#1471 I 2014
Noworoczny kac zwolennikiem United Manchester United wytrzymał trudy noworocznego meczu ligowego i zaczął rundę wiosenną od zwycięstwa na Craven Cottage, rehabilitując się za bezbarwne spotkanie z Fulham z 7. kolejki Premier League. Kiepską tego dnia dyspozycję napastników wykorzystali zawodnicy z innych formacji, którzy godnie zastąpili ich w strzelaniu goli. Jonny Evans zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie (w tym trzecią głową po stałym fragmencie gry), Young drugą - ta pierwsza, strzelona na Anfield, liczy się jednak dla kibiców podwójnie.
20. kolejka Barclays Premier League
Fulham 1:2 Manchester United Petrić (89') - Evans (11'), Young (41')
Zawodnik meczu: Young
Young, Ferdinand, Evans
Zgodnie z przewidywaniami Manchester zaczął aktywniej, choć Fulham wcale mu nie ustępował. Oba zespoły narzuciły sobie nawzajem szybkie tempo gry, ale przez dłuższą chwilę nic z tego nie wynikało, gdyż brakowało im celności w rozegraniu. Dobrze obrazuje to sytuacja z 6. minuty, gdy długa piłka Rio Ferdinanda wylądowała zbyt daleko od kogokolwiek, kogo można by określić mianem jej adresata. Przełom nastąpił w 11. minucie, gdy Ashley Williams udanie zablokował strzał Robina van Persiego z obrębu pola karnego. United mieli rzut rożny i wykorzystali go w najlepszy z możliwych sposobów - strzelili gola. Prowadzenie gościom dał Jonny Evans, który po dośrodkowaniu Robina van Persiego nie dał szans Benowi Amosowi, wbijając piłkę do bramki z odległości 4 metrów. Zawinili obrońcy, gdyż Irlandczyk z Północy był kompletnie niekryty. Po tym trafieniu gospodarze mieli spore problemy z odnalezieniem się, a wysoki pressing narzucony przez Manchester wcale im w tym nie pomagał. Brak koncentracji mógł zemścić się w 22. minucie, gdy świetne podanie na dobieg od Carricka odebrał van Persie, ale jemu również zabrakło koncentracji, bo uderzył wyraźnie niecelnie, a Amos jedynie odprowadził piłkę wzrokiem. Najgroźniejszą okazją Fulham był rzut wolny z 25. minuty. John Arne Riise wziął długi rozbieg i w swoim stylu uderzył z całej siły. De Gea nawet nie próbował złapać piłki, piąstkując ją przed siebie. Wyrównać mógł też Steve Sidwell, ale w 31. minucie podjął trudną do zrozumienia decyzję i podał w kierunku Berbatowa, mimo że był znacznie lepiej ustawiony od Bułgara i powinien był oddać strzał. Niewykorzystana okazja zemściła się i 10 minut później było już 2:0 dla United. Ashley Young otrzymał podanie od Carricka i oddał swój firmowy, atomowy strzał wewnętrzną częścią stopy. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Amos próbował interweniować, ale jego wysiłek był właściwie z góry daremny.
Druga połowa mogła zacząć się praktycznym zakończeniem meczu, ale Javier Hernandez po uporaniu się z naciskającym na niego Johnem Arne Riise i wbiegnięciu w pole karne fatalnie przestrzelił, trafiając dobre kilka metrów obok dłuższego słupka bramki Amosa. United mocno spuścili z tonu, grając znacznie ostrożniej i nie kreując już tylu sytuacji, co w pierwszej połowie. Przełożyło się to na częstsze akcje ofensywne Fulham, ale znowu nic z nich nie wynikało z powodu braku odwagi do podejmowania boiskowych decyzji. Mladen Petrić znalazł się w miejscu, które było dobre do oddania strzału, ale biegł dalej z piłką, która w końcu została mu odebrana. Spotkanie stało się więc typowym meczem walki, toczącym się głównie w środku pola i bez żadnych groźnych sytuacji z obu stron. Sytuacja tylko pogłębiła się, gdy w 81. minucie, po 5 minutach od wejścia na boisko, kontuzji doznał Ashkan Dejagah. Martin Jol wykorzystał już limit zmian, więc Fulham grał w dziesiątkę. Mimo tego potrafił zdobyć bramkę kontaktową. Akcja zaczęła się tuż po tym, jak Ben Amos złapał piłkę po uderzeniu Michaela Carricka z 25 metrów. Bramkarz gospodarzy rzucił ją do Riisego, a ten podał ją do Diarry. Malijczyk posłał długie podanie do Petricia, który wyprzedził obrońców i znalazł się w sytuacji sam na sam, którą pewnie wykorzystał. Sędzia doliczył tylko minutę do regulaminowego czasu gry, a United bez większych problemów przetrwali napór uskrzydlonych po bramce Petricia gospodarzy.
Za 4 dni konfrontacja w FA Cup. "Czerwone Diabły" rozpoczynają zmagania od 3. rundy, w której na Old Trafford podejmą występujące na co dzień w Championship Ipswich Town. Premier League wraca pod koniec przyszłego tygodnia. United zmierzą się z Hull, z którym grali w kolejce otwierającej sezon. Wtedy w nieprzynoszących chluby okolicznościach zremisowali 3:3. Przed nimi więc kolejna plama na honorze do zmazania.
Składy:
Fulham: Amos - Janmaat, Senderos, Williams (C) (74' Hangeland), Riise - Duff, Sidwell (63' Dzemaili), Diarra, Richardson (76' Dejagah) - Petrić, Berbatow
MU: de Gea - Rafael, Ferdinand, Evans, Evra (C) - Valencia (75' Nani), Carrick, Powell (68' Strootman), Young (65' Giggs) - van Persie, Hernandez