Autor Wątek: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt...| Mecz z Mallorcą!  (Przeczytany 37228 razy)

0 użytkowników i 7 Gości przegląda ten wątek.

Offline pawlodar_10

  • Były członek Załogi
  • *
  • Join Date: Sty 2009
  • location: Warszawa
  • Wiadomości: 2837
  • Dostał Piw: 50
  • Na forum od: 24.01.2009r.
    • Status GG
  • Gram w: PES 2013
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Prezentacja i pierwszy sparing.
« Odpowiedź #80 dnia: Grudzień 27, 2010, 21:41:43 »
Dostać w przedostatniej minucie gola, to nie fajnie :/ Powodzenia na boisku i z Cathriną
" border="0
Only the dead have seen the end of war.

Offline pidzej

  • Trampkarz
  • *
  • Join Date: Lip 2010
  • location:
  • Wiadomości: 40
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 13.07.2010r.
  • Tenim un nom, el sap tothom, BARÇA! BARÇA! BARÇA!
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Prezentacja i pierwszy sparing.
« Odpowiedź #81 dnia: Grudzień 27, 2010, 22:05:00 »
Szczerze powiedziawszy dawno nie czytałem czegoś tak wciągającego na jakimkolwiek forum!
Gratulacje i oby tak dalej! :D

Offline Bujo

  • Dyrektor sportowy
  • *****
  • Autor wątku
  • Join Date: Paź 2009
  • location: Białystok
  • Wiadomości: 822
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 31.10.2009r.
  • Jagiellonia & Sivasspor
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Prezentacja i pierwszy sparing.
« Odpowiedź #82 dnia: Grudzień 28, 2010, 21:28:16 »
Po porażce z Rubinem wszyscy byliśmy rządni wygranej. Okazja do zwycięstwa miała się nadarzyć już 2 tygodnie po meczu z Rosjanami. Trener zarządził sparing z Crveną Zvezdą Belgrad.. drużyną będącą od dłuższego czasu w cieniu Partizana. Na mecz byliśmy bardzo zmobilizowani.

O 16 zaczynał się mecz, byliśmy ponad godzinę wcześniej, przebraliśmy się w stroje i wysłuchaliśmy taktyki trenera. Kazał nam on odważnie atakować, mówił, że obrońcy są mało zwrotni, bez problemu można ich minąć. Mówił też żeby dużo strzelać z dystansu. Ustalił skład, wyszedłem znów jako ofensywny pomocnik, dobrze się czułem na tej pozycji, w Alicante grałem jako środkowy pomocnik, który rozprowadzał piłki, czasem uderzył z dystansu. Tu miałem pełną swobodę, mogłem poszarżować w indywidualnej akcji i rozgrywać piłkę na skrzydła. Czułem się na tej pozycji dobrze. Po wygłoszeniu składu trener powiedział żebyśmy się przyłożyli do meczu, od niego zależy kto zagra w spotkaniu z Realem Zaragoza w lidze. Po tych słowach wygonił nas na boisko. Na rozgrzewce porządnie się rozgrzałem, nie chciałbym doznać urazu na meczu, przecież za tydzień pierwszy sprawdzian ligowy, nie mogę go przegapić. Dopiero 10 minut przed meczem, gdy my powoli schodziliśmy z boiska, na płytę zaczęli wychodzić gracze Crveny.. widocznie nas lekceważą, chcą zyskać przewagę psychologiczną, że "co to dla nich jakaś tam Almeria".

Staliśmy już na swoich pozycjach, rozległ się pierwszy gwizdek, jeden z napastników od razu mi podał, ja bez chwili zawahania rzuciłem górną piłkę na lewego pomocnika, który ruszył sprintem po linii, przyjął piłkę i wrzucił ją w pole karne, a tam niestety niecelnie strzelał jeden z pomocników. Na początek dobre i to, Crvena widziała przynajmniej, że nie będzie z nami łatwo.. W tym meczu starałem się przede wszystkim dokładnie podawać, strzelanie bramek odstawiłem na drugi plan. Oddałem co prawda 2 strzały, oba celne, ale nie sprawiły one większego kłopotu bramkarzowi. Strzeliłem dwukrotnie głównie dlatego iż taka była instrukcja trenera. Wykonałem 7 podań, znów wszystkie celne. Nie udawało nam się jednak przeprowadzić akcji bramkowej, goście chyba zdali sobie sprawę, że nie jesteśmy jakimiś tam kelnerami tylko drużyną z Primera Division i nie pozwalali nam na zbyt wiele. Nagle przy jednym z autów bramkowych arbiter gwizdnął. Zobaczyłem jak sędzia techniczny podnosi do góry tablicę. Wyświetlił się numer "9". Udałem się w stronę ławki, nie wiedziałem dlaczego schodzę, przecież grałem dobrze, nie miałem żadnej straty, a na ławce nie ma nikogo do przetestowania. Wszedł za mnie Jose, nasz kapitan. Podszedł do mnie trener.

