Spaliśmy tak cały dzień.. przebudziliśmy się dopiero wieczorem. Mieliśmy apartament z widokiem na morze na 11 piętrze.. cudowny widok. Niestety było okropnie gorąco, jednak może nie niestety.. wolę żeby było gorąco niż zimno. Zupełnie zapomniałem o jednej sprawie..
- Cathrina?
- Tak skarbie? - zapytała
- A.. co twoja mama na to, że wyjechałaś z domu od tak sobie w środku roku szkolnego..? Ona nawet nie wie, teraz pewnie strasznie się martwi.
Teraz Cathrinie pomarkotniała mina. Chyba dopiero teraz zorientowała się co tak na prawdę zrobiliśmy.. być może teraz szuka ją policja. Szybko pobiegła do łazienki z telefonem. Jej matka odebrała niemal natychmiast, słyszałem jak próbowała ją uspokoić.. myślałem, że wpakowaliśmy się w niezłe bagno.. a jesteśmy tu dopiero niecały 1 dzień. Po jakichś 10-ciu minutach Cathrina wyszła z toalety. Była smutna.. przytuliłem ją.
- Mama mówi żebym robiła co chce, ona nie chce się tak więcej denerwować. Powiedziała to spokojnie.. chyba nie ma do mnie urazy.. mówi, że widziała jak odjeżdżamy, uspokoiła się gdy się dowiedziała, że z tobą..
Ulżyło mi.. już myślałem, że nici z naszych wakacji. Zacząłem ją pocieszać.. nie trwał długo jej zły humor, po pół godzinie była szczęśliwa, że jest tu ze mną. Jutro wtorek.. zaproponowałem jej czy nie pójdziemy nad morze popływać. Nie miała stroju.. powiedziałem jej, że to nie problem przecież mam pieniądze.
I tak właśnie codziennie chodziliśmy na plażę, było cudownie. Co prawda chodziłem tylko po brzegu, ewentualnie kładłem się.. inaczej rozmókłby mi gips.. przynajmniej dmuchałem na zimne, niby powłoka zewnętrzna jest plastikowa, ale pod spodem zawsze może coś zamoknąć.. Plaża była zatłoczona od białego rana do chwili gdy słońce zaszło za horyzont. Apropo zachodów słońca, codziennie razem z Cathriną oglądaliśmy je z naszego balkonu, było bardzo romantycznie. Na niedziele szykowałem jej wielką niespodziankę.. na pewno się ucieszy.
W sobotę wybrałem się do miasta pod pretekstem tankowania. Miałem niewiele czasu, gdyby trwało to długo mogłaby się zorientować, że jadę po co innego. Tymczasem pojechałem na.. Camp Nou. Nie jestem pewien czy sprzedają tam bilety na mecz.. jeżeli nie to będę musiał w błyskawicznym tempie pojechać w najodleglejsze miejsce w stolicy Katalonii.. a czasu mam jak na lekarstwo. Dojechałem. Po raz drugi w życiu stanąłem przed tym ogromnym obiektem.. to nie jest stadion.. to jest amfiteatr! Napawałem się jeszcze chwilę jego ogromem po czym wszedłem do środka. Szukałem jakiś szyldów, które mogłyby mnie naprowadzić na sklepik. Znalazłem jeden. Ruszyłem zgodnie ze wskazówkami w górę. Pod jedną z trybun stało stoisko, wywieszone były naokoło niego koszulki Barcy. Pomyślałem, że to głupota sprzedawać w takim straganiku bilety. No cóż.. skoro już tu jestem to muszę spytać.
- Przepraszam pana, czy dostanę bilety na najbliższy mecz? - zapytałem
Sprzedawca spojrzał pod ladę po czym wyciągnął bilety.
- Niestety, są tylko te dla vipów. Wszystkie kibicowskie zostały już sprzedane.
W sumie to i jest to lepsza opcja, nie chcę siedzieć z Cathriną przy jakimś dajmy na to śmierdzącym spaślaku. Na trybunie VIP na pewno będzie też bezpieczniej.
- To poproszę dwa. - powiedziałem
- To będzie.. 200 euro.
Dałem sprzedawcy pieniądze po czym od razu ruszyłem na parking nie miałem czasu na spacerki, musiałem wracać do hotelu. Bilety schowałem w samochodzie. Wszedłem do apartamentu. Cathrina leżała na łóżku i oglądała telewizję. Na razie postanowiłem nic jej nie mówić.. powiem jej jutro z samego rana.
Następnego dnia wstałem wcześnie i przygotowałem śniadanie. Co prawda zapłaciłem z góry za posiłki, ale wysiliłem się choć raz sam. Obudziłem Cathrinę. Uśmiechnęła się do mnie i spytała czy to z jakiejś specjalnej okazji. Pocałowałem ją i gdy nie patrzyła wyciągnąłem z kieszeni bilety i dałem jej do ręki. Gdy przestaliśmy spojrzała co jej dałem.
- Tuncay, nawet nie wiesz jak cię kocham! - krzyknęła rzucając się na mnie.
Była zachwycona. Cały dzień kręciła się nerwowo po pokoju, nie wiedziała co ze sobą zrobić, co pół godziny pytała mnie czy długo jeszcze do meczu.
Zupełnie jej nie poznawałem, wiedziałem, że lubi Blaugrane, ale żeby aż tak?
O 19 wyjechaliśmy na stadion. Cathrina ciągle się wierciła, nie mogła się już doczekać. Byliśmy na miejscu. Dobrze, że wyjechaliśmy wcześniej, przed stadionem był ogromny tłum ludzi, staliśmy chyba pół godziny zanim nas wpuszczono. Wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na najwyższe piętro. Przed wyjściowymi drzwiami z windy stał ochroniarz, który jeszcze raz sprawdził nasze bilety po czym nas wpuścił. Widok był niesamowity.. trybuna była osłonięta wielką szybą, a wnętrze było urządzone jak kawiarnia, był nawet bar. Wszędzie kręcili się goście w garniturach przez co czuliśmy się nieco nieswojo. Oglądaliśmy mecz z wysokości 8 piętra! Niesamowite choć sam mecz nie zachwycał. Barcelona miała miażdżącą przewagę, ale wygrała tylko 2:1 z Getafe po golach Messiego i Villi. Honorowego gola Getafe strzeliło w doliczonym czasie gry.
To był cudowny wieczór, miło było patrzeć na tak rozpromienioną Cathrinę.