#3
Dziś I mecz w sezonie. Początek o 19.30. Wstałem rano, o 8.00. Poszedłem do sklepu, kupując potrzebne produkty. Nie stresowałem się zbytnio, pracuję tu ledwie 4 miesiące, ale już ze wszystkimi nawiązałem dobre relacje. Pamiętam swój I mecz. Był to Puchar Polski. Graliśmy z Podbeskidziem. Przegraliśmy wtedy 1-0, nie był to udany debiut. Na szczęście udało mi się utrzymać Dolcan w lidze. W momencie kiedy przyszedłem był on na 17 miejscu, udało mi się wyprowadzić go na miejsce barażowe, a w barażach pokonać Wisłę Płock 2:0 i 1:0.
Wyjazd do Kluczborka był o 15.00. Przyjechałem na miejsce 10 minut przed odjazdem. W autokarze wśród zawodników było wesoło. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, byli w dobrych humorach. Dobra atmosfera udzieliła się także mi. Cały czas żartowałem z zawodnikami.
W końcu dojechaliśmy na miejsce, została godzina do meczu. Skierowaliśmy się do szatni. No tak - ciepło, miło, farba nie odpada, nic nie popękane. Mimo, że klub powstał w 2003r. ma naprawdę całkiem niezłe zaplecze. Chłopaki przebrali się i wyszli na rozgrzewkę.
Na 10 minut przed zawołałem ich do siebie. Podałem I skład. Misztal - Piesio, Hirsz, Unierzyski, Ciesielski - Kosiorowski, Świerblewski, Kułkiewicz, Bazler - Gawęcki, Koziara. Powiedziałem jak mają grać i co robić. Wychodzimy na boisku. Kibiców na stadionie nawet sporo. Z tego co wiem stadion mieści 3500 tys. osób. Sądzę, że 2900 kibiców przybyło.
Zaczęliśmy!
Od pierwszych minut siadliśmy na gospodarzy. To dobry znak, oby tylko sił nie zabrakło. Chłopaki naprawdę się starali, minęło 20 minut, a Kluczbork nie miał jeszcze żadnej sytuacji! My za to mieliśmy już dwie. Ale świetnie spisywał się bramkarz. Minęło pierwsze 45 minut. Było naprawdę dobrze. Stwarzaliśmy sobie groźne akcje, MKS nie miał nic do powiedzenia. Pochwaliłem zawodników za grę, ale powiedziałem też żeby zachowali ostrożność w obronie, bo może wyjść kontra, po której strzelą nam bramkę.
Rozpoczęła się 2 połowa.
Znowu zaczęliśmy dobrze. Cały czas przeważaliśmy. Jednak od 55 minuty zaczęło się coś chrzanić, szybko jednak opanowaliśmy sytuację. Wprowdziłem Stańczyka na boisko. To była kapitalna zmiana. Świetnie się spisywał. W 70 minucie zagrał z rzutu rożnego, tam głową uderzył Gawęcki. Goool! Aj, nie, świetnie bramkarz, ale dobitka Kosiorowskiego i to już musi być gol! Już unosiłem ręce do góry, ale znów broni golkiper! Naprawdę dwie niesamowite interwencje! Do końca to my dyktowaliśmy tempo gry. Jednak w 90 minucie Kułkiewicz stracił piłkę. Dopadł do niej zawodnik Kluczborka popędził na bramkę i oddał strzał. Na szczęście piłkę złapał Misztal. Było groźnie.
Mecz zakończył się remisem. Wynik nie jest zły, ale mógł być lepszy, mieliśmy naprawdę sporo sytuacji, ale taki jest futbol. Kiedy już piłkarze ogarnęli wszystko wsiadliśmy do autokaru. Humory nam dopisywały, sezon zaczął się nieźle. W następnej kolejce gramy z GKS Katowice. Mecz gramy u sibie, a to troszkę zwiększa nasze szanse. GKS prezentuje podobny poziom co Klubczork, może troszkę wyższy, więc szykuje się ciekawe spotkanie. Do domów rozeszliśmy się o 2.10 w nocy. Jutro niedziela, więc chłopaki mają wolne, odpoczywają po meczu.
W kolejnej części: Mecz z GKS Katowice.