Ta, to tak, jakbyś się bił z każdym rówieśnikiem z osiedla lub ze szkoły, by pokazać, kto jest lepszy. Przykład może się wydać absurdalny, ale analogia jest stuprocentowa.
Nie ma już naprawdę nikogo, kto by się trzymał razem? Chociażby ze względu na wspólne "pochodzenie"?