Odcinek 5.14.07.2014 | Piłkarskie święto już za nami Wielkie piłkarskie wydarzenie jakim są Mistrzostwa Świata dobiegło końca. Wczoraj późnym wieczorem rozegrane zostało ostatnie spotkanie na tegorocznym mundialu rozgrywanym w świątyni futbolu - Brazylii, jednak o samym meczu finałowym i o ostatecznym triumfatorze za chwilę. Bez wątpienia były to mistrzostwa, które przejdą do historii jako jeden z najbardziej emocjonujących. Kapitalna atmosfera w połączeniu z cudownym krajem, a przede wszystkim wiele sportowych wrażeń, sprawią, że ostatni miesiąc już na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Cały turniej obfitował w masę niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji, szybkie odpadnięcie mistrzów świata Hiszpanów, czy też niesamowita i nieprzewidywalna gra Kostaryki to tylko wierzchołek góry lodowej.
Bez wątpienia największymi przegranymi mogą, a wręcz powinni czuć się gospodarze turnieju - Brazylijczycy. Canarinhos mieli nadzieję na wymazanie z pamięci ich największej klęski sprzed lat, czyli Maracanazo z 1950r. Mimo ogromnych oczekiwań i niekończącej się wiary, Brazylijczycy jeszcze bardziej pogłębili się w żałobie. Tragedia narodowa urosła do nowych, wręcz gigantycznych rozmiarów. Neymar i spółka napisali najbardziej wstydliwą i upokarzającą historię jaką tylko można było sobie wyobrazić. Porażka 1-7 z reprezentacją Niemiec to był szok, nie tylko dla kibiców Canarinhos, ale także dla całego świata. Brazylijczycy po półfinałowym meczu dołączyli do Zairu i Haiti, które także straciły pięć goli w jednej połowie na Mistrzostwach Świata. Ten wyczyn będzie trudno kiedykolwiek pobić, a my zapewne jeszcze przed wiele lat będziemy go wspominać. Gdyby jednak jeszcze komuś było mało, warto wspomnieć o meczu o trzeciej miejsce, tam gospodarze turnieju także z impetem przegrali z reprezentacją Holandii 0-3.
Do kategorii "wielkich przegranych" zaliczyć można także kilka innych reprezentacji, jak choćby wcześniej wspomnianą Hiszpanię. Dotychczasowi mistrzowie świata na tegorocznym mundialu wygrali zaledwie jeden mecz, przez co zmagania grupowe kończyli na trzeciej pozycji z ujemnym bilansem bramek. Nie zachwycili także Włosi, finaliści ostatnich mistrzostw europy rozpoczęli turniej od wygranej z Anglią, jednak z czasem ich gra znacząco słabła, aż w końcu Azzurri podobnie jak Hiszpanie fazę grupową zakończyli na trzeciej pozycji z niekorzystnym bilansem bramkowym. To samo tyczy się Portugalii, Cristiano Ronaldo mimo odnawiającej się kontuzji miał doprowadzić swoją drużynę do fazy pucharowej turnieju, rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, bardziej brutalna. Portugalczycy z czterema punktami na koncie zakończyli potyczki grupowe na trzecim miejscu.
Skończmy jednak już z tymi przykrymi losami reprezentacji i przejdźmy do pozytywnych aspektów tegorocznych mistrzostw. Jak wiadomo na takich turniejach bardzo często jesteśmy świadkami wielkich niespodzianek i objawień, nie inaczej było tym razem. Bez dwóch zdań zdecydowanie największym zaskoczeniem była postawa Kostaryki, zawodnicy tej reprezentacji bez większych problemów poradzili sobie z tak zwaną "grupą śmierci" pokonując po drodze Włochów i Urugwajczyków. Następnie w 1/8 finału po rzutach karnych wyeliminowali inną niespodziankę tego turnieju - Grecję. Kostarykanie ulegli dopiero w ćwierćfinale, warto jednak podkreślić, że udało im się dotrzymać aż do serii jedenastek, pogromcą czarnego konia okazała się Holandia.
Również inne kraje z Ameryki Południowej zaprezentowały się z dobrej strony. Rewelacyjni Latynosi – Chile oraz Kolumbia do ostatnich sekund walczyli o jak najlepszy rezultat, niestety żadnej z tych drużyn nie udało się dotrzeć nawet do półfinału. Nie wolno zapomnieć także o europejczykach. Francja, która w ostatnich latach przeżywała kryzys nareszcie się odrodziła, Trójkolorowi niczym burza przemknęli przez fazę grupową, a następnie w 1/8 finału pokonali Nigerię i dopiero w ćwierćfinale po wyrównanym meczu ulegli bezbłędnym Niemcom. Spośród drużyn ze Starego Kontynentu na wyróżnienie zasłużyła także Belgia, mimo niezbyt ciekawego początku z czasem Czerwone Diabły coraz bardziej się rozkręcały, aż w końcu dotarły do ćwierćfinału gdzie ostatecznie lepsza okazała się Argentyna.
Skończmy jednak z tymi opiniami i przejdźmy do najważniejszego punktu, czyli do samego finału. Wczoraj wieczorem nowymi Mistrzami Świata zostali reprezentanci Niemiec. W finałowym starciu podopieczni Joachima Löwa pokonali po dogrywce Argentynę 1-0. Wspaniałego gola na wagę Mistrzostwa zdobył Super Mario - Mario Goetze. W samym finale oczywiście nie zabrakło emocji i dramaturgii, obie ekipy zawzięcie walczyły o ostateczne zwycięstwo, lepsi okazali się jednak europejczycy. Misja w końcu została zrealizowana, sen się spełnił, Niemcy zdobyli czwarty tytuł Mistrz Świata.
• MVP turnieju: James Rodriguez
• Najładniejsza bramka: James Rodriguez z Urugwajem (1-0)
• Najlepszy mecz turnieju: Niemcy - Algieria
• Najlepszy bramkarz: Keylor Navas (Kostaryka)
• Najlepszy obrońca: Stefan de Vrij (Holandia)
• Najlepszy pomocnik: James Rodriguez (Kolumbia)
• Najlepszy napastnik: Thomas Müller (Niemcy)
• Największe zaskoczenie: Kostaryka
• Największe rozczarowanie: Hiszpania
• Najlepsza jedenastka turnieju: Navas - Lahm, Hummels, de Vrij, Blind - Kroos, Mascherano - Robben, James Rodriguez, Neymar - Müller
Wszyscy zapewne zapamiętamy też te nietypowe zdarzenia, które dodały temu mundialowi kolorytu. Kolejne już ugryzienie Suareza, kolano Zunigi i w efekcie kontuzja Neymara, znikający sędziowski spray, złamana ręka Michela Babatunde, bezmyślny faul Songa czy striptiz chilijskiej dziennikarki po golu Alexisa Sancheza. To był mundial piękny. To był mundial, który przebił wiele ostatnich. Futbol znów był finezyjny, dramatyczny i nieprzewidywalny.
20.07.2014 | Pierwszy etap pretemporady - podsumowanie Pierwszy etap tegorocznej pretemporady piłkarze Valencii mają już za sobą. W ciągu ostatnich kilku dni zawodnicy na terenie ośrodka Adi Dassler Sportplatz przygotowywali się do dwóch meczy sparingowych, z czwartoligowy SpVgg Bayreuth oraz z tegorocznym spadkowiczem Bundesligi - FC Nürnberg. Niemiecka ziemia okazała się dla zawodników Los Che bardzo przyjazna. Podopieczni Nuno Espírito Santo wygrali oba spotkania przygotowawcze, tracąc przy tym zaledwie jedną bramkę, a zdobywając aż siedem.
• 15.07 (18:30): SpVgg Bayreuth - Valencia
Pierwsze spotkanie przeciwko SpVgg Bayreuth nie było specjalnie interesujące. Przez cały mecz główną rolę odgrywali zawodnicy Valencii, a zespół gospodarzy stanowił tylko nic nieznaczące tło. Pierwsza akcja bramkowa przeprowadzona została już w 11. minucie, sprytnym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Fede, a piłkę w siatce po uderzeniu głową umieścił Paco Alcacer. Piłkarze Los Che z ogromną łatwością rozprowadzali grę po całym boisku, dlatego też kolejna bramka nie była żadnym zaskoczeniem, tym razem podanie na gola zamienił Pablo Piatti, w roli asystenta wystąpił Javi Fuego. Około 30. minuty także gospodarze zaprezentowali nam pokaz swoich umiejętności, po dość składnej akcji w polu karnym znalazł się jeden z dwójki napastników - Ulbricht, Niemcowi zabrakło jednak zimnej krwi i wykończenie całej sytuacji pozostawiło na prawdę wiele do życzenia. Warto podkreślić, że była to pierwsza i jak się później okazało jedyna dogodna szansa na zdobycie bramki.