- Idź do szatni, przebierz się i jedź do domu wypocząć, za tydzień masz w końcu mecz! - odpowiedział z uśmiechem

Ucieszyłem się, pobiegłem do szatni, nawet nie obejrzałem meczu do końca, zszedłem w 69' minucie. Pojechałem do domu. Z telewizji dowiedziałem się, że padł bezbramkowy remis i że dostałem ocenę 7.0.. ponownie najlepszą! Byłem szczęśliwy, ale wiem, że nie mogę na tym poprzestać, trzeba starać się dalej.

Almeria 0:0 Crvena Zvezda Belgrad


Minął tydzień, byłem na siebie i zespół zły. to spotkanie można było wygrać, a tak ci frajerzy umocnili się w twierdzeniu, że jesteśmy jednak "jakąś tam Almerią". Mecz z Realem mieliśmy grać o godzinie 20. Pojawiłem się na stadionie godzinę wcześniej, prawie wszyscy byli już w szatni. Przebrałem się w strój. Do pomieszczenia wkroczył trener.

- Witam chłopaki, jak samopoczucie?
- Dobrze panie trenerze! - odpowiedzieliśmy chórem.
- To dobrze, dziś ważny mecz. Musimy dobrze wystartować, a dziś jest do tego dobra okazja!

Teraz podszedł do tablicy. Wziął magnesy imitujące zawodników. Zaczął wymieniać skład. Mieliśmy zagrać ustawieniem 4-1-4-1, co wywołało ogólne poruszenie.

- Wiem, że nie graliśmy takim ustawieniem, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz! - powiedział trener

Doszedł do pomocy. Wymienił moje nazwisko na pozycji takiego, niby ofensywnego, niby środkowego pomocnika. Wszyscy się na mnie popatrzyli ze ździwieniem. Nie spodziewali się najwyraźniej mojej gry w tym spotkaniu. Teraz trener zaczął mówić co mamy robić, kazał wymieniać dużo podać i w decydującym momencie zadać śmiertelny cios. Po tych słowach wygonił nas na rozgrzewkę. W szatni zaczepił mnie jeszcze czarny, kameruński zawodnik. Był to M'bami.

- Gratuluję młody, zastąpiłeś mnie w składzie. - odpowiedział z uśmiechem - Nie martw się, nie gniewam się. Powodzenia w grze. - rzekł klepiąc mnie po ramieniu.
- Dziękuje.

Ruszyłem na boisko. Moim oczom ukazał się wspaniały widok.. boisko było oświetlone jupiterami, na trybunach już na pół godziny przed meczem siedziało ponad 10 tysięcy ludzi.. nie miałem zaszczytu grać przy takiej publiczności, na sparingi przychodziło ledwie pięciuset może siedmiuset kibiców. Już na rozgrzewce głośno kibicowali, skandowali nazwiska. Stadion co raz bardziej się zapełniał, był prawie w pełni zajęty, z Zaragozy przyjechało około trzystu kibiców. Po krótkiej rozgrzewce zdjęliśmy dresy i położyliśmy na ławkę.

