Tydzień później stałem już z małą torbą na dworcu. W końcu na razie jadę tylko na testy, na wakacje wrócę jeszcze do Alicante. Na przystanku czekali na mnie koledzy z drużyny, chcieli się ze mną pożegnać, ale powtarzałem im, że na razie jadę na 3 tygodnie i wracam na wakacje.
Autobus miałem na godzinę 13:30. Postałem chwilę z kumplami, a oni uspokojeni tym, że jadę na chwilę, wkrótce poszli do domu. Teraz zza budynku wyszła Cathrina, zaczęła iść w moją stronę.
- Przyszłam się pożegnać.. - powiedziała smutnym głosem.
- Ja jadę na razie na testy, wracam za niecały miesiąc, całe wakacje spędzę tutaj.
- No tak.. ale czym są 3 miesiące? Potem się już prawdopodobnie się nie zobaczymy.. - powiedziała spuszczając głowę
Miała w tym trochę racji.. do Alicante prawdopodobnie już nie wrócę.. nie wiem jak potoczy się moja dalsza kariera.
- Nie martw się, będziemy w kontakcie, może czasem odwiedzę ciocię - pocieszyłem ją
- Wątpię Bujo, no ale już twój autobus jedzie.
Rzeczywiście autokar wyjeżdżał zza zakrętu. Przytuliłem Cathrinę.
- Cześć.. widzimy się za 3 tygodnie.
- Cześć, będę tęsknić - odparła Cathrina.
Wsiadłem do autobusu i zająłem swoje miejsce. Pomachałem jeszcze do Cathriny i kierowca ruszył. Na razie nie było mi smutno, za chwilę wracam, ale po wakacjach się wyprowadzam..
Po godzinie osiemnastej byłem na miejscu. Na miejscu zobaczyłem znajomą osobę. Wysiadłem zmęczony podróżą.
- Witam chłopcze, pamiętasz mnie jeszcze? - odparł skaut
- Jakbym mógł zapomnieć, to pan wręczył mi kontrakt.
- Choć, tam stoi mój samochód, pojedziemy do mnie, trener kazał mi zakwaterować cię u mnie na te 3 tygodnie.
Wziął moją torbę i załadował do bagażnika. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu obserwatora, po drodze sporo rozmawialiśmy, opowiadał mi jak to trener był zachwycony moją grą w meczu sparingowym i jak co tydzień dokładnie czytał notatki na temat mojej gry. Czułem dumę, że trener klubu z najwyższej ligi hiszpańskiej interesował się kimś takim jak ja. Po 15 minutach drogi byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. Był to przeogromny dom z ogromnym salonem, nigdy takiego nie widziałem, prawdopodobnie nikt nie miał takiego w dzielnicy w której mieszkałem w Alicante. Chwilę pomyślałem o pieniądzach.. skoro skaut ma taki dom to co mogą posiadać piłkarze?
- Masz swoja torbę, idź na górę, pierwsze drzwi po prawej to twój pokój. - powiedział skaut
Wszedłem na górę. Był tam długi korytarz i sześć drzwi. Wszedłem do pokoju ,który miał być moim. Był dwa razy większy od mojego w Alicante, stał w nim mały telewizor i miał jedno duże okno. Rozpakowałem się i postanowiłem trochę popatrzeć na miasto. Było pełne świateł, w oddali widziałem chyba centrum miasta, było w nim sporo wieżowców. Zobaczyłem również stadion, jak się domyśliłem Almerii. Wtedy do pokoju wszedł skaut.
- O widzę, że już się rozpakowałeś. - powiedział i podszedł do okna. Zobaczył, ze patrzę w stronę stadionu. - To Estadio de los Juegos Mediterráneos, stadion Almerii, być może wkrótce na nim zagrasz - odpowiedział ze śmiechem.
- Trener kazał ci przekazać, że jutro masz trening o godzinie dziesiątej. - dodał po chwili - zawiozę cię tam jutro.
- Dziękuje
Następnego dnia wstałem wcześnie rano, było okropnie gorąco, a podobno po południu miało być gorzej. Dodatkowej temperatury dodawały ciepłe prądy morskie. Wkrótce pojawił się skaut.
- To co? Ruszamy? - powiedział
- To w drogę!
Do centrum szkoleniowego jechaliśmy wzdłuż morza, już o tej porze pełno było nad nim plażowiczów. Dotarliśmy do bazy szkoleniowej Almerii. Posiadała cztery boiska. Skaut zaprowadził mnie do szatni.
- Chłopaki! To jest Tuncay Bujo, przyjechał do nas na testy!
Przez chwilę w szatni panowała cisza, nikt się nie odzywał. Byli tu zarówno rośli i starsi zawodnicy jak i młodzi w wieku ok. 20-23 lat. W końcu ktoś się odezwał.
- Cześć młody! - ozwał się, jak się później okazało kapitan. - No co chłopaki? Przywitajcie się ładnie!
Po tych słowach wszyscy się ze mną przywitali, podszedł do mnie kapitan.
- Cześć, jestem José, jestem tu kapitanem, bardzo się cieszę, że będziesz w naszej drużynie. Przebieraj się, zaraz wychodzimy na trening.
Wykonałem szybko polecenie.
Na treningu czułem się nieco nieswojo, nikogo tu nie znałem. Nigdy tak ciężko nie trenowałem, modliłem się, żeby wreszcie się skończył. Robiliśmy dużo pompek, trener dał nam wycisk. Tu nie ma zmiłuj. Na koniec treningu graliśmy mecz kontrolny. W kamizelkach grał pierwszy skład, ja trafiłem do drużyny bez kamizelek. Trudno było się utrzymać przy piłce, zaraz ktoś ją chciał odebrać. Zdałem też sobie sprawę, że jestem słaby fizycznie. Przepychano mnie bez problemu, ale to dopiero początki. Udało mi się zaliczyć asystę przy bramce szwedzkiego napastnika, Henoka. Po treningu byłem zlany potem, nie czułem nóg. Poszedłem pod prysznic i udałem się w stronę parkingu gdzie czekał już na mnie skaut.
- I jak? Dali ci wycisk? - spytał się ze śmiechem
Nie miałem siły żeby mu odpowiedzieć. Wsiadłem do auta. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale to dopiero pierwszy dzień, jeszcze wszystko przede mną.
W następnej części: Dalsza część pobytu w Almerii