I tak właśnie mijały mozolnie dni moich że się tak wyrażę "wakacji". Dni były upalne, od samego rana do wieczora kąpaliśmy się, zanurzałem gips, nic się z nim na szczęście nie działo, mogłem sobie popływać.. woda była taka ciepła.. choć szczerze przyznam, że w Turcji była jeszcze cieplejsza. Odciąłem się zupełnie od świata, nie odbierałem nawet telefonów od klubowego księgowego... gdy nie chciało mi się pływać, opalałem się na balkonie. Niestety więcej na mecze Barcelony nie chodziliśmy.. zapomniałem wziąść z domu karty kredytowej przez co nie mogłem dobrać pieniędzy.. byłem zły na siebie. Widziałem jak Cathrina była uszczęśliwiona oglądaniem meczu.. nie było jednak tak krucho z pieniędzmi, sporo jeszcze zostało. Parę razy Cathrina wybierała się do centrum na zakupy. Oczywiście nie sama.. ja nie znam miasta, a co dopiero ona.. poza tym do centrum był spory kawałek, podwoziłem ją. Kupywała jak to kobieta masę ubrań, nie patrzyłem na ich cenę, nie chciałem dostać zawału. Pochodzę ze skromnej rodziny, nigdy nie szaleliśmy w sprawach zakupów.. kupywaliśmy to, co było nam najbardziej potrzebne. Teraz trochę dziwnie się czuje.. starcza mi na wszystko czego tylko zapragnę.. nawet w marzeniach nie wybiegałem tak daleko. Niestety czas mijał nieubłagalnie, co raz bliżej końca.. i znów długo nie zobaczę Cathriny.. zacząłem się z tym jakoś oswajać.. byle do zimy, wtedy będę miał dużo czasu. Ale wczasy to nie tylko plaża.. zachody słońca. Jeżeli chodzi o te sprawy... było wspaniale! Głównie dlatego iż ona jest moją pierwszą partnerką, a ja jej pierwszym partnerem przedtem nigdy tego nie robiliśmy. Od czasu gdy byłem w Alicante na meczu z Herculesem nie widzieliśmy się.. teraz mogliśmy to robić do woli, doszliśmy do wielkiej wprawy.. każdy raz był cudowny i dla mnie i dla niej. Zaczął się ostatni tydzień naszego pobytu w Barcelonie. Cathrina chodziła markotna, chyba wiedziała kiedy następny raz się zobaczymy.. próbowałem nie poznawać po sobie, że też się martwię. Będziemy musieli wrócić do szarej rzeczywistości w moim przypadku, przebicia się po kontuzji do pierwszego składu, w jej powrotu do domu gdzie czeka na nią obojętna matka. Przez ten krótki okres do końca naszej eskapady zacząłem ćwiczyć, chcę być przecież gotowym na pierwszy mecz po rekonwalescencji, a miałem ku temu okazję bo na mój powrót przypada mecz w Copa Del Rey.. musiałem być gotów na przynajmniej 20 minut gry.
Nadszedł ten dzień.. staliśmy na parkingu w otoczeniu walizek, było ich więcej niż za czasu przyjazdu, Cathrina miała jedną pełną ubrań. Oddaliśmy kluczyk od naszego apartamentu i zaczęliśmy ładować bagaż do samochodu. Uprzednio pojechałem na stację benzynową.. czeka mnie długa podróż. Odwieźć Cathrine do Alicante, a potem samemu wracać do Almerii. W sumie dobrze, że wyjeżdżamy od paru dni pada deszcz, pogoda się psuje. Kto wie co by było za parę dni. W pełni zapakowani ruszyliśmy w drogę.. Chcieliśmy, żeby podróż trwała jak najdłużej. Niezwykle szybko minęły te 4 tygodnie, ledwo przyjechaliśmy, a już musimy wracać. Zastanawiałem się ile jeszcze rzeczy mogłem zrobić przez ten czas..
Po jakichś 4 godzinach byliśmy w Alicante. Wcale nie ucieszyło nas to, że jesteśmy już na miejscu.. wręcz przeciwnie. Cathrina powstrzymywała się od płaczu, aż żal mi było tak na nią patrzeć i nic nie robić. Wjechaliśmy w wąskie uliczki dzielnicy, wkrótce byliśmy przed jej blokiem. Jakieś dzieci zbiegły się naokoło auta.. w sumie się im nie dziwię.. mimo wszystko panowała tu bieda, a moje auto wzbudzało zainteresowanie. Pomogłem Cathrinie zanieść torby przed drzwi.. czule się z nią pożegnałem. Powiedziałem, że nie będę wchodził do środka, nie chcę denerwować jej mamy. Zrozumiała mnie, powiedziała żebym jechał ostrożnie do Almerii. Zbiegłem po schodach, odgoniłem chmarę dzieciaków i uruchomiłem silnik.. widziałem ją patrzącą na mnie przez okno.. Pojechałem. I tak o to mijają moje "wakacje".. teraz trzeba skupić się na powrocie w wielkim stylu!
W następnej części: Po Kontuzji.. grę czas zacząć!
P.S Wiem, że może mało, ale to temu, że nie ma dialogów, poza tym dojdą screeny i będzie o wiele ładniej i nie mam jakoś weny do opisywania wakacji
.