Staliśmy już zwarci i gotowi. Rozległ się pierwszy gwizdek. Od razu szybko wymieniliśmy parę podań zakończonych strzałem kibice westchnęli niepowodzeniem akcji.. chwilę później rozpoczęli już głośny doping. Na trybunach rozległy się głośne okrzyki "Almeria! Almeria!". I my i Real byliśmy zdeterminowani, nie słyszeliśmy owacji, byliśmy skoncentrowani na grze. Walka toczyła się o każdy centymetr boiska, w końcu dobrze jest zacząć sezon zwycięstwem. Do przerwy utrzymał się wynik 0:0. W szatni trener powiedział, że goście grają nerwowo i żebyśmy zastosowali wysoki pressing, a w końcu uda się coś strzelić. Wyszliśmy na boisko. Od początku zastosowaliśmy nakreśloną nam taktykę. Wreszcie nadeszła 57' minuta, piłkę na środku przejął jeden z pomocników, podał mi ją, ja minąłem zawodnika Zaragozy, ale przed sobą miałem już rosłego stopera. Wbiegłem z nim w pole karne siłując się w walce bark w bark, wreszcie zszedłem trochę do boku i podałem mocno po ziemi do napastnika, a ten po nogach bramkarza wpakował piłkę do bramki. Na stadionie wybuch euforii! GOL! wygrywamy 1:0! Nagle ozwał się spiker.

- Almeria wygrywa a strzelcem bramki grający z numerem 6 Ulloa!

Kibice trzykrotnie powtórzyli jego nazwisko, my tym czasem razem cieszyliśmy się z gola. Goście zaczęli od środka. Byłem już wykończony, nie dałem siły biegać, oddychałem rękawami. Chyba zauważył to trener, ujrzałem tablicę, na której widniał mój numer, zacząłem kierować się w stronę ławki. Usłyszałem oklaski, które po chwili przerodziły się w skandowanie mojego nazwiska.. byłem wzruszony. Zacząłem klaskać do kibiców, zmienił mnie Crusat. Była to 69' minuta. Wynik do końca się już nie zmienił. Wygraliśmy 1:0 i tym samym zdobyliśmy pierwsze 3 punkty. Wziąłem prysznic, ubrałem się i miałem już zamiar wychodzić z szatni gdy zaczepił mnie trener.

- Tuncay! Zaczekaj, bądź za godzinę w siedzibie.
- Dobrze, będę.. a mogę wiedzieć po co? - spytałem ździwiony

Teraz na twarzy szkoleniowca zarysował się uśmiech.

- Przyjdź, to niespodzianka.

Wyszedłem ze stadionu. Czekał przed nim tłum paparazzi. Podeszła do mnie chmara dziennikarzy. Zaczęli pytać się o moje samopoczucie po wygranym meczu i nominowaniu na najlepszego zawodnika spotkania. Ździwiony tą informacją powiedziałem, że bardzo się cieszę i że nie bardzo mogę udzielać wywiadów bo śpieszę się do siedziby klubu. Poszedłem w stronę przystanku.

Po 20 minutach drogi byłem przed budynkiem. Wszedłem do środka, usiadłem na krześle. Jakieś 10 minut później pojawił się pan Lillo.

- O widzę, że już jesteś! Chodź za mną.

Ruszyłem wraz z nim. Poszliśmy na salę konferencyjną. Było już na niej pełno redaktorów oraz od groma kamer z różnych stacji telewizyjnych. Ździwiłem się po co trener mnie tu ściągnął, a nie np. kapitana. Zajęliśmy miejsca, dziennikarze zaczęli zadawać pytania odnośnie meczu do trenera, na razie byłem jakby "nieobecny". Nagle trener wyciągnął statuetkę.

- Chciałbym pogratulować obecnemu tu zawodnikowi dobrej gry w dzisiejszym spotkaniu wręczając ci tytuł najlepszego zawodnika meczu.

Rozległy się brawa i zaczęły błyskać flesze, byłem z siebie dumny, w debiucie zdobyłem takie wyróżnienie! Podałem rękę trenerowi i mu podziękowałem, on powiedział, abym na tym nie poprzestawał. Dostałem w tym meczu ocenę.. 7.5! Teraz dziennikarze zaczęli mnie wypytywać czy cieszę się z wyróżnienia itp. Wkrótce konferencja się skończyła, a ja zmęczony, ale szczęśliwy udałem się do domu.

