Po Królewsku po raz pierwszyShow Robinho w dzisiejszym meczu Bez zwolnionego Vivente del Bosque, Ronaldo i Roberto Carlosa powołanych na arcyważne mecze eliminacji Mistrzostw Świata z Kostaryką i Argentyną, a także pauzujących za kartki Helguery i Baptisty - kto w Madrycie spodziewał się, że pogrążony w kryzysie Real zainauguruje drugą fazę ligowych zmagań prezentując najlepszy w tym sezonie futbol...?
Na inaugurację wiosennych rozgrywek Hiszpańskiej La Ligi na Bernabéu przyjechał jak zwykle groźny Betis, w składzie z nieobliczalnym Ricardo Oliveirą oraz błyskotliwym Joaquinem, o którego Real niejednokrotnie zabiegał. Fani
Królewskich świadomi kryzysu w jakim znajduje się ich zespół jak i również braku doświadczonego szkoleniowca na ławce oraz kilku podstawowych graczy, podchodzili do meczu z Betisem sceptycznie. Początkowe minuty spotkania w Madrycie przebiegły na wzajemnym badaniu się obu ekip, lecz już pierwszy strzał w tym meczu zakończył się bramką! W 10 minucie odrobinę swojej magii zaprezentował Zidane, zagrywając fantastyczne prostopadłe podanie do Beckhama. Anglik po przyjęciu piłki kapitalnie przymierzył słabszą nogą i mieliśmy 1-0! Betis dobrze się nie otrząsnął, a było już 2-0! Fatalne podanie defensywnego pomocnika - Arzu - wylądowało pod nogami Portillo. Napastnik Realu zastępujący tego wieczoru Ronaldo, popędził sam na bramkę i z zimną krwią pokonał goalkeepera gości – Doblasa. Takich pierwszych 25 minut na ławce trenerskiej Realu, nie mógł sobie na pewno lepiej wymarzyć López Caro. Przyjezdni z Sevilli nieco się pozbierali i 3 minuty później stworzyli sobie najlepszą sytuację w tym meczu. Po akcji dwóch największych gwiazd - Joaquina i Oliveiry - ten drugi popularnym szczupakiem uderzył obok słupka. Odpowiedź
Blancos 10 minut później mogła już oznaczać zakończenie emocji w tym meczu... Po raz drugi w sytuacji sam na sam znalazł się Portillo, lecz tym razem zamiary Hiszpana zostały świetnie odczytane przez Doblasa.
Na efektownej grze
Galacticos zakończyła się pierwsza część spotkania, a po wyjściu obu jedenastek na drugą połowę rozochoceni kibice Realu czekali na 3 bramkę, której ich zespół nie potrafi strzelić od ostatniej kolejki poprzedniego sezonu La Liga i się doczekali! W 55 minucie Beckham świetnie zakręcił dwoma zawodnikami Betisu na prawej flance i dośrodkował w pole karne do wbiegającego Robinho. Brazylijczyk na raty umieścił piłkę w siatce i niechlubna seria w końcu dobiegła końca. Jednak na tym podopieczni Lópeza Caro nie poprzestali... Już 4 minuty później bezapelacyjny zawodnik meczu - Robinho - przeprowadził rajd lewym skrzydłem i zachowując się altruistycznie wyłożył piłkę na tacy Portillo, który dopełnił formalności - 4-0! Z sektora Ultras Sur zaczął wydobywać się najgłośniejszy w tym sezonie doping, a 6 minut później przed
Manitą gości z Sevilli uratował słupek! Po kolejnej akcji, którą zainicjował Robinho, Raúl mimo asysty 4 graczy Betisu uderzył w słupek. Real uznał, że jednak na tym poprzestanie i w imponującym stylu zainaugurował wiosenne zmagania Hiszpańskiej Primera Division.
Nie wiadomo, czy impuls zarządu w postaci zwolnienia Vicente del Bosque tak podziałał na piłkarzy
Los Blancos, czy może fatalny mecz w wykonaniu Betisu... A może to forma, którą gracze
Królewskich w końcu odnaleźli...? Na pewno przekonamy się o tym za 3 dni, gdy Real przystąpi z jednobramkową stratą do rewanżowego meczu 1/4 finału Pucharu Króla z Valencią, która upokorzyła
Los Merengues w ostatnich dwóch spotkaniach...
Wyniki 16 kolejki La Liga/Tabela La Liga 2005/2005: