczej akcji. Nastawiona wyraźnie na minimalizm i obronę wyniku drużyna Smoków starała się szanować piłkę, nawet w sytuacjach, w których wyraźnie można było jednym podaniem oszukać całą ekipę Kijowian. To mogło zgubić 3 zespół w Portugalii. Mistrzowie Ukrainy zaczęli kolekcjonować rzuty rożne. I to właśnie po jednym z nich, bitym dokładnie w 85 minucie przez Buyalskiego, bramkę dającą prowadzenie mógł strzałem głową zdobyć Łukasz Teodorczyk. Trudno w zasadzie jakoś sensownie określić co przy tej sytuacji robili obrońcy z Portugalii. Chyba najłatwiej określić to stwierdzeniem, że wyszli sobie w tym momencie na kawę. Polak był w polu karnym osamotniony, ale sytuacji nie wykorzystał. W kolejnych dwóch okazjach ponownie defensorzy Porto byli nieobecni, a Łukasz oddał dwa groźne strzały z którymi poradził sobie Helton. Jak łatwo się domyślić, podopiecznych Lopeteguiego nie było już stać na cokolwiek. Rolę napastnika w końcówce przejął Bruno Martins Indi, co samo w sobie nie świadczy o nich najlepiej. W ostatnich sekundach byliśmy jeszcze świadkami kilku desperackich wrzutek w pole karne graczy z Kijowa, ale wynik nie uległ zmianie.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy F

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #46 dnia: Czerwiec 05, 2015, 17:24:10 »
Bayer lepszy od Atletico




75'Jimenez - 12'Kruse 55'Kiessling

Estadio Vicente Calderon - Madryt

Damir Skomina

Kyriakos Papadopoulos

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Kolejny dzień Klubowych Mistrzostw Europy otworzyły dwa mecze. Na Vicente Calderon Atletico Madryt grało z Bayerem Leverkusen. Diego Simeone na konferencji prasowej powiedział, że gra o godzinie 17 nie jest najlepsza. W Madrycie świeciło słońce i było dość gorąco. W składzie gospodarzy od pierwszych minut zagrał Fernando Torres. W bramce spore zaskoczenie. Oblaka zastąpił Moya. Drużyna z Niemiec wyszła w ustawieniu 4-3-3. Nastewienie Bayeru było dość mocno ofensywne. Dziwiła obecność na skrzydle Robbiego Kruse.

Los Colchoneros od początku spotkania rzucili się do gardeł rywali. Już w 18 sekundzie Mandzukic zmarnował doskonałą sytuację nie trafiając w bramkę. Chwilę potem Koke uderzał z rzutu wolnego, lecz trafił w słupek. Nie minęło 180 sekund, a Fernando Torres w sytuacji sam na sam z Leno uderzył prosto w niego. Atletico od początku dominowało na boisku. Jednak w 12 minucie to Bayer Leverkusen wyszedł na prowadzenie za sprawą Kruse, który wykorzystał kontratak zapoczątkowany pod własnym polem karnym. W tej strefie boiska piłkę Tiago zabrał Gonzalo Castro, podał do Bendera, ten do Kiesslinga, a Niemiec wypuścił w bój Robbiego. Australijczyk wpadając w szesnastkę Atleti, zamarkował jeszcze podanie do Heung-Mina i umieścił piłkę w siatce uderzając w długi róg bramki Miguela Angela Moyi między nogami Joao Mirandy. Dalsza część pierwszej połowy pozornie przebiegała pod dyktando Bayeru Leverkusen, który prowadził grę, próbował kreować kolejne akcje, ale nie potrafił stworzyć kolejnych dogodnych sytuacji. Co prawda Kiessling dwa razy zmusił do wysiłku bramkarza gospodarzy, ale to i tak nie było zagrożenie bramki.

Madrytczycy wyczekiwali na błędy rywala kontratakując, a gdy nadarzała się ku temu okazja, prowadząc ataki pozycyjne. W końcu udało im się rozmontować niemiecką obronę. Kilkanaście podań w środku pola, następnie zagranie do Koke, który wrzucił na głowę Mandzukica, a ten, szarpany przez Papadopoulosa upadł na murawę. Damir Skomina nie użył gwizdka choć w ewidentnej sytuacji faulowali goście. Dziwne było dlaczego arbiter nie odgwizdał faulu, choć stał cztery metry od miejsca zaistniałej sytuacji. Po raz kolejny na UEFA European Club Championship sędzia myli się w bardzo ważnej sytuacji. Po meczu Michel Platini goszczący na stadionie powiedział, że uważnie przygląda się pracy sędziów i jeśli sytuacja się nie zmieni to niektórzy z nich mogą stracić w oczach UEFY. Najgroźniejszą sytuację Atletico stworzyło sobie w 41 minucie, kiedy to szereg nieporozumień w drużynie Bayeru mógł wykorzystać Gabi, ale Hiszpan nie trafił nawet w światło bramki.