Almeria(57' Ulloa) 1:0 Real Zaragoza
« Ostatnia zmiana: Grudzień 29, 2010, 09:59:00 wysłana przez Bujo23 »

Offline reddevil8911

  • Właściciel Klubu
  • ******
  • Join Date: Wrz 2009
  • location:
  • Wiadomości: 2211
  • Dostał Piw: 1
  • Na forum od: 03.09.2009r.
  • Best In The World !!! Manchester United F.C.!!!!
Dobry mecz w twoim wykonaniu, szkoda ze bez bramki. ;)

Offline Robi1908

  • Prezes klubu
  • *****
  • Join Date: Lis 2009
  • location:
  • Wiadomości: 1365
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 16.11.2009r.
  • Główny organizator konkursu na najlepszą karierę.
szkoda ze tylko remis z Crveną i gratuluje dobrego występu ogólnie  ;).
Moja Kariera F.C. Barcelona ---> REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Offline Przemek112

  • Najlepsza jedenastka świata
  • ****
  • Join Date: Lis 2010
  • location:
  • Wiadomości: 466
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 03.11.2010r.
  • Gracias Raul ! ♥
Gratki za występ. W nastepnym meczu bramka ma być :D zapraszam do siebie.

Offline staruch

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Join Date: Gru 2009
  • location: Rewir Ursynowski
  • Wiadomości: 197
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 24.12.2009r.
  • www.koniec-iti.eu
Opisujesz zajebiście. Tylko jedno zastrzeżenia - masz dysleksje ? Choć - stosuje się w przypadkach, gdy nie jesteś czegoś pewien itp. Chodź - stosuje się w przypadkach, gdy mówisz do kogoś "chodź za mną". Taka mała uwaga, ale denerwuje przy czytaniu. Ogólnie świetny poziom. Oby tak dalej. :)
Stwierdzam to wszem i wobec: Debilizm wśród nas jest coraz większy!

Offline luks96

  • Amator
  • *
  • Join Date: Gru 2010
  • location:
  • Wiadomości: 14
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 25.12.2010r.
No fakt z Crveną powinieneś wygrać i strzelić gola ale co się odwlecze...

Offline Robi1908

  • Prezes klubu
  • *****
  • Join Date: Lis 2009
  • location:
  • Wiadomości: 1365
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 16.11.2009r.
  • Główny organizator konkursu na najlepszą karierę.
Szkoda ze moja kariera Bal nie miała tak wielu fanów jak ty, zapewne gdyby miała bym nadal ją pisał a tak to.  :'(
Moja Kariera F.C. Barcelona ---> REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Offline Bujo

  • Dyrektor sportowy
  • *****
  • Autor wątku
  • Join Date: Paź 2009
  • location: Białystok
  • Wiadomości: 822
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 31.10.2009r.
  • Jagiellonia & Sivasspor
Opisujesz zajebiście. Tylko jedno zastrzeżenia - masz dysleksje ? Choć - stosuje się w przypadkach, gdy nie jesteś czegoś pewien itp. Chodź - stosuje się w przypadkach, gdy mówisz do kogoś "chodź za mną". Taka mała uwaga, ale denerwuje przy czytaniu. Ogólnie świetny poziom. Oby tak dalej. :)

Nie, nie mam dysleksji przynajmniej jej u mnie nie stwierdzono ;). Przepraszam, nawet nie zwracałem na to uwagi, w następnych częściach będę pisał poprawnie.

Szkoda ze moja kariera Bal nie miała tak wielu fanów jak ty, zapewne gdyby miała bym nadal ją pisał a tak to.  :'(

A moja ma wielu Robi? ;)

Offline Carlos

  • Prezes klubu
  • *****
  • Join Date: Sty 2009
  • location: Głowno
  • Wiadomości: 1517
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 16.01.2009r.
  • Vamos Blaugrana ! ! !
troche Ci pochałania czasu to pisanie ale warto bo świetne to Ci idzie jak jeszcze dojdą screeny to będzie super szkoa że remis z Crvena

