12. kolejka EPL
Cierpliwość i ostrożność kluczem do sukcesu.
Foley - 16'
Caroll - 76'
O'Hara - 88'
Kuyt (Bellamy) - 85'
12. kolejka EPL przyniosła nam kolejną dawkę wielkich emocji. Drużyna Wolverhampton na własnym boisku podejmowała Liverpool, który po dwunastu kolejkach zajmuje dopiero 15 lokatę w tabeli. Zgodnie z zapowiedzią, Bassonga w linii defensywnej zastąpił Sorensen - ten pierwszy po dwóch samobójczych bramkach w obu poprzednich meczach sam nie czuł się zbyt pewny by zagrać na 100% swoich możliwości.
Wilki nie miały zamiaru wychylać się i ryzykować szybkiej kontry, tak więc dominowała gra pozycyjna, walka o wolne pole i każdą sekundę przy piłce. Gracze Liverpoolu grali bardzo agresywnie, irytowało ich to, ze gracze Wolverhampton długo utrzymywali się przy piłce - efekt: 10 minuta, żółta kartka Adam. W szesnastej minucie na stadionie zawrzało. O'Hara z rzutu wolnego wrzucił piłkę w pole karne, futbolówka odbiła się od pleców obrońcy, niepewnie interweniował Reina, co wykorzystał Foley i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Caroll zagroził bramcę Wilków, lecz piłka poszybowała obok bramki.
Początek drugiej połowy znów senny - walka na pograniczu pól karnych. Worek z bramkami rozwiązał się w 76 minucie - Caroll wykorzystał okazję, kiedy po obronie Lezzeriniego piłka wylądowała mu wprost pod nogami. Gracze Liverpoolu poszli za ciosem i w 85 minucie w tempo z dośrodkowania Bellamy'ego trafił Kuyt zdobywając gola. Bramka meczu padła dosłownie chwilę potem. Po faulu blisko pola karnego do piłki podszedł O'Hara. Popatrzył, przymierzył, uderzenie w krótki róg i... gol! Fenomenalna bramka pomocnika gospodarzy, rzut wolny zamienił się w bramkę i uratował remis na Molineux Stadium.
Gus Poyet (trener drużyny): Jestem bardzo zadowolony z postawy mojej drużyny w dzisiejszym meczu. Pokazaliśmy, że potrafimy stawić czoła nawet największym - nie boimy się wyzwań. Już na tym etapie mogę powiedzieć, że zespół robi ogromne postępy. Przede wszystkim obrona gra bardziej pewnie, nie ma już takich dziur w defensywie, które widzieliśmy w pierwszych meczach. Bardzo podoba mi się także to, jak wygląda gra w środku boiska. Piłka jest "rozdawana" tak jak powinna, zawodnicy świetnie się rozumieją. Napastnicy byli w tym meczu bardziej wyłączeni z gry, ale czy można się dziwić kiedy naprzeciwko staje między innymi Fabio Aurelio czy Agger? Jestem pełny nadziei, że kolejny mecz z Chelsea w pucharze, będzie tak samo wyrównany.