W pierwszym kwadransie drugiej części gry piłkarze z Niemiec mogli strzelić kilka goli. Dwie pierwsze szanse miał Stefan Kiessling, lecz za każdym razem lepszy był Moya. Później uderzał Kruse, a piłka wylądowała na trybunach. Za trzecim uderzeniem Kiesslinga, piłka wylądowała w siatce. W 55 minucie Lars Bender jednym podaniem przeszył całą obronę gospodarzy, a Stefan nie miał problemów, aby pokonać bramkarza Los Colchoneros. Chwilę po zdobytym golu szansę mieli Atleti, ale Koke pomylił się z 25 metrów. Od tego momentu goście bronili wyniku, a na boisku było widać tylko piłkarzy z Madrytu. W 67 minucie piłka wpadła do siatki Bayeru, ale arbiter, Damir Skomina, nie uznał tego trafienia. Jego zdaniem Fernando Torres faulował rywala w pojedynku powietrznym. Trzeba powiedzieć, ze była to kolejna błędna decyzja sędziego. Na kwadrans przed końcem meczu rzut rożny dla Atletico na bramkę zamienił rezerwowy Jimenez, który wykorzystał dośrodkowanie Tiago. Diego Simeone miał nosa wprowadzając Raula na boisko.

Gospodarze zwietrzyli szansę na wyrównanie i ponownie zaatakowali bramkę Leverkusen. Ostateczny cios w tym pojedynku mógł wyprowadzić Fernando Torres, który dostał podanie jeszcze na swojej połowie od Diego Godina i obiegł Tina Jedvaja wypuszczając sobie piłkę obok obrońcy Aptekarzy. Skrzydłowy Atleti popędził wzdłuż linii bocznej i posłał piłkę między nogami bramkarza. Futbolówka o kilka centymetrów minęła bramkę. El Nino ponownie pokazał, że po opuszczeniu Liverpoolu nadal jest bez formy. W ciągu czterech lat gry w The Reds strzelił 65 goli w 102 spotkaniach. Przez kolejne lata zagrał ponad 140 spotkań w barwach trzech klubów. Do siatki trafił zaledwie 24 razy. Ten turniej miał być dla niego przebudzeniem, ale jeśli dalej będzie tak grać to niedługo może grać w dużo gorszym zespole. Bayer Leverkusen pokonał Atletico Madryt. Drużyna Diego Simeone musi grać o wiele lepiej jeśli nie chce za wcześnie zakończyć mistrzostw. Bayer Leverkusen nie będzie już przez nikogo lekceważony. W obecnej sytuacji ma spore szanse na wyjście z grupy.


Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy G
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 05, 2015, 17:39:29 wysłana przez seba_maliszewski »

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #47 dnia: Czerwiec 05, 2015, 18:46:55 »
Wygrali oddając zaledwie dwa strzały




68'Gashi

Estadio Mestalla - Walencja

Massimo Busacca

Shkelzen Gashi

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Mecz pomiędzy FC Basel a Lazio Rzym mógł nieść dla jednej z ekip bardzo wymierną korzyść. Swoje pierwsze spotkanie przegrało PSG, a więc można już od początku zmagań grupowych prześcignąć jednego z najgroźniejszych rywali. W tej grupie wszyscy skazywali na porażkę oba zespoły. Tymczasem FC Basel pokazało jak skutecznie grać w obronie i wyprowadzić jeden zabójczy cios, który rozłoży na łopatki przeciwnika.

Przez całą pierwszą połowę spotkania Lazio Rzym przeważało i starało się, choć z nie najlepszym skutkiem, bombardować bramkę rywali. Brakowało skuteczności, celności, ostatniego podania. Impas został wreszcie przełamany trochę po dwudziestej minucie meczu. Dobrze spisujący się od początku meczu Candreva, posłał świetną piłkę do Miroslava Klose, a ten wypracowawszy sobie pozycję, oddał kąśliwe uderzenie na bramkę, które zdołał wybronić Tomas Vaclik. Trzy minuty później Biglia dwa razy w jednej sytuacji obił poprzeczkę bramki. Tuż po nim piłkę kilkanaście metrów obok bramki posłał Mauri. Do końca pierwsza połowa przebiegała w podobny sposób, acz bez kolejnego przełamania. Ważniejsze od samej gry wydaje się jednak to co stało się w 39 minucie. Bardzo brutalny wślizg w nogi rywala wykonał Walter Samuel, a arbiter nie dopatrzył się przewinienia. Poszkodowany Senad Lulic kilka minut przebywał poza boiskiem po czym wrócił na plac gry. Oczywiście sędzia miał rację nie dyktując rzutu wolego gdyż był to jednak czysty wślizg. Bośniak ucierpiał i przez drugą część gry biegał z urazem.

