#20Emocje związane ze zmaganiami w Grupie A są już za nami. Dostarczyła ona wielu wrażeń nie tylko fanom składających się na nią zespołów, ale także bezstronnym sympatykom piłki nożnej. Nie obyło się bez celebracji zwycięstw, gorzkich łez porażki i niespodzianek, za które należy uznać wyniki reprezentacji Serbii i Portugalii. Gdy wydawało się, że kurtyna już opadła i wszyscy w skupieniu czekać będą na drugi akt tego turniejowego spektaklu, w fachowych mediach aż wrzało od komentarzy.
Pearce: "Rudd i Amos już więcej u mnie nie zagrają" Reprezentacja Anglii właściwie nigdy nie mogła pochwalić się klasowymi bramkarzami. Nawet uchodzący za wielkiego fachowca David Seaman często popełniał karygodne, szkolne błędy, których konsekwencją nierzadko były porażki - tak jak np. na azjatyckim Mundialu w 2002 roku, gdy były bramkarz Arsenalu "wpuścił za kołnierz" z pozoru niegroźne uderzenie Ronaldinho z rzutu wolnego. Przez tę pomyłkę mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Canarinhos, a Anglicy pożegnali się z turniejem w fazie ćwierćfinałowej.
Teraz do zbioru angielskich nieudaczników dołączają dwaj młodzi bramkarze kadry U-21: pierwszy golkiper Declan Rudd i jego zmiennik, Ben Amos. Rezerwowy bramkarz Norwich nie popisał się w spotkaniu z Brazylią, gdy praktycznie podał piłkę Jonathanowi Reisowi. Golkiper rezerw Manchesteru United otrzymał szansę w meczu z Portugalią. Wykopując futbolówkę z własnego pola karnego trafił w Wilsona Eduardo. Błędy obu tych bramkarzy skończyły się stratą bramki, a w przypadku Amosa stratą dwóch punktów (mecz zakończył się wynikiem remisowym).
Powszechnie wiadomo było, że Ben Amos po meczu 4. kolejki udał się na poważną rozmowę ze Stuartem Pearce'em, ale dotąd trzymano w tajemnicy, o czym rozmawiali obaj panowie. Pierwszy odezwał się sam selekcjoner:
- Jestem na nich wściekły. Oni chyba raczą sobie kpić - grzmi trener, który w czasie kariery piłkarskiej stał się legendą Nottingham Forest. - Profesjonalni bramkarze nie mogą popełniać takich błędów. Nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia; ich zagrania nie wynikły z presji, bo jej nie było. To po prostu konsekwencja ich zaniedbania i olewactwa.
- Rozumiem irytację trenera - wyznał skruszony Ben Amos. - Widać nie jestem jeszcze gotowy na regularne reprezentowanie kadry młodzieżowej. Moment mojej nieuwagi skończył się fatalnie. Mogłem inaczej wybić tę piłkę.
Drugi z piłkarzy nie był już tak pokorny.
- Nie widzę w swojej grze niczego nieodpowiedniego - powiedział niewzruszony Rudd. - Może i popełniłem głupi błąd, ale równie niemądre jest skreślanie mnie po jednym złym meczu. Przecież nic takiego się nie stało - wzrusza ramionami piłkarz.
- To, że Declan nie widzi swojej pomyłki, nie działa na jego korzyść. Wykonywał rzut wolny we własnym polu karnym, w takiej sytuacji teoretycznie nie da się zawalić gola; a jednak on przekracza dawno przetarte granice i wyznacza nowe standardy. Doskonale widział, że Phil Jones jest kryty. Po co więc do niego podawał?
- Teraz wypróbuję Marka Halsteada. Mam nadzieję, że chociaż on mnie nie zawiedzie - zakończył Stuart Pearce.
Trzeci bramkarz młodzieżowej reprezentacji Anglii na co dzień broni barw Blackpool, skąd kilkukrotnie wypożyczany był do ekip z niższych lig. Nie jest w stanie wygrać rywalizacji ze Szkotem Mattem Gilksem.
Miguel Rosa: "Jest nam wstyd" Niepowodzenie Portugalczyków w fazie grupowej MMŚ już od dwóch tygodni gości na ustach ekspertów futbolowego światka. Nadal próbuje się wyjaśnić przyczyny braku awansu perspektywicznej i błyskotliwej drużyny, którą trenuje Rui Jorge. Musiało minąć trochę czasu, aż ktoś związany z portugalską drużyną odważył się skomentować tę klęskę. Selekcjoner kadry odmówił komentarza, twierdząc że szkoda mu słów. Głos zabrał natomiast jeden z filarów reprezentacji, Miguel Rosa.
- Zaprezentowaliśmy się dużo poniżej oczekiwań: kibiców i naszych własnych. Stało się z nami coś złego. Coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Przecież powinniśmy awansować bez większego problemu... - narzeka Rosa.
Portugalczycy nie wystawili na Mistrzostwa najsilniejszej kadry. Gołym okiem dało się zauważyć nieobecność kilku kluczowych zawodników.
