Słabiutki Real wywozi punkt z HighburyHenry ma czego żałować Real w bardzo słabym stylu remisuje bezbramkowo na Highbury z Arsenalem. Piłkarze Vicente del Bosque kompletnie nie przypominali drużyny z ostatnich tygodni. Brak organizacji, pomysłu na grę, nieistniejący środek pola – z taką grą
Królewscy daleko nie zajdą w sobotnim klasyku z Barceloną...
Del Bosque nie ryzykował i nie dał odpocząć kilku gwiazdom przed arcyważnym pojedynkiem z Barceloną. Wszak stawką meczu w Londynie był awans do najlepszej ósemki rozgrywek Ligi Mistrzów. Z kolei Arsène Wenger podjął dwie ciekawe decyzje. Menadżer
Kanonierów postawił na prawej obronie na 21-letniego Justina Hoyte – wychowanka klubu. Również na prawej flance, lecz w drugiej linii swoją szanse otrzymał Argentyński skrzydłowy – Francia.
Pierwszy kwadrans, to zdecydowana przewaga Arsenalu, który długo utrzymywał się przy piłce. Przełożyło się to na sytuację z 16 minuty meczu. Robert Pirès wkręcił w zimię na lewej stronie Helguerę i dośrodkował w pole karne. Tam zupełnie niepilnowany przez Lúcio Thierry Henry złożył się do nożyc i fantastycznym uderzeniem trafił w poprzeczkę – cóż to by był za gol! 4 minuty później uderzeniem z dystansu szczęścia poszukał Hoyte, lecz piłkę bez problemu wyłapał Casillas. Real zupełnie nie mógł dojść do głosu, nie mając pomysłu na to, jak przedostać się pod pole karne Čecha.
Królewscy jedyną sytuacje strzelecką w pierwszej odsłonie stworzyli dopiero w 38. minucie. Robinho otrzymawszy prostopadłą piłkę urwał się Hoyte, ale jego uderzenie nie mogło zrobić krzywdy sprowadzonemu za 32 mln euro z Chelsea Čechowi. W doliczonym czasie gry drugą sytuacje miał Henry. Genialny Francuz kryty na alibi przez Helguerę skierował piłkę głową obok prawego słupka.
Statystyki posiadania piłki przez Real po pierwszej połowie były zatrważające – zaledwie 36% czasu gry przy piłce. Mając w środku pola takich piłkarzy jak Pirlo, Guti i Zidane
Blancos nie potrafili dłużej przytrzymać futbolówki i stworzyć ataku pozycyjnego. W 61. minucie kolejną okazję miał Henry. Kapitan Arsenalu urwał się Lúcio, wpadł w pole karne i z bliskiej odległości uderzył wprost w nogi Casillasa, który wyglądał jakby nie miał zamiaru nawet internweniowac. Snajper
Kanonierów zazwyczaj w takich sytuacjach nie pudłuje. Real w drugiej odsłonie podobnie jak w pierwszej stać było na niewiele. Najlepsza okazja
Galaktycznych w przeciągu całego spotkania miała miejsce w 80. minucie gry. Pirlo urwał się na lewej flance Toure i zacentrował w szesnastkę. Tam wprowadzony na boisko za Tottiego Portillo wygrał walkę o górną piłkę z Campbellem i mocnym uderzeniem głową posłał piłkę metr nad poprzeczką Čecha. W 89. minucie na strzał z rzutu wolnego sponad 35 metrów zdecydował się Roberto Carlos, ale było to raczej podsumowanie występu Realu w dzisiejszym meczu. Na domiar złego kontuzji kostki nabawił się Guti i występ Hiszpana w sobotnim meczu z Barceloną jest wykluczony.
W przedostatniej kolejce fazy grupowej Real podejmie na Santiago Bernabéu obrońcę trofeum – Milan. Remis zapewni
Królewskim udział w ćwierćfinale. Jednak w przypadku porażki i bardzo prawdopodobnym zwycięstwu Arsenalu z Hertą sytuacja w grupie zrobi się naprawdę ciekawa. Real i Arsenal będą mieli po 10 pkt, Milan 9. Wtedy wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce.
Blancos będą musieli przynajmniej zremisować z Hertą, a na San Siro rozstrzygnie się, czy to Milan, czy Arsenal znajdzie się w 1/4 finału.