W drugiej połowie to właśnie skrzydłowy Lazio Rzym przeprowadził bodaj najpiękniejszą akcję całego spotkania. Senad zabrał się z piłką na połowie rywali, minął trzech z nich i wystawił piłkę do Miroslava Klose. Niemiec stojąc kilka metrów od bramki przestrzelił. Jeśli po takim uderzeniu w sytuacji sam na sam z bramkarzem pudłuje, to nie można się dziwić, że parę minut później strzał z okolic pola karnego leci wysoko ponad bramką. Stary Miro nie zapomniał jak zdobywać bramki. W 62 minucie wykorzystał podanie Mauriego i strzelił do bramki FC Basel. Niemiec był jednak na pozycji spalonej. Sześć minut później gracze ze Szwajcarii przeprowadzili jedyny wypad pod bramkę Rzymian. Rzut rożny dla Lazio wykonywał Lucas Biglia. Piłkę wybił Samuel i zaczął się kontratak Szwajcarów. Xhaka zagrał do Freia, a ten szybko przerzucił futbolówkę do Marco Strellera. Napastnik uderzył w kierunku bramki Marchettiego. Strzał został zablokowany, a do piłki doskoczył Albańczyk Gashi, którego strzał zatrzymał się w bramce. Wystarczyła jedna akcja przez całe spotkanie, aby zdobyć gola. Po wyjściu na prowadzenie nie zmieniło się zbyt wiele. Do końca meczu obraz gry rysował się podobnie. FC Basel zaciekle się broniło, a Lazio próbowało, ale niewiele z tego wychodziło. Wielokrotnie Klose uderzał w bardzo podobny sposób, mocno, nisko, w krótki róg. Wielokrotnie Tomas Vaclik bronił te strzały bez najmniejszych problemów.

Szwajcarzy dokonali niesamowitej rzeczy. Oddali dwa strzały po jedynej akcji w meczu. To jednak wystarczyło do zdobycia trzech punktów. Podopieczni Stefano Pioliego muszą zmienić sposób gry w kolejnych spotkaniach. Nie mogą być tak nieskuteczni w ofensywie. Powinni również lepiej zachowywać się w defensywie. Jedna jedyna akcja rywali nie może doprowadzić do utraty bramki.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy H

Offline Artur 7

  • Moderator Działu
  • *
  • Join Date: Lip 2010
  • location:
  • Wiadomości: 4051
  • Dostał Piw: 50
  • Na forum od: 24.07.2010r.
  • La Magia del Futbol
    • Status GG
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #48 dnia: Czerwiec 05, 2015, 19:18:52 »
Nie rozumiem:
Cytuj
Bardzo brutalny wślizg w nogi rywala wykonał Walter Samuel, a arbiter nie dopatrzył się przewinienia.
Cytuj
Oczywiście sędzia miał rację nie dyktując rzutu wolego gdyż był to jednak czysty wślizg.
:D
" border="0" border="0

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #49 dnia: Czerwiec 06, 2015, 10:38:41 »
Trochę zagmatwałem  :P . Chodziło o to, że był to brutalny wślizg. Wydawało się, że w nogi rywala, ale jednak trafił w piłkę. Sorki za błąd  :(

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #50 dnia: Czerwiec 06, 2015, 14:25:46 »
Chelsea zgarnia trzy punkty




2'Willian 39'Matic - 54'Kishna

Ramon Sanchez Pizjuan - Sewilla

Pedro Proenca

Diego Costa

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Ostatnie spotkanie pierwszej kolejki Klubowych Mistrzostw Europy to mecz Grupy E. Chelsea Londyn mierzyła się z Ajaxem Amsterdam. Nikt nie wierzył w inny wynik jak zwycięstwo Londyńczyków. W ich składzie nie zabrakło największych gwiazd, choć kilku zawodników zaskoczyło ekspertów znajdując się w podstawowej jedenastce. W bramce Petr Cech, lewa obrona Nathan Ake czy Juan Cuadrado na skrzydle. W zespole z Amsterdamu na szpicy zagrał Arkadiusz Milik co dla Polskich kibiców było dodatkowym smaczkiem.

Amsterdamczycy słabo zaczęli ten mecz. Rywal łatwo przedostawał się środkiem, nie miał problemów ze znalezieniem miejsca na skrzydłach i posłaniem dośrodkowania w okolice pola karnego Ajaxu. Drużyna Jose Mourinho utrzymywała się długo przy piłce i wielokrotnie przedzierała się pod bramkę Holendrów. Śmiało można nawet rzec, że Niebiescy mieli pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Już w drugiej minucie Ramires zagrał prostopadłą piłkę do Williana, a ten plasowanym strzałem w długi róg pokonał Jaspera Cillessena. W czternastej minucie powinno być już 2:0. Po wrzutce z prawej strony i zgraniu piłki przez Diego Coste piłka trafiła w rękę Moisandera, a Pedro Proenca podyktował rzut karny. Eden Hazard miał naprzeciwko siebie bramkarza Ajaxu. Uderzył techniczne, a Holender wybronił ten strzał do boku. Dobitka Cuadrado trafiła w boczną siatkę. Po pierwszym, dość obfitym w strzały, kwadransie The Blues zyskali jeszcze więcej pewności siebie, grali spokojniej i rozsądniej, szanowali piłkę i nie pozwalali sobie na głupie straty. Podopieczni Franka De Boera natomiast grali agresywnie w odbiorze oraz dopuścili się kilku niepotrzebnych strat środku pola. Chelsea co raz częściej dochodziła do głosu.

Dwanaście minut po pierwszym trafieniu Londyńczycy stworzyli sobie kolejną świetną szansę na zdobycie gola. Eden Hazard mijał kolejnych rywali jak tyczki, aż do momentu w którym Veltman zatrzymał go faulem. Piłka została ustawiona 23 metry przed bramką Jaspera Cillessena. Do futbolówki ustawili się Ramires, Willian i poszkodowany Hazard. Mocne uderzenie w kierunku bramki oddał Brazyliczyk, ale Holenderski bramkarz wykazał się wspaniałym refleksem. Im bliżej było do przerwy, tym chętniej atakowała drużyna Ajaxu. W kilka minut potrafili oddać pięć strzałów, z czego trzy autorstwa Arka Milika. Polak nie był w wysokiej dyspozycji, gdyż za każdym razem uderzał niezbyt dokładnie. W ostatniej dogodnej akcji pierwszej części meczu Chelsea wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Najpierw uderzał Hazard, ale świetnie wybronił to golkiper, przy dobitce Diego Costy również sobie poradził w znakomitym stylu. Dopiero Nemanja Matic strzelając zza szesnastki zdołał go pokonać. Do przerwy 2:0 dla The Blues.

Podopiecznych Jose Mourinho w drugiej połowie szybko spotkał zimny prysznic. Najpierw strzał Lasse Schone minimalnie minął słupek bramki Petra Cecha. Chwilę później Arkadiusz Milik uderzył w poprzeczkę bramki. W 54 minucie Niebiescy nie mieli tyle szczęścia. Ajax przeprowadził ładną akcję lewą stroną, trochę pogubił się Branislav Ivanovic, Johnowi Terremu zabrakło zdecydowania, a Ricardo Kishna oddał bardzo mocny strzał. Na linii uderzenia stał Ramires, piłka zdążyła się od niego odbić i wpadła do bramki nad zupełnie zaskoczonym bramkarzem. Holendrzy po wyrównaniu stanu meczu grali nieco spokojniej i wtedy do gry znów weszli The Blues. Już po dwóch minutach od trafienia na 1:2 mogli objąć prowadzenie. Diego Costa wykorzystał gapiostwo rywala, który w przedziwny sposób wykonał stały fragment gry, a Eden Hazard znalazł się w sytuacji sam na sam z Cillessenem. Holender po raz kolejny pokazał, że jest świetnym golkiperem broniąc oba strzały Belga. Bez Jaspera w bramce, Ajax mógłby w tym spotkaniu tylko pomarzyć o dobrym rezultacie.

W 67 minucie spotkania Ajax stworzył sobie najlepszą okazję do wyrównania w tym spotkaniu. Arkadiusz Milik przelobował Petra Cecha, a piłkę z linii bramkowej wybił John Terry. Chwilę później Serrero uderzył prosto w okienko bramki, a Czeski bramkarz pofrunął tak, że zdołał wypiąstkować uderzenie. Pod koniec spotkania na boisku pojawili się Andersen i Sightorsson. Islandczyk zaraz po wejściu spudłował z sześciu metrów. Ajax do końca meczu został zepchnięty do defensywy. W ostatnich 10 minutach gry Chelsea Londyn próbowała zdobyć kolejne gole. Z większością strzałów radził sobie świetnie dysponowany Jasper Cillessen, który dwoił się i troił między słupkami. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Chelsea Londyn pokonała Ajax Amsterdam, choć spotkanie mogło różnie się skończyć. The Blues postawili pierwszy krok w drodze po triumf w UEFA European Club Championship.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy E