- To prawda, wbrew pozorom nasza kadra nie była taka świetna. Brakowało nam kilku filarów, piłkarzy, którzy trzymają tę drużynę w ryzach - kontynuuje zawodnik Benfiki - Jeżeli Mika, jeden z najlepszych bramkarzy na świecie w swojej kategorii wiekowej nie chce pojechać na juniorski Mundial, to ja tu czegoś nie rozumiem. Mam nadzieję, że nie dostanie bluzy reprezentacji seniorskiej za darmo, tylko napoci się jak nigdy dotąd. Może się wtedy nauczy, że reprezentowanie kraju to przyjemny i chwalebny przywilej, a nie bolesny przymus. Zawiodłem się na nim. Tym bardziej, że to mój dobry klubowy kolega. Oczekiwałem po nim większej chęci do działania.
W kadrze na Mundial znalazł się jej kapitan, Rui Fonte, jednak niespodziewanie nie grał pierwszych skrzypiec w reprezentacji.
- Rui pojechał z nami do Anglii, ale jakby go nie było. Był cieniem samego siebie, nie wychodziło mu prawie nic. Nie chcę go o nic oskarżać, bo nie wiem, czy to kryzys formy, czy niskie morale spowodowane jakimiś ważnymi sprawami w jego życiu, czy po prostu nie ma ochoty na grę. To jego sprawa - odpowiedział wymijająco Portugalczyk.
- Jak dla mnie jedyną zaletą rezygnacji kilku zawodników z gry na Mundialu jest to, że parę innych zawodników, którym chciało się biegać za piłką i którzy zazwyczaj nie grają w kadrze U-21, mogło się pokazać trenerowi. W tym gronie jestem między innymi ja sam, więc cieszy mnie doświadczenie zdobyte na angielskich boiskach - na twarzy Rosy pojawił się lekki uśmiech.
Dużą rolę w porażce Portugalii odegrał pierwszy mecz. Iberyjczycy przegrali go z Brazylijczykami. I to sromotnie, bo aż 1:4.
- Tak, to spotkanie nas do reszty załamało - przyznaje Rosa. - Może niepotrzebnie aż tak się przejęliśmy? Wyszliśmy na ten mecz zbyt wyluzowani, a Canarinhos doskonale to wykorzystali. Po meczu nie było już po nas co zbierać - zakończył ze smutkiem środkowy pomocnik.
Djuricić: "Mogło być lepiej" Serbowie obok Belgów są jak na razie najlepszymi kandydatami na miano "czarnego konia" turnieju. Przyczynili się do odpadnięcia z turnieju faworyzowanej Portugalii, choć nie bezpośrednio, bo swój mecz z nimi przegrali. Mimo to zdołali wyjść obronną ręką ze spotkań z Anglią i Brazylią, a to można uznać za spory sukces.
Apetyty w serbskiej reprezentacji rosną w miarę jedzenia. Owszem, zawodnicy są zadowoleni z możliwości dalszej gry w turnieju, ale część z nich po ostatniej kolejce ma nieco skwaszone miny. Jednym z takich malkontentów jest występujący na co dzień w Heerenveen Filip Djuricić.
- Wiem, że powinienem się cieszyć z promocji i przedłużenia szansy na wywalczenie tutaj jakiegoś poważnego sukcesu, ale mimo to nie mogę się powstrzymać od kręcenia nosem - obronił się Serb. - Mieliśmy Portugalczyków jak na tacy. Byli w słabej formie, my w dobrej. To miało być takie proste... Niestety przypomnieli sobie, jak się gra i nie mieliśmy argumentów. Być może zgubiła nas przesadna pewność siebie. Zapomnieliśmy, że bez względu na wszystko to nadal jest Portugalia.
- Narzekam, bo w razie pokonania Portugalczyków mielibyśmy ogromne szanse na zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca w grupie, zwłaszcza że Brazylijczycy przegrali z Anglikami i na pewno w tabeli grupowej oglądaliby nasze plecy. Niestety stało się odwrotnie, bo pomimo równej liczby punktów mieliśmy gorszy bilans bramkowy. Żałuję tej porażki, bo trafimy teraz na lepszych rywali. To smutne, zwłaszcza że w drugiej fazie grupowej nie będzie już słabeuszy.
Djuricić skomentował także krzywdzącą Serbów decyzję sędziego z meczu z Brazylią.
- Jasne, że mam żal do sędziego. Tamten faul na pewno nie miał miejsca w naszym polu karnym. Co prawda gdyby nie ta pomyłka, mielibyśmy 7 punktów na koncie, a Brazylia tylko 4 (mimo to zajęłaby trzecie miejsce w grupie ze względu na lepszy bilans bramkowy niż Nigeria i Portugalia - przyp. red.), ale co się stało, to się nie odstanie. Bądź co bądź pomyłki sędziowskie to nieodłączny element tej gry - zakończył pomocnik Heerenveen.