#9
Eliminacje do Mistrzostw Świata:
Błaszczykowski teraz do Piszczka, taka klubowa akcja, ładnie tam Piszczek zobaczył, jest Kuba, Kubaaaa! Taaaak taaaak taaaaaaak! Dwa zerooo! Ależ bramka Kuby Błaszczykowskiego, ależ akcja Polaków! Tego meczu chyba już nie przegramy! Fantastycznie to się układa, wymarzony początek eliminacji nam się gotuje! Cieszą się biało-czerwoni, a my razem z nimi, bo chcemy oglądać tak grającą reprezentację, ręce same składają się do oklasków. Wielkie brawa, prowadzimy 2:0.
Do spotkania z Czarnogórą podchodziliśmy ze swojego rodzaju niepewnością, która zagościła w głowach Polaków po ostatnim słabym, zremisowanym meczu towarzyskim z Estonią. W składzie w porównaniu ze spotkaniem które odbyło się w Tallinie, nastąpiły trzy zmiany - pomocnika Śląska Wrocław, Przemysława Kaźmierczaka, zastąpił Dariusz Dudka. Za Rybusa zagrał Rafał Wolski, a słabo spisującego się ostatnio Piecha, Fornalik zastąpił od pierwszych minut Maciejem Jankowskim. Pierwsza groźna akcja miała miejsce pod bramką Tytonia, jednak goalkeeper PSV Eindhoven nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi, pod bramką Poleksica zaszalał Jankowski, jednak z polskiego sektora po tej akcji można było usłyszeć tylko jęk zawodu. Spotkanie straciło na widowisku, aż nadeszła szczęśliwa dla nas, 30. minuta pojedynku - akcję zawodników Borussii Dortmund świetnym strzałem głową wykończył Robert Lewandowski! W Podgoricy zapanowała grobowa cisza, słychać było tylko niewielką grupkę kibiców z Polski, fetującą objęcie prowadzenia przez biało-czerwonych. "Nasi" poczuli krew, Lewandowski idąc za ciosem oddał niewyobrażalnie mocny strzał z dystansu, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę gospodarzy. Na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem, widać było, że z Czarnogórców po 30. minucie kompletnie zeszło powietrze, byli zawiedzeni takim a nie innym obrotem boiskowych wydarzeń.
Na drugą połowę Polscy piłkarze wyszli z myślą, aby jak najszybciej dobić rywala, żeby w końcowej fazie meczu spokojnie kontrolować przebieg gry. Jak założyli - tak zrobili. Kolejna świetna współpraca na linii Błaszczykowski - Piszczek pozwoliła temu pierwszemu znaleźć się w dogodnej sytuacji, którą kapitan biało-czerwonych zamienił na piękną bramkę! Szał radości na polskim sektorze, szał radości wśród sztabu szkoleniowego, także szał radości naszych piłkarzy. Ogromna złość gospodarzy przerodziła się w bezmyślną agresję, w wyniku której po bardzo brzydkim faulu na Błaszczykowskim, Batak obejrzał czerwoną kartkę. Wskutek nieczystego zagrania Czarnogórca, nasz kapitan utykając opuścił murawę. W jego miejsce wszedł Mateusz Możdżeń, zmiana nastąpiła również w ataku - Jankowskiego zastąpił jego klubowy kolega, Arek Piech. Nie minęły 2. minuty i piłkarz chorzowskiego Ruchu mógł cieszyć się z premierowego trafienia w biało-czerwonych barwach! Defensywa gospodarzy zupełnie pogubiła się w tej akcji, Piech z zimną krwią wykorzystał nadarzającą się sytuację. Od tego czasu miało miejsce istne oblężenie bramki Tytonia, jednak świetnie dysponowany bramkarz odbijał wszystkie strzały. Końcowy gwizdek oznaczał niezwykły triumf biało-czerwonych.
Chyba nikt nie spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. Polska rozbiła Czarnogórę w świetnym stylu, zdesperowani gospodarze zaczęli uciekać się do wręcz chamskiej gry, w której wyniku kontuzji doznał Jakub Błaszczykowski. Występ kapitana biało-czerwonych w spotkaniu z Mołdawią stanął pod dużym znakiem zapytania. Kolejny spotkanie biało-czerwonych już za 4 dni we Wrocławiu.
Czarnogóra 0-3 Polska 30' Lewandowski
48' Błaszczykowski
68' Piech
Czarnogóra: Poleksic – Pavicevic, Jovanovic, Basa, Batak - Drincic, Pekovic, Bozovic, Vukcevic - Vucinic, Jovetic
Polska: Tytoń - Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenisch - Dudka, Polański, Błaszczykowski, Wolski - Jankowski, Lewandowski
SKRÓT: