No nic.. trzeba było pozbierać się po porażce z Villareal. W szatni trener powiedział nam, że mecz z Malagą musimy wygrać i że Copa Del Rey jest naszym celem na ten sezon. W sumie to go rozumiem, arcytrudno jest rozdzielić Real i Barcelonę w walce o tytuł. Poza tym puchar to przepustka do Ligi Europejskiej, jest to takowe zabezpieczenie gdyby nie udało nam się zakwalifikować do LM.. ale o czym my tu gadamy. Nie mów hop zanim nie skoczysz, jest dopiero prawie połowa sezonu, w każdej chwili możemy zacząć grać słabo i przegrywać. I tak jesteśmy dumni z dotychczasowej naszej gry, ale nie porywajmy się na LM. Wnioski można wyciągać dopiero po sezonie. Apropo Copa Del Rey, gramy z wspominaną Malagą. Dobrze by było zagrać wspaniałe zawody, trener raczej na mnie postawi.. przynajmniej, tak myślę. Nienawidzę wypowiedzi typu "jest to mocna ekipa, dobrze grają w obronie" o drużynie broniącej się przed spadkiem. Oczywiście, szacunek do rywala trzeba mieć, ale bez przesady żeby kłamać. Jakim cudem mogą mieć dobrą obronę skoro ciągle przegrywają? Uważam, że jest to zespół do ogrania i postaram się dać z siebie wszystko o ile dostanę na to szansę.
Zdecydowałem się chodzić na siłownię tylko raz w tygodniu. Jestem zbyt przemęczony treningami żeby jeszcze później ćwiczyć. Daję z siebie wszystko na zajęciach z trenerem Fredericiem, chcę żeby trener Lillo zauważył, że radzę sobie co raz lepiej i jestem gotów na ponowne wskoczenie do pierwszego składu. Za 2 tygodnie gramy z Atletico, chciałbym zagrać przynajmniej 60 minut, ale to wymaga ciężkiej pracy.. oby mi się udało. Co raz bliżej okienko transferowe.. zastanawiam się czy nie pojechać na ten czas do Stambułu odwiedzić tatę. Nie widziałem go już ponad 3 lata.. Mimo porażki z Villareal nawet na treningu pojawiła się grupka kibiców, bardzo ucieszyli się informacją, którą ogłosił na konferencji prasowej trener Lillo iż walczymy o Puchar Hiszpanii.
Nadeszła niedziela.. mecz z Malagą. Gramy na wyjeździe. Zbiórkę na wyjazd mamy o 11. Mecz gramy o 14. Pada deszcz, co zdarza się tutaj bardzo rzadko. Szczerze mówiąc nie cierpię pluchy. Taka pogoda nam nie sprzyja, o wyniku może zadecydować przypadek.. dlatego musimy być bardzo czujni. Pojawiłem się 10 minut przed odjazdem, zapakowałem torbę i usiadłem koło Bernardello. Szczerze mówiąc muszę się przyznać, że się z nim zaprzyjaźniłem. Zrozumiałem, że nie mogę się na niego gniewać tylko dlatego, że trener stawiał na niego, a nie na mnie. Ruszyliśmy. Podróż nie była zbyt długa, Malaga leży stosunkowo blisko Almerii. Na miejscu byliśmy godzinę przed meczem. Można powiedzieć, że Malaga ma duży stadion. 33 tysiące miejsc.. Estadio La Rosaleda.. piękny obiekt. Siedzieliśmy pół godziny w autokarze, nie chciało się nam nigdzie wychodzić w taką pogodę do czasu meczu. O 13:30 ruszyliśmy do szatni. Przebraliśmy się w sprzęt sportowy. Do pomieszczenia wszedł trener Lillo.
- Witam panowie. Przed nami ważny mecz, dobrze by było wywieźć stąd korzystny wynik!
Powiedział i przeszedł do objaśniania składu.. zawsze tak robi, powie nam jedno zdanie i zajmuję się sprawami dotyczącymi meczu. Doszedł do środka pomocy.
- Tuncay Bujo. - powiedział i przeszedł dalej
Tak! Dostałem szansę o którą prosiłem.. teraz muszę ją dobrze wykorzystać. Teraz szkoleniowiec zaczął objaśniać taktykę. Mieliśmy od początku zacząć atakować i tym samym zaskoczyć Malagę. Wyszliśmy na boisko. Trybuny były puste.. było może raptem ok. 1000 kibiców, w tym ponad 100 naszych. Rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Było mi na początku strasznie zimno, padał zimny deszcz, z czasem było mi cieplej aż w końcu nie czułem chłodu. Niestety po 4 minutach wszyscy byliśmy już mokrzy, a nasz bramkarz.. cały w błocie. Poćwiczyliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy w stronę ławki. Przesiedzieliśmy pod nią aż do rozpoczęcia spotkania, chcieliśmy trochę wyschnąć.
Staliśmy już na swoich pozycjach. Rozległ się pierwszy gwizdek. Zaczęliśmy mecz. Ani nam, ani przeciwnikom gra się nie kleiła. Piłka toczyła się jak chciała i dostawała poślizgu od wody przez co trudno było ją w ogóle przyjąć. Mocny strzał po ziemi i bramkarz nie ma szans, niestety najpierw musimy dostać się pod bramkę. Z czasem co raz lepiej rozgrywało nam się akcje. W 29' minucie zabrałem piłkę obrońcy, miałem przed sobą jeszcze jednego, którego minąłem bez problemu. Zauważyłem wbiegającego w 16-tke Goitoma i podałem mu piłkę, a ten podbiegł parę metrów z obrońcami na plecach i zdobył bramkę. GOL! 1:0!
Zaliczyłem asystę! Teraz Malaga zaczęła atakować, toteż biegałem od skrzydła do skrzydła w celu odebrania piłki i udawało mi się to do końca pierwszej połowy. Wygrywamy do przerwy. W szatni trener kazał nam nastawić się defensywnie na następne 45 minut, mamy rozgrywac spokojnie piłkę.. co jest awykonalne w takich warunkach. Ruszyliśmy na murawę. Zaczęliśmy robić to co nakazywał trener.. słabo nam to wychodziło.. piłka robiła co chciała. W 62' minucie piłka wypadła za linię autową. Arbiter gwizdnął. Sędzia techniczny uniósł tablicę. Zszedłem z boiska za Fabiana Vargasa. Do futbolówki podszedł jeden z zawodników Malagi. Rzucił ją mocno w pole karne, a tam przyjął ją na klatkę napastnik i oddał celny strzał z woleja.. GOL! 1:1! Dopiero co zszedłem, a już remisujemy..
To jest chore.. zszedłem 30 sekund temu i tracimy w głupi sposób bramkę.. Poderwaliśmy się do ataku. Można powiedzieć, że Malaga stała "autokarem" w bramce. Nie udało nam się niestety wygrać i wywozimy stąd tylko remis..
P.S Sory, ale zapomniałem pstryknąć szczegółów mojej gry
.