Offline Bujo

  • Dyrektor sportowy
  • *****
  • Autor wątku
  • Join Date: Paź 2009
  • location: Białystok
  • Wiadomości: 822
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 31.10.2009r.
  • Jagiellonia & Sivasspor
W między czasie klub wypłacił mi należność za podpisanie kontraktu. Skontaktował się ze mną klubowy księgowy i spytał o mój numer konta bo w kontrakcie go nie zapisałem. Ze śmiechem odpowiedziałem mu, że nigdy go nie posiadałem. Był bardzo uczynny, pojechał ze mną po pracy do banku i pomógł dopełnić wszelkich formalności, obiecał, że będzie zajmował się sprawami dotyczącymi moich zarobków. Podziękowałem mu, nie byłem za błyskotliwy w tych sprawach, a tu chodzi o moje oszczędności warto żeby ktoś miał na nie oko. Należność za podpis wynosiła.. 20 tysięcy Euro! Nie mogłem w to uwierzyć, nigdy ani ja ani moja rodzina nie posiadała takich pieniędzy. Wypłaciłem sobie 2 tysiące, 1 na własne wydatki, a 2 postanowiłem wysłać ojcu.. wiem, że jest mu ciężko, ale nie chce mnie martwić. Na takie pieniądze musiałby pracować pół roku, na pewno mu pomogą. Zadzwoniłem do niego i wcześniej go o tym uprzedziłem, mówił że nie ich nie potrzebuje, żebym wydał je na własne potrzeby. W końcu jednak uległ i wysłałem mu tą gotówkę..


Zbliżał się kolejny mecz, już wieczorem mamy zagrać z drużyną Deportivo la Coruna. Pocieszające jest, że grać będziemy znów na swoim obiekcie. Deportivo to drużyna w naszym zasięgu, dobrze by było z nią wygrać.

O 19 byłem już w szatni. Jak zwykle się przebrałem, koledzy, z którymi od ostatniego meczu się nie widziałem pogratulowali mi wyróżnienia. Po tych miłych słowach do szatni wkroczył trener Lillo.

- Witam panowie, dziś kolejny mecz do wygrania, nie zawiedźcie kibiców. - odpowiedział jak zwykle wesoło trener.

Nigdy nie widziałem jego zdenerwowania, był spokojny nie krzyczał na nikogo. Zdawał sobie sprawę, że nie zawsze wszystko idzie po myśli zawodnika, że zdarzają się lepsze i gorsze mecze. Nie miał urazy do piłkarza, który np. nie strzelił karnego gdy przegrywaliśmy. To złoty człowiek. Mało już takich w dzisiejszych czasach. Znów zaczął przyczepiać magnesy do swojej tablicy. Wymieniał skład, znów znalazłem się w tej wyjściowej. Bardzo się ucieszyłem, że trener mi ufa.

- Ty, Tuncay nie bądź taki hej do przodu bo ci tyłu zabraknie. - odpowiedział do mnie ze śmiechem widząc moją radość.

Przez chwilę śmiechem wybuchli też inni gracze, ale moment później wszyscy słuchali już taktyki. Mieliśmy jak na razie balansować podaniami pomiędzy skrzydłami, szukać dośrodkowań i kontrataków. Po ustaleniu tych szczegółów wyszliśmy na rozgrzewkę. Trybuny były pełne, stadion nie wydawał się już taki wielki i wspaniały, zaczął stawać się normalniejszy w moich oczach, zacząłem się z nim oswajać..

Chwilę później staliśmy już na boisku zwarci i gotowi do gry. Zaczęliśmy od szybkich ataków w których niestety brakowało tego ostatniego podania i strzału. Byłem jakowym łacznikiem między lewym, a prawym skrzydłem, dostawałem piłkę z lewej, wrzucałem ją na prawą i na odwrót. Czasem zagrałem też pasa między obrońców, ale napastnicy w ostatniej chwili się gubili i albo nie trafiali w bramkę, albo bramkarz łapał piłkę. Trener widząc naszą przewagę kazał nam atakować mocniej, chciał żebyśmy strzelili gola jeszcze przed przerwą. I tak się stało, była to brawie kopia akcji z Realem. Przyjąłem piłkę tym razem miałem sporo miejsca, bez oporu wbiegłem w róg szesnastego miejsca i przepychając się bark w bark z obrońcą zaczął wychodzić do mnie bramkarz, wiedziałem, że bramki raczej z takiej pozycji nie strzelę, zobaczyłem dobrze ustawionego Ulloę i zagrałem mu piłkę, a on praktycznie do pustej bramki wpakował piłkę. GOL! 1:0! Znów moja asysta i znów gol Ulloy. Była to 39' minuta. W przerwie meczu trener ostrzegł nas żebyśmy zachowali czujność bo Deportivo na pewno będzie chciało wyrównać. Kazał nam teraz grać dużo piłką i za wszelką cenę nie oddać jej rywalowi. Miał racje, goście od razu po wznowieniu gry zaczęli szarżować pod naszą bramką, dzielnie bronili nasi defensorzy i to się opłaciło. W 60' minucie zostałem zmieniony za Bernardello, kibice pożegnali mnie głośnymi brawami. Trener powiedział żebym pracował nad kondycją bo jest tragiczna w moim przypadku i całego meczu na pewno bym nie wytrzymał. Mimo iż zdjął mnie tak wcześnie to nie czułem do niego urazy, miał słuszność, wytrzymałościowo jestem najsłabszy z drużyny, dopóki tego nie poprawię będę grał tylko tyle. To dodatkowa mobilizacja. Wynik udało się nam utrzymać do końca. Zdobyliśmy kolejne 3 punkty, które są niezwykle cenne jak na początek, a ja zaliczyłem już drugą asystę. Wymieniłem 7 z czego 6 celnych podań. Otrzymałem ocenę 7.5, ale wyróżnienie otrzymał Ulloa, strzelec bramki. W szatni podziękował mi za kolejną asystę. Ja zmęczony meczem udałem się do domu.

