Nie gadaj głupot Nederland. Obrońcy specjalnie dają się ogrywać Messiemu czy Ronaldo, chcą, żeby pokazywano na całym świecie, jak zostają ośmieszani, a ich drużyny dostają po 5+ do 0? No proszę Cię.
Pewnie ty i wielu innych pamiętacie bramkę Ronaldinho strzeloną nożycami w jednym ze spotkań przeciwko Villareal. Mariano Barbosa, który strzegł bramki "Żółtej Łodzi Podwodnej" w tamtym meczu po spotkaniu przyznał, że nawet nie wysilał się przy próbie interwencji, bo z góry założył, że mu się nie uda - a tak przynajmniej nazajutrz znalazł się na pierwszych stronach wszystkich gazet sportowych, bo przecież trudno o zdjęcie takiej sytuacji, na której nie widać golkipera.
Obrońca, który jako pierwszy został wykiwany przez Cruyffa słynnym zwrotem przyznał, że moment, w którym Holender go ośmieszył był najlepszym w jego karierze. Tak więc nic już mnie w piłce nie zdziwi.
Podejrzewam, że strach przed ośmieszeniem przez Messiego jest silnym uczuciem. Obrońcy boją się próbować odebrać mu piłkę, żeby nie daj Cthulhu Argentyńczyk ich perfidnie nie skompromitował. Inna sprawa, że i tak to robi i to z dziecinną łatwością, bo gdyby defensorzy nie próbowali zabrać mi piłki, to pewnie i ja bym taką akcję skonstruował, chociaż oczywiście Messi jest jakiś tysiąc klas nade mną. Może ty nigdy nie bałeś się, że ktoś cię w bezpośrednim pojedynku ośmieszy, ale niektórzy jak mają - ja dla przykładu z podobnego powodu praktycznie nigdy nie drybluję, bo wiem że jestem w tym kiepski i obawiam się, że kontra przeciwników, która będzie konsekwencją mojej straty przyniesie im gola.
To wszystko przez to, że piłkarze nie są objęci wystarczająco dobrą opieką psychologiczną. Wiesz, skąd się biorą zwycięstwa 5:0, 6:0 itd.? Oczywiście jest to pokazanie dużej przewagi umiejętności jednych nad drugimi, ale po części ma na to wpływ praktyczne poddanie się przy 0:2 - zawodnikom jest już wszystko jedno. Co z tego, że Sevilla się postawiła tak jak robią to dwie-trzy drużyny grające z Barceloną na sezon (i to niestety nie w LM), skoro w zeszłym sezonie dostała od niej manitę?
Drybling Messiego opiera się na prostocie, ale element zastraszania również musi mieć w tym przypadku jakąś rolę, tak jak zresztą jest z Robbenem (Ronaldo wywołuje mniejsze zakłopotanie w szeregach obronnych przeciwnika, nie wiem czemu). Gdyby było inaczej, Antonio Valencia, który nie drybluje w inny sposób, niż balansując ciałem, już dawno temu zaliczałby się do najlepszych skrzydłowych globu. A się nie zalicza.
Szkoda, że kolega przegrał
I tak by nie obciął włosów.