#23
Chłopaki po treningach powrócili z uśmiechem na ustach, zadowoleni, wypoczęci. a również. Poniedziałek może nie był udany, ale we wtorek już wypoczywałem, popijając piwko i siedząc przed TV. Może zdrowy tryb życia to nie jest, ale jakże skuteczny jeśli chodzi o wypoczynek.
Gramy dziś z Górnikiem Łęczna. Znów wyjazd. Na szczęście w następnym meczu z GKP Gorzów Wielkopolski gramy już u siebie.
Mecz zaczyna się o równej 20. Wyjazd mamy zaplanowany na 17.30.
Na placu tuż przed wyjazdem, powiedziałem chłopakom o całej sprawie, może to ich zmobilizuje. Większe pieniądze = więcej premii i większe wypłaty.
W końcu dojeżdżamy na boisko. Bardzo ładna pogoda, słońce już zachodzi, wieje leciutki wiaterek, aż miło grać.
Rozgrzewka w taką pogodę to czysta przyjemność, oby taką przyjemnością był mecz.
No i w końcu zaczynamy. Pierwsze 5 minut to utrzymywanie się przy piłce graczy z Łęcznej. Oddali strzał na bramkę Misztala, ale ten spokojnie ją wyłapał. Poszła kontra. Z prawej strony dograł jeden z naszych piłkarzy, w pole karne wbiegł Świerblewski i... poprzeczka!
Co za pech! Ale jeszcze nie koniec, piłka trafia do Gawęckiego, ten mija jednego rywala, zagrywa ma 5. metr, a tam wyskakuje Koziara i uprzedzając obrońcę pakuje piłkę do bramki! Gol! 0:1! Chwalę chłopaków za tę akcję.
I od środka zaczynają gospodarze, szybko jednak tracą piłkę. Przechwytuje ją Świerblewski, pociągnął ładnych parę metró, uderzył z 20 metra i... słupek! No co za pech tego piłkarza! Wybija jeden z obrońców odbitą piłkę od słupka, ta trafia pod nogi Piesia, dośrodkował on z prawego sektora boiska, piłka odbiła się od murawa, Koziara na 5 metrze wyskoczył do niej, uderzył ją głową po koźle i 2:0! Jest! Coś niesamowitego! To 5. bramka Koziary w tym sezonie. W poprzednim w całym strzelił ich 6.
Jestem uśmiechnięty od ucha do ucha. Ze szczęścia chce mi się płakać, nie wiem czemu, ale nagle poczułem się tak dobrze...
Odkąd moja kochana zmarła piłka nożna to cały mój świat, zawsze kiedy klękam do pacierza myślę o niej...
Przeważamy dalej, gra jest wyśmienita. Zbliża się powoli koniec I połowy.
I nagle piłka trafia do Koziary, ten bark, bark z obrońcą wychodzi na pozycję sam na sam z bramkarzem, wyprzedza defensora, uderza i... POPRZECZKA! No nie wiem jak to określić.
W przerwie nie powiedziałem złego słowa, no bo co tu mówić - gra kapitalna.
II połowa także pod nasze dyktando. Nie oddajemy inicjatywy rywalom. Cały czas jesteśmy w natarciu, ale bramki nie padają.
Około 60 minuty I groźna akcja gospodarzy, mianowicie strzał z rzutu wolnego. 15 minut później bardzo groźnie z dystansu uderzał jeden z zawodników Górnika. Były to jednak pojedyncze przebłyski.
Dochodzi koniec meczu, wrzut z autu dla nas, piłka trafia w pole karne, wybijają ją obrońcy przed pole, zgarniamy ją, podanie do Bazlera, ten w ekwilibrystyczny sposób uderza, broni bramkarz i dobija Koziara! 3:0! Tak jest! Ale co to? Ah, spalony.
Mecz zakończył się, myślę, że było to kapitalne widowisko z naszej strony. Mamy już tylko 2 punkty straty do lidera!
W Ząbkach szał, wygrywamy kolejny mecz. A co tam! Idziemy do baru, taki mecz trzeba opić...
W następnej części: mecz.