Włączyłem jakiś kanał, leciał na nim jakiś magazyn ligi hiszpańskiej z podsumowaniem kolejki. Dziennikarze dłużej zatrzymali się przy naszej drużynie. Mówili, że może być to objawienie sezonu, bo nikt się nie spodziewał kompletu punktów po 2 meczach. Bliżej przyjrzeli się.. mojej osobie! Mówili o tym, że jeszcze rok temu byłem tzw. "ogrodnikiem", a teraz gram w najwyższej lidze w Hiszpanii, o moich asystach i o tym, że jak na razie jestem wyróżniającym się zawodnikiem Almerii. Byłem szczęśliwy, pierwszy raz w życiu byłem w ogóle w telewizji, chwalono mnie. Czułem się wspaniale

Almeria(39' Ulloa) 1:0 Deportivo La Coruna

W następnej części: Sparing ze Spartą; kolejny mecz ligowy.

Offline luks96

  • Amator
  • *
  • Join Date: Gru 2010
  • location:
  • Wiadomości: 14
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 25.12.2010r.
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #92 dnia: Grudzień 29, 2010, 12:57:42 »
Gratuluje zwycięstwa :D
Widze,że trener przypadł ci do gustu :)

Offline reddevil8911

  • Właściciel Klubu
  • ******
  • Join Date: Wrz 2009
  • location:
  • Wiadomości: 2211
  • Dostał Piw: 1
  • Na forum od: 03.09.2009r.
  • Best In The World !!! Manchester United F.C.!!!!
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #93 dnia: Grudzień 29, 2010, 13:25:21 »
Gratuluję kolejnej wygranej twego zespołu. Powodzenia dalej.

Super_Mario

  • Gość
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #94 dnia: Grudzień 29, 2010, 13:34:41 »
Trochę się zaległości nagromadziło. Świetnie piszesz :)

Szkoda remisu z Czerwoną Gwiazdą, ale tak jak piszesz. Na pewno nie byliście "kelnerami" od podawania piłek. Bardzo dobry początek sezonu. Dwa zwycięstwa z Saragossą i z Deportivo. Gratuluję asyst. Tak jak piszesz, możecie być objawieniem sezonu :)

Powinieneś być zawodowym pisarzem (chyba że nim jesteś). Na pewno napisanie jednej takiej wiadomości dużo Ci zajmuje. Czytanie tekstu i ewentualne korekty :)

Offline Bujo

  • Dyrektor sportowy
  • *****
  • Autor wątku
  • Join Date: Paź 2009
  • location: Białystok
  • Wiadomości: 822
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 31.10.2009r.
  • Jagiellonia & Sivasspor
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #95 dnia: Grudzień 29, 2010, 14:19:37 »
Trochę się zaległości nagromadziło. Świetnie piszesz :)

Szkoda remisu z Czerwoną Gwiazdą, ale tak jak piszesz. Na pewno nie byliście "kelnerami" od podawania piłek. Bardzo dobry początek sezonu. Dwa zwycięstwa z Saragossą i z Deportivo. Gratuluję asyst. Tak jak piszesz, możecie być objawieniem sezonu :)

Powinieneś być zawodowym pisarzem (chyba że nim jesteś). Na pewno napisanie jednej takiej wiadomości dużo Ci zajmuje. Czytanie tekstu i ewentualne korekty :)