Offline Artur 7

  • Moderator Działu
  • *
  • Join Date: Lip 2010
  • location:
  • Wiadomości: 4051
  • Dostał Piw: 50
  • Na forum od: 24.07.2010r.
  • La Magia del Futbol
    • Status GG
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #51 dnia: Czerwiec 06, 2015, 14:49:45 »
Cytuj
Holendrzy po wyrównaniu stanu meczu
Nie mogli wyrównać, bo strzelili kontaktową na 2-1 ;)
Cytuj
Już po dwóch minutach od trafienia na 1:2 mogli objąć prowadzenie.
Nie mogli objąć prowadzenia, bo właśnie prowadzili 2-1 ;)
Chodziło o to, że był to brutalny wślizg. Wydawało się, że w nogi rywala, ale jednak trafił w piłkę. Sorki za błąd  :(
Brutalny wślizg raczej nie może być w piłkę, ale rozumiem o co Ci chodziło :)

Bardzo fajnie opisujesz mecze. Na prawdę duży pomysł. W jednym opisie naliczyłem się aż 30 linijek
" border="0" border="0

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #52 dnia: Czerwiec 06, 2015, 14:54:38 »
Dzięki za wyłapanie błędów. Postaram się je wyeliminować następnym razem. W niektórych opisach było 60-70 linijek  ;D . Przejrzyj sobie

Offline Artur 7

  • Moderator Działu
  • *
  • Join Date: Lip 2010
  • location:
  • Wiadomości: 4051
  • Dostał Piw: 50
  • Na forum od: 24.07.2010r.
  • La Magia del Futbol
    • Status GG
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #53 dnia: Czerwiec 06, 2015, 15:14:22 »
Najwięcej - 35 - w opisie CSKA - Inter, ale 60-70, to chyba raczej nie
" border="0" border="0

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #54 dnia: Czerwiec 06, 2015, 15:23:27 »
Jedenastka Kolejki


Tabela Strzelców
2 Gole

Gareth Bale           Nikola Kalinic              Alan Dzagoev         El Shaarawy



Tabela Asystentów
2 Asysty

Karim Benzema       Nikola Kalinic         Alexis Sanchez



Tabela Kanadyjska
4 Punkty

Nikola Kalinic


3 Punkty
Karim Benzema       Stephan El Shaarawy

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #55 dnia: Czerwiec 08, 2015, 16:30:33 »
Braga wyrwała jeden punkt




7'Giroud 27'Welbeck - 66'Eder 78'Martins

Camp Nou - Barcelona

Kyros Vasaras

Daniel Welbeck

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Poniedziałek 8 czerwca 2015 godzina 19:30. W Sewilli Chelsea gra z Ajaxem w ostatnim meczu pierwszej kolejki, a w Barcelonie rusza już druga seria zmagań. Naprzeciw siebie stają drużyny Arsenalu Londyn i Sportingu Braga. Ci pierwsi kroczą po drugie zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Europy. Ci drudzy rozpoczynają zmagania w turnieju. Arsenal nie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek. Turniej rozgrywany jest w zabójczym tempie. W sobotę mierzyli się w pierwszym spotkaniu by po dniu przerwy rozgrywać kolejne. Podopieczni Arsena Wengera zagrali ustawieniem 4-3-3. Nie zabrakło strzelca bramki z Barceloną Daniela Welbecka, czy jednego z bohaterów tamtego spotkania Alexisa Sancheza. W środku pola zagrał Krystian Bielik, co powinno być dla niego powodem do dumy. Portugalczycy liczyli na skuteczność Edera i dobrą postawę w bramce Kritsyuka.

Obie drużyny dobrze rozpoczęły pierwszą połowę. Już w 7 minucie Olivier Giroud po podaniu Daniela Welbecka trafił z bliskiej odległości do bramki. Świetne zagranie Anglika pomiędzy dwójką obrońców Bragi przyniosło bramkę. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego już w 14 minucie mogli wyrównać. A to wszystko mogło mieć miejsce za sprawą Alana, który wykorzystał świetną akcję Fabio Martinsa, ale zatrzymał go Ospina. Dwie minuty później Eder uderzył w poprzeczkę, a dobitka Martinsa została zatrzymana przez bramkarza. Po tej akcji do ataku ruszyli Kanonierzy. Krystian Bielik był mocno aktywny w środku pola. W 21 minucie uderzył z okolicy 30 metrów, ale Kritsyuk stał na posterunku. Następnie Polak mógł zaliczyć asystę gdyby Olivier Giroud wykorzystał jego znakomite podanie. Gracze z Portugalii wciąż szukali szansy na kontratak. Kiedy ta się nadarzyła to nic z niej nie wyszło gdyż Alan pogubił się na skrzydle.

