Właściwie to czemu? Messi bardzo się poprawił we wszystkich aspektach. Jedynie ma problem ze strzelaniem prawą nogą, która de facto mu nie przeszkadza.
Ronaldo dysponuje mocniejszym uderzeniem (w dodatku z obu nóg), lepiej gra ciałem (jak mu się chce, bo każdy wie, że ma skłonność do nurkowania i nie korzysta z tego atutu jak należy)i jest groźniejszy w powietrzu. O wolnych nie wspomnę, bo Messi je ostatnio poprawił. Ostatnio zrobił się strasznie pazerny na gole i pcha się do stałych fragmentów gry - kiedyś nawet karnych nie strzelał.
Ale Messi i tak ma lepsze statystyki. Chcę tylko pokazać, że da się je zrównoważyć i że obu tych zawodników stawiam na równi. Nie wywyższam żadnego z nich.
Bez jaj, przecież Ronaldo dużą większość swoich bramek zdobywa nie będąc na skrzydle.
Bo schodzi do środka. Co w tym dziwnego? Zawsze tak robił. Powiem więcej, każdy nowoczesny skrzydłowy tak robi. W dzisiejszych czasach jest niewielu zawodników przyklejonych do linii bocznej.
gdyby w półfinałach ich przeciwnicy nie bronili się całymi drużynami jak przed śmiercią.
Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Barcelona jest sama sobie winna, że nie potrafiła sobie poradzić z rywalem stosującym najstarszą taktykę defensywną na świecie. W dodatku "autobus" i tiki-taka są od siebie obustronnie zależne - wspominałem tu o tym już kiedyś. Jedno wynika z drugiego i odwrotnie.
Ja też mogę sobie powiedzieć, że gdyby Ferguson nie zmienił taktyki z sezonu 2007/08 i potrafił wyciągać wnioski, to Blaugrana nie wygrałaby ani w Rzymie, ani na Wembley - albo wygrałaby tylko raz. I co z tego?