Dziękuje za słowa uznania ;). A pisarzem muszę cie rozczarować nie jestem, w podstawówce baba od Polskiego wysyłała mnie na konkursy w pisaniu opowiadań i innych pierdół, mówiła, że bardzo ładnie piszę. No to postanowiłem zacząć pisać coś takiego. Nie wiem skąd mam na to natchnienie, tak w ciągu dnia nagle objawienie, piszę na brudno w notatniku na kompie i jak jest dobrze to wysyłam. ;)

Offline Lewy23

  • Prezes klubu
  • *****
  • Join Date: Maj 2009
  • location: Marysin
  • Wiadomości: 1948
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 26.05.2009r.
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #96 dnia: Grudzień 29, 2010, 16:09:30 »
Zajebiście się to czyta :) :)

Offline MasterCreati

  • Właściciel Klubu
  • ******
  • Join Date: Mar 2010
  • location: Zakopane
  • Wiadomości: 2714
  • Dostał Piw: 9
  • Na forum od: 21.03.2010r.
  • Gram w: PES 2013
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #97 dnia: Grudzień 29, 2010, 16:59:55 »
tak czytam i czytam i Ty na prawdę masz talent ale co najważniejsze chęci do pisania, nie mówi, że bym nie potrafił(pisałem książkę :D) ale po prostu by mi się nie chciało na prawdę brawo !

Offline Bujo

  • Dyrektor sportowy
  • *****
  • Autor wątku
  • Join Date: Paź 2009
  • location: Białystok
  • Wiadomości: 822
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 31.10.2009r.
  • Jagiellonia & Sivasspor
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz z Deportivo La Coruna!
« Odpowiedź #98 dnia: Grudzień 29, 2010, 18:21:54 »
W terminarzu ligowym mieliśmy 2 tygodnie przerwy. Myślałem, że wypocznę przez ten czas, zastanawiałem się czy nie pojechać do Cathriny, w końcu taka sytuacja może się prędko nie nadarzyć. Nie wahałem się, dzień po meczu zacząłem się pakować, postanowiłem wyjechać jutro po południu. W końcu co bym miał robić w tym ogromnym domu sam.

Dzień później koło południa zadzwonił telefon. Poszedłem do kuchni i go odebrałem.

- Halo? Tuncay?
- Tak z tej strony Tuncay trenerze.
- Cześć, chciałem zadzwonić żeby przekazać ci, że w sobotę gramy sparing ze Spartą Praga, dobrze żebyś był, mógłbyś poprawić nieco braki kondycyjne.
- Ale.. czy to konieczne trenerze? - odpowiedziałem trochę przytłoczony, że jednak zostanę w Almerii.
- No nie wiem, wpisałem cię już do protokołu meczowego..
- No nic.. będę trenerze.
- Świetnie, zbiórkę mamy o 10, o 11 zaczyna się mecz. Do soboty Tuncay.
- Do soboty trenerze.. do soboty.

Odłożyłem słuchawkę. Wolnym krokiem udałem się do sypialni i ległem na łóżko nieco zdenerwowany tą sytuacją.. Kiedy nadarzała się okazja na wyjazd do Alicante ja znowu muszę tu zostać.. ale nikt nie mówił, że zawsze będzie sielanka, dobrze, że nie powiedziałem o moim przyjeździe Cathrinie.. na pewno bardzo by się teraz rozczarowała.. to był chyba jedyny pozytywny punkt tej sytuacji. Po tych rozmyśleniach zabrałem się do ponownego rozpakowywania się.

Kiedy przypominałem sobie jak wracałem raz z treningu autobusem i było tam pełno pijaków, którzy ze względu na to, że gram w Almerii zaczepiali mnie to aż mnie ciary po plecach przechodziły. Ogólnie komunikacja miejska była tu.. niezbyt przyjazna. Autobusy były brudne, siedzenia w nich dziurawe, kierowca niemiły. Postanowiłem więc, że zacznę kurs na prawo jazdy, a po zdaniu egzaminu kupię samochód.