Po okresie równowagi przyszła kolejna bramka. W 27 minucie Kierran Gibbs przerzucił piłkę do Krystiana Bielika, Polak podał prostopadle do Alexisa na bok pola karnego, Chilijczyk zwiódł rywala i wrzucił wysoką piłkę, którą wybili obrońcy z Portugalii. Do futbolówki dopadł Danny Welbeck i zdobył drugiego gola dla Kanonierów. Kolejne trafienie mogło paść minutę później, kiedy Giroud przedłużył głową wrzutkę Alexisa Sancheza, a obok bramki uderzył ją Welbeck. Po tym golu Welbeck mógł ustrzelić hattricka. Najpierw uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jacka Wilshera. Chwilę potem Anglik w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę. Drużyna z Bragi trafiła w doliczonym czasie gry, jednak Eder faulował w walce o piłkę Pera Mertesackera. Największym pozasportowym wydarzeniem tej połowy było starcie Koscielnego z Alanem. Obaj zawodnicy zderzyli się głowami. Francuski obrońca szybko wrócił do gry, a Skrzydłowy rywali musiał opuścić boisko z powodu zbyt silnego krwotoku i wrócił na nie dopiero po kilku minutach.

Drugą połowę lepiej otworzyli Portugalczycy, którzy stworzyli kilka solidnych akcji. Tuż po wznowieniu gry Eder miał dwie okazje do zdobycia gola, ale w obu lepszy był Ospina. W 53 minucie strzał z dystansu Luiza Carlosa nie stanowił dla golkipera Arsenalu żadnego problemu. Kanonierzy uspokoili sytuację dopiero po około 10 minutach. Londyńczycy zaczęli tworzyć zalążki groźnych akcji, ale nie potrafili zakończyć akcji uderzeniami. Pomimo rysującej się przewagi The Gunners, to Braga w 66 minucie w końcu doprowadziła do solidnego strzału. Fabio Martins kropnął ze skraju szesnastki, a Ospina wybił piłkę pod nogi Edera. Portugalczyk nie omieszkał skorzystać z tej okazji i wpakował piłkę do siatki. Po tej bramce zaczął się bieg po gola wyrównującego. Już trzy minuty po kontaktowym trafieniu rezerwowy Pedro Tiba zmarnował dogodną sytuację strzelając prosto w bramkarza, a dobitka Pardo przeszła obok słupka. Następnie Eder próbował drugi raz trafić do siatki, lecz bez skutku.

Po tej akcji swoją szansę mieli Kanonierzy. Rezerwowy Mesut Ozil posłał świetną piłkę do Welbecka, a ten uderzył ponad bramką.  W 78 minucie spotkania Portugalczycy zdołali wyrównać. Mauro ograł rywala na prawej stronie i posłał piłkę na długi słupek, gdzie Eder po uderzeniu głową przelobował bramkarza. David Ospina zdołał sięgnąć futbolówkę, ale nie miał szans zatrzymać dobijającego Fabio Martinsa. Dość szczęśliwie Sporting Braga zdobywa drugiego gola. Kilka minut po tym zdarzeniu łokciem trafiony został Lauren Koscielny, ale Francuz, podobnie jak w pierwszej połowie, znowu szybko się pozbierał. Kiedy wydawało się, że Arsenal nie zdoła już przeprowadzić żadnej akcji, Kanonierzy przeszli szybko lewą flanką, a do siatki trafił Mesut Ozil po ładnej kombinacji Welbecka i wprowadzonego Santiego Cazorli. Kyros Vasaras gola nie uznał, gdyż uznał że był spalony. Trzeba powiedzieć, że arbiter nie powinien odgwizdać pozycji spalonej. Mesut Ozil co prawda był o czubek buta przed obrońcami rywali, ale w takich sytuacjach powinno puścić się akcję zgodnie z duchem gry. Przez następne minuty Braga wściekle szukała zwycięskiego gola. Arsenal w kilku sytuacjach miał spore szczęście. W 88 minucie spotkanie mogli zamknąć Welbeck i Giroud, ale najpierw główkę Anglika obronił bramkarz, a przewrotka Francuza przeszła obok słupka.

