Kompromitacja!Gdzieś poniżej bohater Valencii - David Villa „
Kompromitacja!” – używając tak ostrego słowa, Marca odniosła się do wczorajszego występu Realu Madryt na Estadio Mestalla. Słowo mocne, lecz kto widział jak prezentowała się drużyna Vicente del Bosque w spotkaniu z Valencią i co robiła defensywa na czele z tragicznym tego dnia Woodgatem, dziwić się nie może...
Szokować natomiast mogło, iż na obiekcie Valencii mogącym pomieścić 55 tys. widzów, zasiadło zaledwie 15 tys. kibiców(!), a atmosfera nie przypominała tej z najgorętszych spotkań Hiszpańskich gigantów.
Nietoperze weszły w mecz bardzo mocno, spychając
Królewskich do defensywy. W 6 minucie otwierającym podaniem mógł popisać się Roberto Carlos. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby zagranie Brazylijczyka nie było adresowane do... Davida Villi, który przegrał pojedynek ze świetnie wychodzącym Casillasem. Minutę później po dośrodkowaniu Vicente, napastnik Valencii próbował zaskoczyć Casillasa strzałem z woleja, lecz uderzenie nie było precyzyjne. Do trzech razy sztuka? - nie tym razem. Po zagraniu Parriego z głębi pola, obrona Realu rozeszła się niczym Morze Czerwone, a Villa technicznym uderzeniem pomylił się naprawdę niewiele. Gdyby w tej sytuacji piłka wpadła do bramki, Casillas nie miałby nic do powiedzenia. I tak po 30 minutach gry Real doszedł do słowa, które od razu zraniło gospodarzy! Korner z prawej strony wykonał Beckham, a Raúl dostał tyle czasu na piątym metrze, że zdołał przyjąć piłkę i zdecydować się, w który róg bramki Cañizaresa umieści piłkę... Skandalicznie w tej sytuacji zachowali się kryjący go Baraja i Miguel Albiol. Valencia grała, a Real strzelał. To rozwścieczyło podopiecznych Quique Floresa na tyle, że 8 minut później doprowadzili już do remisu. Kapitalnym podaniem za linię obrony popisał się Mista, a wbiegający z lewej strony Vicente uderzył po długim słupku bramki Casillasa i goalkeeper
Królewskich skapitulował. Największą winę za utratę bramki ponosi Diogo, który fatalnie próbował łapać na spalonego. Nie popisał się również Woodgate, pozwalając Miscie zbyt łatwo zagrać otwierające podanie. W doliczonym czasie pierwszej połowy
Blancos, mogli jeszcze zjeść do szatni na ponowne prowadzenie, lecz uderzenie Beckhama z rzutu wolnego nieznacznie przeleciało nad poprzeczką bramki.
W drugiej odsłonie tempo spotkania znacznie spadło, a pojedyncze próby Ayali, Baraji i Ronaldo nie przyniosły skutku. Kluczowy moment spotkania nastąpił w 70 minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Vicente, a Villa bez jakichkolwiek przeszkód wpakował piłkę do siatki i Valencia wyszła po raz pierwszy na prowadzenie. Pełną odpowiedzialność w tej sytuacji ponosi Woodgate, który zamarł jak wryty i fatalnie dopuścił do strzału byłego snajpera Saragossy. Real nie był w stanie odpowiedzieć i stworzyć jakiejkolwiek sytuacji, dającej nadzieję na choćby remis. Gra
Królewskich z przodu kompletnie się nie układała, a w doliczonym czasie gry Valencia wyprowadziła kontrę, którą wbiła gwóźdź do trumny
Los Blancos! Wprowadzony 10 minut wcześniej w miejsce kontuzjowanego Vicente - Regueiro - ośmieszył na lewej flance Woodgate'a i dośrodkował na głowę Villi, który beznadziejnie kryty przez Helguerę uderzył obok zrezygnowanego Casillasa.
Po tak fatalnym meczu, Real praktycznie stracił możliwość na dogonienie Barcelony (14 pkt. straty!) mimo, iż spotkanie na Mestalla kończy dopiero pierwszą fazę rozgrywek. Zresztą na dzień dzisiejszy, żaden zespół La Ligi nie jest w stanie wytrzymać zawrotnego tempa jakie narzucił Mistrz Hiszpanii. Pozostaje również pytanie jaka będzie przyszłość Vicente del Bosque. Zarząd klubu z Madrytu wydał oświadczenie, w którym oznajmił, iż przeanalizuje całą sytuację po środowym meczu 1/4 Pucharu Króla na Mestalla.
Wyniki 15 kolejki La Liga/Tabela La Liga 2005/06: