Dwa kolejne weekendu były ciężkie dla naszego zespołu. Rozgrywaliśmy pojedynki w 9 i 10 kolejce z największym rywalem Levadi, Florą Tallin. Byłem podekscytowany tak jak kibice. Musieliśmy to wygrać. Po poniedziałkowym treningu wróciłem do domu. Kiedy podjeżdżałem pod dom byłem zaskoczony. Drzwi leżały na wejściowych schodach, szyby powybijane. Wyglądało to tak jakby ktoś urządził sobie strzelaninę u mnie. Wbiegłem szybko do środka, żeby zobaczyć czy nic większego się nie stało. Cała chałupa była zdemolowana. Nic z moich drogocennych rzeczy nie zostało. Co tu się mogło stać. Karoliny i Adasia nie było. Zadzwoniłem do mojej żony, ale nie odbierała. Bałem się. Nie chciałem, żeby coś się im stało. Na połamanym stoliku leżała kartka. Podniosłem ją. Na środku wyklejone było kilka zdań literkami z gazet. "Twoja rodzina jest z nami. Nic im się nie stanie, jeśli wypełnisz jeden z dwóch warunków. Albo przegrasz oba mecze z Florą, albo zapłacisz nam 100.000." Byłem zdruzgotany. Kto to mógł zrobić. Do głowy przychodziła mi jedna myśl. Flora ma wielkie kłopoty finansowe i musi wygrać mecze z nami, żeby zdobyć część pieniędzy. To na pewno musiała być sprawka kogoś z ich kręgu. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do mojego przyjaciela z Serbii Roberto Bogdanovica (pozdro dla Robiego1908).
-Cześć Roberto.
-Kto mówi?
-Z tej strony Sebastian Maliszewski. Pamiętasz mnie?
-No jak miałbym cię nie pamiętać. Dawno się nie odzywałeś.
-Słuchaj jest problem. Pracujesz jeszcze jako detektyw?
-Tak. A co?
-Przyjeżdżaj do mnie. Zapłacę każdą cenę?
-Ale po co?
-Nie pytaj, tylko jutro masz u mnie być.
-No dobra. Płacisz i wymagasz.
Nazajutrz ujrzałem Roberto siedzącego na kanapie.
-Jak ty tu wsze..? Aha nie ma drzwi.
-Ku*wa co tu się stało?
-Właśnie po to cię wezwałem. Musisz odnaleźć moją rodzinę.
-Domyśliłem się. Czytałem list z tego stołu.
-Zrób to jak najszybciej. Błagam cię.
-Postaram się. Masz jakieś podejrzenia?
-To jedynie mógł być ktoś znający Prezesa Flory.
-Też tak wnioskuję. Zajmę się tym. Na razie.
W piątek dostałem telefon od nieznajomej osoby.
-Tak słucham?
-Jutro chcemy pieniądze. Przed meczem masz zostawić walizkę w koszu na śmieci. Przed wejściem do szatni jest niebieskie pudło. Nakleimy na nie logo Flory. Jeśli nie wrzucisz kasy to musisz przegrać oba mecze. Zrozumiano?
-Pie*dol się. - o tych słowach rozłączyłem się
Nadszedł mecz z Florą Tallin. Bardzo się denerwowałem. Roberto nie natrafił na żaden trop, a ja nie wrzuciłem pieniędzy. Przegrać meczu też nie mogłem. Co się stanie z moją rodziną?
Mecz rozpoczął się od ataków Flory. Piłkarze gospodarzy mieli dogodne sytuacje, których nie potrafili wykorzystać. W drugiej części to my doszliśmy do głosu. Kiedy w 86 minucie gola strzelił Ivanov na stadionie rozpętało się piekło. 3 tysiące kibiców Flory wkroczyło na sektor gości, na którym przebywało około 1,5 tysiąca naszych kibiców. Przez 20 minut była ostra rozpierducha. Policja nie mogła sobie poradzić. Kiedy wszystko się uspokoiło okazało się, że 79 osób jest rannych, a 11 zginęło.
Meistriiliga [9/36]
(8.) Flora Tallin– (2.) Levadia Tallin 0:1 (86'Ivanov)
Dzień później odebrałem wiadomość na poczcie głosowej. "Skurwielu! Mieliście przegrać! Teraz ktoś oberwie za to.". Byłem bardzo przerażony. Nie mogli zabić nikogo z mojej rodziny. Tylko nie to. Wtedy wszedł Roberto.
-Zamontuj drzwi ku*wa.
-Teraz nie ma to sensu. Dzwonili porywacze.
-Wiem, że zabili Viktora.
-Viktora? Całe szczęście, że nikogo z mojej rodziny.
-Ty się ciesz, że w ogóle żyjesz. Musimy dać im pieniądze. Innego wyjścia nie ma.
-Tylko jak je zdobyć?
-Będę tu do poniedziałku. Jeśli znajdziesz pieniądze zorganizujemy tajną operację. Dogadaj się z nimi, a przybędzie mój oddział.
-Spróbuję.
Następnego dnia spotkałem się z moim kumplem Vladimirem. On zawsze miał głowę pełną pomysłów.
-To będzie ciężka sprawa - kontynuuje Vladimir
-A więc jak mam je zdobyć? Ukraść?
-Mam pomysł. Pamiętasz jak mówiłem ci, że dobrze jeździsz?
-No tak. Wtedy co prułem z tobą, żeby się nie spóźnić (śmiech)
-Tak. Musisz to wykorzystać.
-Ale jak?
-Street Racing. Mówi ci to coś?
-Nie.
-Uliczne wyścigi w nocy.
-O nie, nie. To nie dla mnie.
-To twoja ostatnia szansa. Musisz tam wziąć udział.
Po dłuższym zastanowieniu przystałem na propozycję mojego kumpla. Jeszcze tego wieczoru odpicowaliśmy moja brykę. Przez kolejne 4 dni uczestniczyłem w wyścigach ulicznych. Za każdym razem byłem najlepszy. Zgromadziłem 80 tys., ale potrzebowałem 100. Dowiedziałem się też, że policja chce mnie zatrzymać za te wyścigi. Ale to nie było teraz najważniejsze.
W sobotę kolejny mecz z Florą. Na nasz obiekt nie wpuszczono kibiców gości po tym co zrobili w zeszłej kolejce. Prawie cały mecz olałem. Nie byłem zainteresowany wynikiem, a tym co się stanie z moją rodziną. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Meistriiliga [10/36]
(2.) Levadia Tallin - (8.) Flora Tallin 1:1 (90'Jager - 40'Allas)
W niedzielę miałem spotkać się z porywaczami i oddać im pieniądze. Spotkałem się z porywaczami w starym hangarze na przedmieściach. Z moimi bliskimi nic się nie stało. Oddałem im torbę z forsą. Przejrzeli i nawet nie spostrzegli, że brakuje 20tys. Kiedy chciałem odejść jeden z bandytów strzelił we mnie. Kula trafiła w moją nogę. Wtedy wyskoczyła grupa Roberto Bogdanovica i pojmała złoczyńców, a ja trafiłem do szpitala. Karolina przyjechała mnie odwiedzić. Powiedziałem jej, że raczej nie odzyskam nogi. Miałem mieć przeszczep. Karolina uśmiechnęła się i powiedziała. "Najważniejsze, że jesteśmy razem. Nie chcę cię stracić." Roberto w obliczu tej sytuacji oddał mi walizkę z pieniędzmi i wrócił do Serbii. Jedna rzecz mnie zastanawiała. Viktor nie żyje, więc kto zostanie prezesem Levadi?