Wygrana pozwoliłaby Kanonierom czuć się pewnie i być bardzo blisko awansu do drugiej fazy Klubowych Mistrzostw Europy. Tymczasem remis stawia ich w nieco trudniejszej sytuacji. Muszą wygrać co najmniej jedno spotkanie w swojej grupie, a to może być trudne jeśli będą grać tak jak dziś. Arsene Wenger musi zmobilizować zespół by grał tak jak z FC Barceloną. Z drugiej strony ciężko jest zachować świeżość gdy gra się po zaledwie jednym dniu przerwy, a rywal gra pierwsze spotkanie w turnieju. Na słowa uznania zasługuje Krystian Bielik, który był dzisiaj ważnym ogniwem Arsenalu.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy C

Offline seba_maliszewski

  • Piłkarz ekstraklasy
  • ***
  • Autor wątku
  • Join Date: Kwi 2009
  • location: Gdańsk
  • Wiadomości: 369
  • Dostał Piw: 7
  • Na forum od: 19.04.2009r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #56 dnia: Czerwiec 08, 2015, 18:56:57 »
Fiorentina wygrywa dzięki Rossiemu




23'Grenier 91'Yattara - 25'Rossi 45'Rossi 79'Gilardino

Estadio El Madrigal - Villareal

Frank De Bleeckere

Giuseppe Rossi

Składy
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Grupa B rozgrywki w drugiej serii spotkań rozpoczęła od pojedynku Olympique Lyon i Fiorentiny. Dla Włochów mogło to być spotkanie o być albo nie być w drugiej fazie turnieju. Olympique Lyon musiał potwierdzić swoją dobrą dyspozycję w kolejnym meczu. Piłkarze z Florencji tym razem wyszli w ataku z Giuseppe Rossim, który zastąpił Mario Gomeza. W obronie Vincenzo Montella ponownie postawił na trzech graczy. Francuzi straszyli Alexandre Lacazette obok którego nie było tym razem Yattary, a pojawił się Benzia.

W pierwszej połowie obie ekipy rozgrywały bardzo dobry mecz. W pierwszych fragmentach Lyon dobrze naciskał Gigliati, kiedy ci próbowali wyprowadzać piłkę i nie dawał miejsca na rozwinięcie skrzydeł Salahowi czy Vargasowi. Najwięcej do powiedzenia miał Lacazette, który kończył większość ataków Les Gones. W 8 minucie po podaniu Malbranque napastnikowi zabrakło zimnej krwi w starciu z Lupatellim. Chwilę później uderzył potężnie zza szesnastki, ale golkiper Violi odbił piłkę do boku. Trzecia okazja nadarzyła się po kwadransie gry. Tym razem strzał Francuza poleciał ponad bramką, muskając poprzeczkę. Włosi wyprowadzili pierwszą świetną akcję dopiero w 19 minucie. Skrzydłowy Mohamed Salah bez problemów poradził sobie z Mvuembą i Bisevacem, uderzył przy krótkim słupku między nogami Ferriego, a Anthony Lopes wykazał się refleksem i obronił strzał Egipcjanina. Les Olympiens szybciutko odpowiedzieli. Clement Grenier, jeden z najlepszych graczy na boisku, podał do Lacazette, ten szukał w polu karnym partnerów, ale piłka, wybita przez obrońców trafiła na przedpole. Tam czyhał na nią rozpoczynający akcję Grenier i bardzo mocnym uderzeniem dał prowadzenie w tym spotkaniu.

Francuzi nie poszli za ciosem. Po zdobyciu gola przycichli a do głosu doszli podopieczni Montelli. Bohaterem bramkowej akcji był Giuseppe Rossi, który rozegrał dwójkową akcję z Diamantim po czym stanął oko w oko z bramkarzem i zdobył wyrównującą bramkę. Pierwsza połowa była szalona. Wyglądało to tak, jakby obie drużyny umówiły się na taktykę cios za cios, żeby przyciągnąć kibiców przed telewizory. O to starał się między innymi Giuseppe Rossi, strzelec pierwszego i drugiego gola dla Fiorentiny. Włoch w 45 minucie zgasił świetną piłkę posłaną górą przez Lazzariego, zwiódł Lopesa i kopnął piłkę w kierunku pustej bramki. Frank De Bleecekere doliczył aż 5 minut do pierwszej części gry, lecz przed przerwą oba zespoły miały już chyba dosyć niesłychanego tempa, przynajmniej w kwestii strzelania bramek. Jednak OL mieli jeszcze jedną świetną okazję na gola. Po składnej akcji Fofany i Greniera piłka trafiła do Lacazette, któremu przy strzale nie dopisało szczęście. Futbolówka trafiła w słupek, przeleciała po linii bramkowej i odbiła się od drugiego słupka. Tym samym do przerwy Viola prowadziła z Les Gones 2:1.