Druga połowa nie różniła się praktycznie niczym od swojej poprzedniczki, pełna dominacja Valencii i rozpaczliwa obrona gospodarzy to najczęstszy obrazek. Hiszpanie swoją przewagę potwierdzili już na samym początku drugiej odsłony, dośrodkowanie Piattiego trafiło wprost na nogę Javiego Fuego, kapitan Nietoperzy bez zastanowienia huknął przed siebie i tym samym podwyższył wynik. Kolejne minuty upływały, a zawodnicy SpVgg Bayreuth nadal sprawiali nieodparte wrażenie nieobecnych. Za to podopieczni Nuno Espírito Santo nadal konsekwentnie realizowali plan i pogłębiali już i tak wyraźną dominację. W 59. minucie faulu we własnym polu karnym dopuścił się Zitzmann w konsekwencji czego ujrzał drugą żółtą kartkę i opuścił boisko. Jedenastkę na bramkę zamienił Paco Alcacer. Wygraną Valencii w pierwszym przedsezonowym meczu ostatecznie przypieczętował Jonas, Brazylijczyk po wymianie kilku podań z Piattim zwiódł bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce.
11' Paco Alcacer 17' Piatti 47' Javi Fuego 59' Paco Alcacer 77' Jonas
SpVgg Bayreuth: Sponsel - Eckert, Zivkovic, Zitzmann, Horter - Brlenic, Hiemer, Strangl, Böhnlein, Stolz - Ulbricht
55' Kolb za Ulbricht 67' Hannemann za Eckert 82' Heckenberger za Stolz
Valencia CF: Jaume - Barragán, Leuko, Vezo, Gaya - Javi Fuego, Míchel, Piatti, Fede Cartabia, Jonas - Paco Alcacer
70' Vinícius za Paco Alcacer 83' Rami za Vezo
• 19.07 (17:00): FC Nürnberg - Valencia
Drugi przedsezonowy mecz Valencii wyglądał zgoła inaczej niż poprzedni, przede wszystkim spotkanie było bardziej wyrównane co sprawiło, że całe widowisko stało się ciekawsze. Podobnie jak w meczu z SpVgg Bayreuth piłkarze Los Che przeważali, tutaj jednak rywal nie pozwolił sobie na pełną dominację. Zgromadzeni na stadionie kibice na pierwsze trafienie musieli czekać zaledwie 8. minut, bramkę otwierającą wynik zdobył Fede Cartabia, utalentowany Argentyńczyk zwiódł dwóch obrońców, a następnie silnym strzałem po ziemi położył bramkarza. Odpowiedź gospodarzy nadeszła bardzo szybko, już kilka minut później Polski napastnik - Mariusz Stępiński mógł cieszyć się ze zdobytej bramki, mógł gdyby nie kapitalna obrona Guaity. Pozostała część pierwszej połowy upłynęła pod znakiem niewykorzystanych sytuacji, jednak to nie one zostaną zapamiętane, zapamiętane zostanie to co stało się w ostatnich sekundach pierwszej odsłony. Víctor Ruiz po ostrym starciu z Petrakiem legł na murawę i przez długi czas się nie podnosił, w końcu postanowił opuścić płytę boiska o własnych siłach, jednak po chwili ponownie upadł i niezbędna okazała się pomoc sztabu medycznego.
Druga odsłona meczu także obfitowała w emocje. Do ataku jako pierwsi przystąpili gospodarze, mimo wielu dogodnych sytuacji bramkę wyrównującą udało zdobyć się dopiero w 62. minucie. Prostopadłym podaniem popisał się Stark, za to całą akcję na bramkę zamienił Pekhart. Nieco rozkojarzona Valencia nie straciła na szczęście rytmu gry i nadal systematycznie wyprowadzała ataki. Obie ekipy próbowały za wszelką cenę wyjść na prowadzenie, jednak w obu przypadkach powstrzymywał je bramkarz bądź też brak skuteczności. W końcu w 73. minucie szczęście uśmiechnęło się do piłkarzy Los Che, po silnym strzale Fede, goalkeeper gospodarzy wybił futbolówkę wprost pod nogi nabiegającego Viery, Hiszpan ze stoickim spokojem przyjął piłkę i technicznym uderzeniem umieścił ją w siatce.
62' Pekhart - 8' Fede Cartabia 74' Viera
1.FC Nürnberg: Rakovsky - Angha, Petrak, Hovland, Pinola - Stark, Kiyotake, Gebhart - Ott, Pekhart, Stępiński
69' Sylvestr za Stępiński 77' Polak za Stark 84' Schöpf za Gebhart
Valencia CF: Guaita - Barragán, Otamendi, Víctor Ruiz, Cissokho - Javi Fuego, de Paul, Piatti, Fede Cartabia, Viera - Paco Alcacer
45' Rami za Víctor Ruiz 66' Vinícius za Paco Alcacer 70' Robert Ibánez za Piatti