Perbet (8'), James (17'), Benzema (27'), C.Ronaldo (35' k.), Bruno (65'), Kroos (88'), Pablo Gonzalez (90'+)
Godzina 22:00, Estadio El Madrigal. Mecz Villarreal vs. Real Madryt czas zacząć. W składzie wyjściowym gości Karim Benzema, który razem z Jamesem Rodriguezem rozpocznie spotkanie. Wszystko ruszyło,
Królewscy zaczęli swoje 4 starcie z 38 w drodze po ligę. Gospodarze ani myśleli tutaj odpuszczać, zwarci w obronie i groźni w ataku, tak wyglądało pierwsze 7 minut. Na efekty nie musieli długo czekać. Ósma minuta przyniosła im bramkę, kiedy to Giovani Dos Santos położył na ziemię Fabio Coentrao i podał do najbliższego partnera Perbeta, który wykorzystał złe ustawienie Casillasa i umieścił piłkę w siatce strzałem po ziemi. Jak mogliśmy się domyślać Real momentalnie przejął panowanie nad meczem i niecałe 10 minut później mieliśmy wyrównanie za sprawą Kolumbijskiego pomocnika, który wziął na siebie całą akcję i tzw. fałszem z dużej odległości nie dał najmniejszych szans bramkarzowi na obronę. Piłkarze
Żółtej Łodzi Podwodnej najprawdopodobniej zapomnieli o swoim genialnym początku. Była to woda na młyn dla nadciągających co raz częściej akcji
Królewskich. Od strzelenia wyrównującej bramki znów potrzebowali 10 minut, by zaaplikować kolejnego gola, tym razem autorstwa Karima Benzemy po akcji sam na sam z Juanem Carlosem. Następny cios nie zajął, aż tyle czasu. 35 minuta gry i na tablicy widniał wynik 1:3, a właśnie trzecie trafienie dla Realu zdobył nie kto inny jak Cristiano Ronaldo strzałem z jedenastu metrów.
Los Blancos skutecznie podcięli skrzydła swoim rywalom. Do przerwy 1:3.
Niedługo po przerwie Carlo Ancelotti dokonał dwóch zmian i wprowadził Toniego Kroosa, a także Isco. Niespodziewanie jednak gospodarze powoli zaczęli dochodzić do głosu, czego przykładem są niebezpieczne strzały Dos Santosa i Bruno. Ci właśnie zawodnicy napędzali większość akcji. Uśpiony Real dał się jednak zaskoczyć i w 65 minucie to Meksykanin i Hiszpan wspomnieni wcześniej dali gola kontaktowego swojej drużynie. Dośrodkowanie Giovaniego, który znów dał radę Coentrao dotarło na głowę Bruno i w taki oto sposób
El submarino amarillo odrobili połowę strat. Królewscy natychmiast przesunęli ciężar gry na połowę przeciwnika, co uniemożliwiało zepchnięcie się do obrony, która dzisiaj przekroczyła limit dopuszczalnych błędów. Kibice myśleli, że więcej bramek już nie zobaczą, jednak nic bardziej mylnego w meczach Realu pada ich najwięcej. Swojego pierwszego gola dla ekipy z Madrytu w 88 minucie ustrzelił Toni Kroos, który zmienił wcześniej Luke Modricia. Reprezentant Niemiec skorzystał z odbitej piłki i strzałem z woleja próbował zaskoczyć bramkarza, ale został skutecznie zablokowany przez obrońcę. Pech chciał, że piłka odbita od kapitana gospodarzy znów spadła pod nogi Kroosa, który zachował zimną krew, odwrócił się z futbolówką przed polem karnym i ze swojej lepszej prawej nogi mierzonym strzałem umieścił piłkę w siatce. Zupełnie nieoczekiwanie Villarreal odpowiedział kolejną akcją bramkową. Wrzutka z lewej strony do Pablo Gonzaleza zakończyła się golem. Znów źle zachowała się para Casillas-Ramos. Real znów dużo strzelił, ale też dużo stracił. 3 punkty zdobyte.
Ciężko wyróżnić kogokolwiek z formacji defensywnej kiedy drużyna traci 3 gole. Dlatego na największe pochwały zasługują napastnicy. Niekwestionowanym liderem ataku był Cristiano Ronaldo i James Rodriguez. Ci dwaj gracze zapewniają niezwykłą jakość. W dalszej kolejności pochwał znajdują się Kroos i Benzema. Niemiec udanie zastąpił Modricia i bardzo często podłączał się do ataku, a Francuz strzelił swoją pierwszą bramkę w lidze.
Cała defensywa, na czele z Casillasem i Ramosem, którzy popełniali katastrofalne błędy i w głównej mierze to dzięki nim Real stracił aż 3 bramki. Jese dostał szansę wyjścia w pierwszym składzie w miejsce Bale'a, jednak nie wykorzystał swojej szansy i zdecydowanie zawiódł z przodu.
, Jaume Costa - G. dos Santos, J.Farinos, Bruno (76'