„Zmierzch Galaktycznych”Ten gest w Madrycie znają wszyscy, ale klubu nie poznaje nikt... „
Zmierzch Galaktycznych” - tak wymowy tytuł w dzisiejszym wydaniu zamieścił „as”. Poważany w Madrycie dziennik uważa, iż czas Zidane'a, Ronaldo czy Beckhama powoli dobiega końca, a „Galaktyczny” projekt Florentino Peréza wart kilkaset milionów euro, jest na dobrej drodze do zajęcia najgorszego miejsca w ligowej kampanii od sezonu 1999/2000 - 5 miejsce!
„Nie wygrywając spotkań z rywalami tego pokroju nie można marzyć o mistrzostwie” - skomentował krótko López Caro. Trudno się nie zgodzić. Real spotkanie z Mallorcą musiał wygrać z uwagi na fatalną – szóstą - pozycję w Hiszpańskiej Primera Diviosion. I może tak by się się stało, gdyby „jedenastkę” na bramkę potrafił zamienić Ronaldo...
Mimo to spotkanie z Mallorcą ułożyło się znakomicie dla
Królewskich. W 13 minucie piłka adresowana w pole karne przez Zidane'a do Ronaldo zmieniła kierunek i wylądowała pod nogami Raúla.
El Ángel de Madrid - Anioł z Madrytu - uderzył fantastycznie z półwoleja i Hiszpańscy komentatorzy mogli tylko krzyknąć popularne „golasso”! Mimo fantastycznej bramki Raúla spotkanie w Madrycie nie stało na wysokim poziomie. Na kolejną sytuację godną odnotowania musieliśmy czekać do 27 minuty. Wtedy przypomniał o sobie stoper Mallorci - Mark Iuliano - który przed kilkoma miesiącami również „podarował” bramkę Realowi. Tym razem Włoski obrońca sprokurował rzut karny i do piłki podszedł Ronaldo. Dla
Il Fenomeno był to idealny moment na przełamanie się, bowiem od 4 spotkań nie potrafi znaleźć drogi do bramki rywala (ostatni gol w grudniowym pojedynku z Saragossą). Genialny Brazylijczyk uderzył mocno w lewy róg bramki, ale fenomenalną interwencją popisał się Antonio
Toni Prats i irytacja
Królewskich fanów względem Brazylijczyka wzrosła do jeszcze większych rozmiarów. Końcówka 1 połowy, to zdecydowane przebudzenie gości, którzy zaczęli stwarzać swoje pierwsze sytuacje w tym meczu. W 39 minucie szczęście było po stronie
Galácticos, bowiem sędzia powinien odgwizdać drugi w tym spotkaniu rzut karny. Prostopadłe podanie w pole karne otrzymał Japończyk Okubo i ewidentnie ściągany za koszulkę przez Woodgate'a upadł oddając niecelny strzał. 3 minuty później poddenerwowani
Barralets stworzyli drugą groźną sytuację. Po akcji wpadającego w pole karne Fernando Correy, piłka w wielkim zamieszaniu trafiła do Campano i skrzydłowy gości pomylił się dosłownie o centymetry.
Będąca w gazie Mallorca dopięła swego po 10 minutach gry drugiej części spotkania. Był to klasyczny gol stracony przez Real – długa piłka za linię obrony i fatalne zachowanie graczy tej formacji na czele z Woodgate'em. 20-to letni napastnik gości - Victor - otrzymał na tyle czasu, iż zdążył spokojnie wybrać róg bramki. Bardzo nie popisał się również Casillas, który nie „zechciał” nawet interweniować. Po tej bramce Bernabéu wyraźnie zamilkło, a fani Realu nie mieli już nawet ochoty, by potraktować „Galaktycznych” piłkarzy zasłużoną porcją gwizdów. Choć Real natychmiast rzucił się do ataków oddając 4 strzały w ciągu następnych trzech minut, to rezultat nie uległ zmianie.
Sytuacja alarmowa w Madrycie stała się faktem! Po przegranym Mistrzostwie tym razem tragiczna - 6 lokata w ligowej stawce i 8 pkt straty do 2 miejsca premiowanego bezpośrednim awansem do przyszłorocznej Ligi Mistrzów. Na uwagę zasługuje również fakt, iż Barcelona znalazła swojego drugiego pogromcę w lidze i po raz drugi okazała się to drużyna z Madrytu - tym razem Atlético (3-2 na Calderón).
19 kolejka La Liga (Tabela w następnej kolejce):
Powracam po ponad miesięcznej przerwie do kariery. Przez ten czas straciłem chęć do jej prowadzenia, ponieważ zrozumiałem, iż robimy to wyłącznie dla siebie (puste komentarze, brak szczerego zainteresowania ze strony innych). Ale z drugiej strony jeżeli sprawia nam to przyjemność, to można to przeboleć... Druga sprawa - nie lubię łatwo się poddawać. Mówiłem, że jak się za coś biorę, to chce to skończyć, więc w tym wypadku będzie podobnie.