Kapitan Wilków na celowniku włoskiego potentata?
Roger Johnson - urodzony 28 kwietnia 1983 nominalny środkowy obrońca, który swoją przygodę z Wolverhampton zaczął w roku 2011. Obrońca, który w swoim pierwszym klubie występował przez pewien czas na pozycji napastnika, świetny w grze głową, niebezpieczny przy stałych fragmentach gry. W tym sezonie jest prawdziwą ostoją Wilków, nieraz ratował zespół przed utratą gola; prawdziwy duch zespołu, prawie jak ojciec dla klubowej młodzieży. Te wszystkie atrybuty, które posiada ten utalentowany gracz nie uszły uwadze nie tylko ligowemu podwórku, ale też arenie europejskiej. Z klubu docierają informacje, jakoby jeszcze w okienku transferowym zainteresowanie zawodnikiem zgłaszała AS Roma. Kwota transferu nie jest tajemnicą, miało to być 5,5 miliona euro. Sam zawodnik tak wypowiada się o całej sytuacji:
Roger Johnson: Jaka była moja reakcja na informacje od mojego agenta? Od razu powiedziałem: nie. Pojawiłem się w Wolverhampton całkiem niedawno, nie wypełniłem jeszcze wszystkiego co obiecałem sobie, rodzinie i kibicom. Jaki dałbym przykład jako kapitan zespołu, jeśli opuściłbym drużynę w takim momencie? Byłbym zdrajcą i człowiekiem niegodnym opaski kapitańskiej. Czuję się tutaj dobrze, mam poczucie tego, że rozwijam się z każdym meczem, odejdę tylko wtedy, kiedy zechce tego sam klub, ja mogę grać dla Wilków, aż do momentu kiedy moje buty już na zawsze zawisną na kołku.
Klub jak i sam trener także nie przyjęli oferty z Romy zbyt ciepło, odmowa była natychmiastowa.
Gus Poyet (trener drużyny): Kiedy usłyszałem o ofercie za naszego kapitana zaśmiałem się w głos. Pierwszym powodem jest to, że nigdy nie oddałbym na półmetku rozgrywek zawodnika, który stanowi filar zespołu i jego duszę - to byłoby samobójstwo. Po drugie - 5,5 milionów euro za takiego gracza? Dla mnie jest wart ze dwa razy tyle, nie ze względu na wiek, ilość interwencji, asyst, bramek, ale dlatego, że ten człowiek posiada ogromną charyzmę i potencjał. Nie jestem trenerem, dla którego liczą się tylko pieniądze i możliwość rzucania nimi na prawo i lewo na rynku transferowym, moim celem jest utrzymanie w zespole poczucia, że stanowimy jedną, zgraną rodzinę, która może wywalczyć wszystko o czym marzy.