Wydawało się, że w przerwie Hubert Fournier ma jedno zadanie. Musiał on przekazać swoim zawodnikom następujące słowa: „Uspokójcie to, bo będą nas naciskać do usranej śmierci”. Francuz może przekazał to zespołowi, ale piłkarze chyba nie posłuchali. Druga część meczu miała dwóch bohaterów, a byli nimi Mohamed Salah i wprowadzony w 65 minucie Alberto Gilardino. Włosi całą drugą połowę w większości spędzili na połowie Olympique Lyon. Francuzi mieli co prawda swoje okazje, ale nie były one zbyt groźne. Gra Les Gones wciąż musiała być oceniana tak samo. Przy czym powiedzieć o niej niezbyt pozytywna to powiedzieć za mało. Fiorentina naciskała, naciskała, naciskała, aż w końcu dopięła swego. Najpierw jednak w 53 minucie Salah spudłował z rzutu wolnego na 19 metrze. Później to on minął trzech rywali i dograł do Rossiego, który przestrzelił z bliskiej odległości. W 79 minucie Salah zagrał piłkę na nos do Alberto Gilardino, a ten w sytuacji podbramkowej nie pomylił się. Anthony Lopes nie miał najmniejszych szans w starciu z Włochem.

Trudno zarzucić Lyonowi brak ambicji czy motywacji. Trudno jednak zrozumieć, w jak łatwy sposób raz za razem dawali się ogrywać Jallet czy Bisevac, którzy pewnie w statystykach przebiegniętych kilometrów wypadliby co najmniej dobrze. Salah, Rossi czy rezerwowy Alberto Gilardino sprawili im wielkie problemy. W drugiej linii także brakowało jakości. Jednak w samej końcówce emocje były niesamowite. W 88 minucie dwa strzały w sytuacji sam na sam oddał Yattara, ale obie jego próby wybronił Lupatelli. W doliczonym czasie gry Lacazette obsłużył Gwinejskiego napastnika świetnym podaniem, a ten zdobył gola na 2:3. Podobnie jak w spotkaniu z Tottenhamem tak i tutaj ta dwójka świetnie się rozumiała. Fiorentina wygrała ważne spotkanie i nadal walczy o awans do drugiej rundy podobnie jak Olympique Lyon.

Statystyki
REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Tabela Grupy B
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 09, 2015, 10:34:13 wysłana przez seba_maliszewski »

Offline espon

  • Junior
  • *
  • Join Date: Lis 2012
  • location:
  • Wiadomości: 90
  • Dostał Piw: 26
  • Na forum od: 14.11.2012r.
  • "Setki wyrzeczeń, jeden sukces"
  • Gram w: Fifa 14
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #57 dnia: Czerwiec 08, 2015, 21:24:53 »
Naprawdę bardzo fajnie to prowadzisz i aż żal, że tak mało ludzi to docenia dodając choćby jakiś mały komentarz.  :( Może i sam dodawałbym coś częściej, ale musiałbym jakoś się jeszcze bardziej zagłębić, a tak patrząc na te spore opisy to nawet nie mam ich kiedy szczegółowo przeczytać i często tak na wylot ;)
Barca mnie zawodzi, bo po pierwszym meczu zawalili. Fiorentina, Lyon, Sevilla; fajnie zaobserwować ich dobrą grę.

Offline Bartekeuro

  • Moderator Działu
  • *
  • Join Date: Kwi 2010
  • location:
  • Wiadomości: 2288
  • Dostał Piw: 116
  • Na forum od: 03.04.2010r.
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #58 dnia: Czerwiec 08, 2015, 21:39:58 »
Hmm to, że mało osób komentuje to myślę może mieć fakt, że jak coś się tworzy to chciało by się aby ktoś to docenił. Działa w dwie strony :) seba troszkę powinieneś u innych bardziej byc aktywny  :police:

Jak już się kilka razy wypowiadałem turniej się rozwija i ja kibicuje Man Utd :) Interesują mnie ich losy najbardziej,
   


Offline espon

  • Junior
  • *
  • Join Date: Lis 2012
  • location:
  • Wiadomości: 90
  • Dostał Piw: 26
  • Na forum od: 14.11.2012r.
  • "Setki wyrzeczeń, jeden sukces"
  • Gram w: Fifa 14
Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #59 dnia: Czerwiec 08, 2015, 21:44:02 »
Nie każdy ma czas na wszystko. Seba nieraz się tam udzieli, więc nie ma co narzekać. Zresztą dawno już się odchodzi do zasady "koment za koment". Gdy dział tętnił życiem to na okrągło było o tym głośno. Wtedy działało to na zasadzie "Fajnie, wpadnij do mnie" i itp. Może teraz też by się to przydało  :-\ Gdzie tamte czasy  :-[

TWOJA LIGA Pro Evolution Soccer

Odp: UEFA European Club Championship 2015
« Odpowiedź #59 dnia: Czerwiec 08, 2015, 21:44:02 »