Nadeszła sobota, pod stadion przeszedłem się na piechotę, przecież mieszkałem blisko, pogoda była ładna, a 2 przystanki obskurnym autobusem to nie tak dużo więc czemu nie? Wszedłem do szatni, przebrałem się i wysłuchałem obecnego już w szatni trenera. Wyszliśmy na rozgrzewkę. Był nadzwyczaj pusty w końcu to sparing a nie mecz ligowy, choć kibiców było i tak sporo ok. 900. Piłkarze Sparty byli już na boisku. Widać, że chyba wiedzieli o naszych dwóch wygranych na początek bo mocno przykładali się do rozgrzewki. Była dopiero 10:30, a upał niemiłosierny. Wszyscy byliśmy zlani potem już po 5 minutach gry w dziadka. Trener najwyraźniej to zauważył. Podszedł do Jose, naszego kapitana i powiedział żebyśmy za 5 minut skończyli i przeszli się do szatni, tam jest w końcu chłodniej. Trener rozumiał, że nie ma pożytku z zawodnika, który jest już wykończony przed spotkaniem. Według instrukcji zeszliśmy z boiska i rościąganie dokończyliśmy na korytarzu,panował na nim przyjemny chłodek...

10 minut potem staliśmy już wszyscy na płycie boiska. Rozległ się pierwszy gwizdek. I nam i Czechom doskwierała temperatura, graliśmy przed południem to najgorsza pora. Przez warunki podania nie zawsze były dokładne, obrońcom nie tak bardzo paliło się do pogoni za napastnikiem. Jeden z naszych skrzydłowych wrzucił piłkę przed linie szesnastego metra. Postanowiłem uderzyć bez przyjęcia prosto z powietrza. Było mi już fioletowo w oczach, strzeliłem dobre 7 metrów nad bramką. Mimo wszystko w meczu tylko jedna z podanych przeze mnie piłek padła łupem gości. Znów zaczęliśmy atakować tym razem dostałem piłkę po ziemi, przyjąłem, zrobiłem zwód do środka i uderzyłem.. piłka jeszcze otarła się o obrońcę i uderzyła w poprzeczkę. Początkowo myślałem, że strzeliłem piękną bramkę, ale piłka po rykoszecie nieco zmieniła tor lotu piłki. Mieliśmy przynajmniej rzut rożny. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, nadal remisowaliśmy. W szatni od razu rzuciliśmy się na wodę byliśmy niesamowicie spragnieni. Trener kazał nam spłukać głowy, sam był cały czerwony. Wykonaliśmy polecenie. Trener powiedział, abyśmy grali to co do tej pory, wie że jesteśmy zmęczeni, ale oni też są, trzeba to wykorzystać. Po tych radach wyszliśmy nieco świeżsi na boisko, woda nas orzeźwiła. Wreszcie padł gol, nie trzeba było na niego długo czekać, już w 48' minucie gola zdobył Uche po podaniu od Miguela Nieto. Wygrywaliśmy! Widać było grymas na twarzach przeciwników, nie chciało się im już grać. Ja byłem u schyłku sił.. wytrzymać wytrzymałbym całe spotkanie, ale ten upał.. myślałem, że zemdleję. Wkrótce zauważył moje "słanianie się" po boisku i szkoleniowiec. Zdjął mnie w 60' minucie za Fabiana Vargasa. Pogratulował mi gry, mówił, że widział iż stać mnie na zagranie pełnych dziewięćdziesięciu minut, ale nie chciał żebym w takich warunkach dostał udaru. Kazał mi iść pod zimny prysznic i jechać do domu wypoczywać. Wykonałem jego zalecenia z wielką chęcią. Mecz wygraliśmy 1:0.

Almeria(39' Uche) 1:0 Sparta Praga

W następnej części: Kolejne mecze ligowe.

Offline reddevil8911

  • Właściciel Klubu
  • ******
  • Join Date: Wrz 2009
  • location:
  • Wiadomości: 2211
  • Dostał Piw: 1
  • Na forum od: 03.09.2009r.
  • Best In The World !!! Manchester United F.C.!!!!
Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz sparingowy ze Spartą!
« Odpowiedź #99 dnia: Grudzień 29, 2010, 18:43:21 »
Bardzo ciekawy odcinek, gratuluję wygranej.

TWOJA LIGA Pro Evolution Soccer

Odp: BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt... | Mecz sparingowy ze Spartą!
« Odpowiedź #99 dnia: Grudzień 29, 2010, 18:43:21 »