Pomeczowe wypowiedzi trenerów chyba najbardziej oddają realia całej sytuacji - to była gra jak równy z równym a Valencia jest najsilniejsza od wielu lat. Szkoda tego samobója Alby, bo gdyby odjąć tą bramkę od ostatecznego wyniku to byłby chociaż jeden punkcik. Mimo wszystko nie ma co chłopaka obwiniać, bo i tak się na boisku napracował. Chyba każdy wie, że z Katalończykami nie gra się łatwo, a nie polegliście 0:5, tylko po prostu szczęścia wam zabrakło. Nadal jest ta przewaga, która daje jakiś komfort w walce o mistrzostwo, ale nie można się dekoncentrować, bo wystarczy chwila i sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej.